A jeśli wszystko przenika umysł?

Panpsychizm to dziwaczny pogląd: głosi, że świadomość nie jest zarezerwowana dla ludzi czy zwierząt, ale dałoby się ją znaleźć także w kamieniach, maszynach i atomach. Warto go jednak traktować poważnie.

14.05.2024

Czyta się kilka minut

Natalia Polasik „Generator spojrzeń”, 2024 r.

W zeszłym roku David Chalmers i David Bourget opublikowali wyniki ankiety na temat poglądów filozoficznych filozofów. Jedno z pytań dotyczyło zagadnienia świadomości. 7,5 proc. respondentów zaznaczyło w tej rubryce panpsychizm.

Trudny problem świadomości

Choć intuicyjnie wszyscy podejrzewamy, co może oznaczać termin „świadomość”, i mimo że wszyscy mamy do niej bezpośredni dostęp, w dyskusjach filozoficznych pojęcie to nie ma jednej ustalonej definicji. Jednym z popularnych punktów wyjścia rozmowy na ten temat jest esej Thomasa Nagela „Jak to jest być nietoperzem?” z 1974 r. Autor pokazuje w tym tekście, że człowiek, nawet jeśli przeanalizuje całą wiedzę, jaką mamy o nietoperzach, o ich zmysłach, ich zdolności echolokacji i trybie życia, nie potrafi zrozumieć, jak to jest być nietoperzem z punktu widzenia nietoperza. Możemy sobie wyobrażać, jak czułby się człowiek, mając podobne możliwości i ograniczenia, ale sama perspektywa nietoperza jest dla nas niedostępna. Podobnie perspektywa człowieka – twierdzi Nagel – jest niedostępna dla nietoperza i byłaby niedostępna dla inteligentnych istot, które kiedyś mogłyby przylecieć na Ziemię w statku kosmicznym. Wynika z tego, że prawda o doświadczeniu innych istot może być niewyrażalna w ludzkim języku.

Przez ostatnie pół wieku tyle wydarzyło się na gruncie neuronauk, wiedzy o funkcjonowaniu zwierząt, roślin i grzybów, czy w końcu w świecie robotyki i informatyki, że trudno dziś poważne rozmowy o świadomości prowadzić w oderwaniu od innych dziedzin. Stąd też nie jest rzadkością widok filozofa debatującego z neurobiologiem o znaczeniu technik neuroobrazowania dla rozumienia świadomości czy o wpływie substancji psychoaktywnych na doświadczenia zmysłowe.

Panpsychiści lubią wykorzystywać takie spotkania, żeby wykazać, że konkurencyjne podejście filozoficzne – materializm – jest wobec świadomości bezsilne. Materializm zakłada, że świadomość można sprowadzić do fizycznych zjawisk zachodzących w mózgu, a badanie działania neuronów i neuroprzekaźników powinno według tego podejścia wyjaśniać powstawanie świadomości. Na razie daleko jednak jesteśmy od jasnego wykazania, w jaki sposób procesy neuronalne miałyby generować subiektywne, świadome doświadczenia (np. smaku truskawki) czy choćby niezbędny dla takich doświadczeń sam stan przytomności.


PROGRAM COPERNICUS FESTIVAL 2024: Wykłady i warsztaty rodzinne, rozmowy i pasma filmowe, wystawy i wiele więcej. Sprawdź wszystkie wydarzenia tegorocznej edycji COPERNICUS FESTIVAL: MASZYNA i wybierz z naszych propozycji coś dla siebie


Jak atom w cząsteczce

Jednym z częstych gości debat z panpsychistami jest Anil Seth, kierownik Centrum Badań nad Świadomością na Uniwersytecie Sussex. Choć nie traci wiary w to, że kiedyś uda się wyjaśnić procesy tworzące świadomość przy pomocy urządzeń w laboratorium, lubi przytaczać cytat z „The International Dictionary of Psychology” z 1989 r., w którym Stuart Sutherland przekonywał: „Świadomość to fascynujące, ale i nieuchwytne zjawisko – nie da się określić, czym jest, jak działa albo po co powstała. Do tej pory nie napisano na ten temat niczego, co byłoby godne uwagi”.

Choć nauka potrafi powiedzieć wiele o różnych stanach umysłu i procesach poznawczych, spora część filozofów uważa, że słabo sprawdza się jako narzędzie do badania świadomości jako takiej. Przyczyna jest prosta: świadomości nie da się zaobserwować inaczej jak tylko z perspektywy pierwszoosobowej, subiektywnie, od środka. Tymczasem naukowcy za cel stawiają sobie opis obiektywny, trzecioosobowy, oglądają zjawiska z zewnątrz. Dlatego najlepsze, co mogą zaoferować, to tzw. neuronalne korelaty świadomości. Czyli określenie, jaki proces neuronalny współwystępuje ze stanem świadomości, o ile tylko osoba badana opowiada na bieżąco, jaki stan właśnie przeżywa.

Można przez badanie EEG określić, jak wygląda aktywność mózgu podczas czuwania, jak i pod narkozą oraz we śnie. Ale nie da się w ten sposób wyjaśnić, w jaki sposób zobaczyliśmy we śnie zimowy las. Można zaobserwować pewne podobieństwo między czuwaniem i tą fazą snu, w której śnią nam się sny. Ale czy można stwierdzić, że dany rodzaj aktywności mózgu odpowiada za świadomość? Mógłby przecież też odpowiadać za tworzenie wspomnień i dlatego pamiętalibyśmy sny z tej fazy, a z innej nie. Problem ten można też zilustrować inaczej: posiadamy już dziś niezły dostęp do aktywności mózgu wielu zwierząt, w tym psów, słoni czy nawet pająków. Czy jednak potrafimy na podstawie tej wiedzy jednoznacznie stwierdzić, że mają one świadomość podobną do ludzkiej?

Przedstawiciele panpsychizmu proponują, by świadomość uznać za nieodłączną, fundamentalną cechę materii, nieredukowalną do procesów fizycznych. Skoro możliwe jest zadanie pytania o to, jak to jest być człowiekiem i jak to jest być nietoperzem, można też zapytać, jak to jest być pszczołą, która żyje w społeczności i ma skomplikowany system komunikacji, jak to jest być drzewem i grzybem, które w leśnej sieci wymieniają się składnikami odżywczymi… Można zapytać nawet, jak to jest być atomem lub elektronem, które też wchodzą w relacje i podlegają oddziaływaniom.

Świat, którego nie widzimy

Co znamienne, nawet wśród ludzi piszących o panpsychizmie i rozwijających ten niejednorodny nurt filozoficzny, znajdzie się wielu takich, którzy zaznaczają, że nie są do niego stuprocentowo przekonani. W ich dyskusjach ważniejsze jest przyglądanie się dotychczasowym założeniom i ich kwestionowanie. Świat, w którym każdy atom ma pewną formę świadomości, wyglądałby identycznie jak świat, który znaliśmy dotychczas, ponieważ świadomości nie da się zaobserwować z zewnątrz. Panpsychiści nie walczą z ustaleniami nauki. Raczej starają się pokazać, co w naszych obecnych przekonaniach na temat świadomości nie ma naukowych podstaw.

W co wierzą ci, których dziwi panpsychizm? Bardzo prawdopodobne, że są przekonani, iż świadomość pojawia się w momencie, kiedy organizm osiągnie odpowiedni poziom rozwoju pozwalający na to, by zaszły w jego mózgu zaawansowane procesy neuronalne dające źródło świadomości.

Annaka Harris, autorka książki „Conscious. A Brief Guide to the Fundamental Mystery of the Mind”, wskazuje, że takie założenie nie jest wcale lepiej udokumentowane przez naukę niż panpsychizm. Próbując prześledzić, skąd wzięło się przekonanie o konieczności posiadania dobrze rozwiniętego mózgu, Harris spekuluje: „Ponieważ ludzie są świadomi, a jednocześnie są przedstawicielami wyjątkowego, inteligentnego gatunku i do tego nie mają wglądu w świadomość innych istot, założyli, że świadomość i zaawansowane procesy umysłowe muszą iść w parze”.

Harris oraz Philip Goff, autor książki „Błąd Galileusza. Fundamenty nowej nauki o świadomości”, podkreślają, że w dyskusjach o świadomości nie powinniśmy jej utożsamiać z ludzkim doświadczeniem, któremu rzeczywiście będą towarzyszyły elementy niedostępne innym bytom, takie jak bogate życie wewnętrzne pełne emocji i intelektualnych przygód, rozterki etyczne czy planowanie wyjazdów wakacyjnych. Inne treści musiałyby pojawiać się w świadomości psa, nietoperza, pszczoły, ośmiornicy, w pędach groszku czy atomach. Ich świadomość nie może być porównywalna z życiem wewnętrznym ludzi. Panpsychiści, podobnie jak tradycyjni materialiści, nie wierzą, że kamienie na plaży rozmawiają ze sobą o tym, kto wygra kolejne wybory.

Czego warto się czepiać

Autorzy rozwijający idee panpsychizmu przytaczają coraz to kolejne przykłady badań, dzięki którym lepiej rozumiemy, jak zwierzęta, rośliny i grzyby komunikują się, dbają o krewnych lub zwalczają wrogów, zapamiętują, ostrzegają, a nawet opracowują wieloletnie strategie (dotyczące np. intensywności produkcji nasion – zmniejszenie jej w całej populacji drzew mogłoby sprowadzić na gryzonie klęskę głodu). Jednak nawet kiedy ci myśliciele piszą o tych samych gatunkach, nie zawsze wyciągają z tych historii takie same wnioski.

Z jakiegoś powodu popularnym bohaterem tych opowieści stał się groch zwyczajny. Philip Goff przywołuje w swojej książce badania Moniki Gagliano i współpracowników, w których rośliny umieszczone zostały w tubach w kształcie litery Y. Mogły w nich rosnąć w jednym z dwóch kierunków. Badacze losowo zasłaniali jedną z końcówek tuby, a w drugiej zapewniali niebieskie światło potrzebne do wzrostu i jednocześnie ustawiali blisko niej wiatraczek, który wydawał charakterystyczny dźwięk (odczuwany przez rośliny zapewne jako drgania). Po okresie „treningu” okazało się, że rośliny nauczyły się kierować w stronę dźwięku wiatraczka, nawet jeśli z tego kierunku nie dochodziło światło. W badaniu obserwowano też grupę kontrolną, w jej przypadku dźwięk nie zwiastował zapalenia światła i rośliny nie wydawały się reagować na sam wiatraczek. Goff wyciąga z tego wniosek, że rośliny posiadają niebanalne życie wewnętrzne. Skoro powstaje skojarzenie dźwięku ze światłem – czyli nauka przez warunkowanie – musi istnieć ktoś, kto to skojarzenie stworzył i się nim kieruje.

O grochu lubi też opowiadać Annaka Harris, zafascynowana jego wąsami czepnymi, które w zależności od tego, czy znajdą na swojej drodze podporę, czy nie, mogą „wybrać”, czy rosnąć wolno i prosto, czy szybciej skręcać się wokół napotkanej łodygi lub patyka. Co więcej, wąs czepny odcięty od rośliny macierzystej zachowuje przez pewien czas swoją możliwość wyboru, a do tego reaguje w ciągu dnia na bodziec dotykowy, który wystąpił nocą, co dowodzi pewnego rodzaju pamięci. Harris jednak ze swoimi wnioskami idzie w zupełnie innym kierunku niż Goff: skoro w tak wielu przypadkach celowych zachowań ze świata zwierząt, roślin i grzybów zakładamy, że nie jest do ich zaistnienia konieczna świadomość, to dlaczego myślimy, że odgrywa ona jakąkolwiek rolę w zachowaniach ludzi? Jak widać, wąs czepny potrafi być mieczem obosiecznym.

Pasażerka na gapę

W swojej książce Harris pokazuje, że w świetle najnowszych badań trudno obronić tezę, iż świadomość pozwala nam podejmować wolne, niezdeterminowane wybory. „Jeśli mózg określimy jako fizyczny system przetwarzający informacje, trudno byłoby argumentować, że świadomość kontroluje ten system. Wiemy tylko tyle, że świadomość go doświadcza”.

Ciekawe wnioski płyną chociażby z mierzenia czasu, jaki potrzebny jest, żeby bodziec zmysłowy dotarł do mózgu i zaistniał w świadomości. Kiedy gramy w tenisa, czujemy, widzimy i słyszymy w jednym momencie, jak nasza rakieta uderza piłkę. W rzeczywistości światło dociera do nas szybciej niż dźwięk, a impuls z siatkówki ma do pokonania krótszą drogę do mózgu niż impuls z dłoni. Zanim doświadczymy uderzenia, nasz mózg dokonuje pewnej korekty, synchronizując wszystkie wrażenia zmysłowe, podobnie jak ekipa filmowa, która musi zsynchronizować dźwięk i obraz przed udostępnieniem materiału publiczności. Świadomość doświadcza uderzenia piłki tenisowej dopiero, kiedy „film” jest gotowy.

Według teorii przetwarzania predykcyjnego, o której pisaliśmy w nr. 3/2024 „Tygodnika”, mózg przewiduje, co się stanie, dlatego czas reakcji na bodźce zmysłowe można maksymalnie skrócić. Nie zmienia to interesującego nas w tym miejscu wniosku, że przetwarzanie informacji sensorycznych jest w większości nieświadome i bardziej skomplikowane niż uświadomiony efekt końcowy tego procesu.

Coraz więcej badań sugeruje, że podobnie dzieje się z (przynajmniej niektórymi) decyzjami. W 2007 r. Kelly Burns i Antoine Bechara pisali we wstępie do artykułu o wolnej woli i podejmowaniu decyzji w świetle danych z neuronauk: „Wiele wskazuje na to, że mechanizmy podejmowania decyzji zależą w dużej mierze od procesów, które mogą nigdy nie docierać do naszej świadomości”.

To, że organizm podejmuje decyzje, zanim o tym pomyślimy, można zaobserwować nawet w życiu codziennym bez specjalistycznej aparatury mierzącej aktywność mózgu. Zdarza się, że przypadkiem dotkniemy gorącego garnka albo uderzymy małym palcem u nogi w drzwi. Jeśli wystarczająco szybko spróbujemy zaobserwować, co się z nami dzieje, zauważymy, że najpierw cofamy rękę albo stopę, dopiero później uświadamiamy sobie ból. Świadomość w tym przypadku znów dowiaduje się ostatnia.

Może więc Harris ma rację, sugerując, że funkcjonowanie organizmów – mniej i bardziej skomplikowanych – nie jest zależne od świadomości. Być może pamięć, uczenie się, dążenie do czegoś lub unikanie występują w organizmach niezależnie od świadomości. A świadomość, jak to określa autorka, jest tylko pasażerem na gapę. W tym argumencie nie chodzi jednak o wykazywanie, że funkcjonowanie człowieka jest mniej uświadomione niż zwykło się uważać albo że funkcjonowanie roślin jest uświadomione bardziej. Annaka Harris ma raczej na celu rozmontowywanie naszych antropocentrycznych założeń. Według niej tak jak błędem jest zakładanie, że tylko wysokorozwinięte mózgi mogą dawać początek świadomości, tak błędne jest założenie, że skomplikowane zachowanie dowodzi jej istnienia.

Jeśli przyjmiemy możliwość, że świadomość nie pełni funkcji adaptacyjnej i być może w ogóle nie jest organizmom potrzebna do funkcjonowania, wtedy jej niezaprzeczalne istnienie w człowieku zaczyna rzeczywiście wydawać się nieuzasadnione. Możliwe, że świadomość nie jest po coś. Możliwe, że ona po prostu istnieje w materii. Wówczas wtedy zasadne jest pytanie, gdzie postawić granicę między tym, co świadome, a tym, co nieświadome? I na jakiej podstawie?


WIELKIE WYZWANIA: ANTROPOCEN

Przyglądamy się największym wyzwaniom epoki człowieka oraz drodze, która zaprowadziła nas od afrykańskich sawann do globalnej wioski. Omawiamy badania naukowe i dyskusje nad interakcjami między człowiekiem i innymi elementami przyrody – zarówno tymi współczesnymi, jak i przeszłymi.


Co się z czym łączy

Wróćmy jeszcze do momentu powstawania świadomości w tradycyjnym materialistycznym ujęciu. David Skrbina, autor monografii „Panpsychism in the West”, wskazuje, że założenie, iż z nieświadomej materii w pewnym momencie – na drodze ewolucji czy rozwoju osobniczego – wyłania się świadomość, mimo że powszechne, nie jest najprostszym rozwiązaniem. Pojawiania się świadomości nie da się udokumentować, zaobserwować ani nawet opisać przekonująco mechanizmu, który byłby za to odpowiedzialny. Panpsychizm proponuje rozwiązanie w rzeczywistości prostsze – bo nie zakłada zmiany. Głosi, że świadomość jest w materii od początku.

Mimo rosnącej popularności panpsychizm stoi przed wieloma wyzwaniami. Filozofowie wskazują, że główną trudnością panpsychizmu jest tzw. problem kombinacji. Jeśli elektrony i atomy miałyby mieć jakiś umysł, jakiś rodzaj świadomości, to jak te poszczególne umysły łączyłyby się w większe umysły? Jak umysły neuronów łączyłyby się w umysł człowieka – który przeżywamy wszak jako jeden? I czy moja wątroba ma swoją własną świadomość, czy też jej świadomość jest składową mojej świadomości? Jeśli zaś już zgodzimy się, że liczne „małe” umysły mogą łączyć się w jeden „duży” umysł, to czy istnieje np. jeden wspólny umysł całego gatunku ludzkiego? Poważny panpsychista powinien mieć odpowiedź na wszystkie tego typu pytania.

Z ciekawą propozycją przychodzi znów Harris. Pisze, że kiedy mówimy o świadomości jako doświadczeniu, z jednej strony stawiamy treść doświadczenia, a z drugiej podmiot doświadczający tych treści. Doświadczamy życia jako jakieś ja (self) i w wyobrażaniu sobie innych przejawów świadomości zakładamy, że tam też musi istnieć jakieś ja. Ale co, jeśli… owo ja jest iluzją? Mamy poczucie trwałości tego, kim jesteśmy, mimo że w ciągu życia zmienia się w nas wszystko – od komórek organizmu, przez jego wygląd i stan zdrowia, życiowe doświadczenie, wspomnienia, które tworzymy i tracimy, poglądy i przekonania. Istnieje kilka różnych sposobów, żeby osłabić poczucie, że mamy niezmienne, trwałe ja – od medytacji, przez substancje psychodeliczne po utratę pamięci. Ktoś, kto w wyniku uszkodzenia mózgu pamięta tylko ostatnie trzy minuty, a później je zapomina, może nie mieć poczucia, że jego ja jest trwałe i niezachwiane, a mimo to może zachować świadomość i doświadczać świata w czasie teraźniejszym. Tak samo doświadczenia tej materii, która istnieje poza nami, nie muszą organizować się na wyraźnie wytyczone w czasie i przestrzeni podmioty. Harris pisze, że w tej wizji świadomość bardziej przypominałaby pole, w obrębie którego pojawiałyby się treści w tych miejscach, gdzie materia czegoś doświadcza. Problem kombinacji byłby tu rozumiany jako problem kombinacji podmiotów, który znika, jeśli podmioty uznamy za kategorie iluzoryczne.

Kamienie i roboty

To jednak nie koniec wątpliwości wysuwanych pod adresem panpsychizmu. Anil Seth w odpowiedzi na książkę Goffa pisze, że postulowanie wszechobecnej świadomości nie rozwiązuje żadnych problemów naukowych ani nie tłumaczy lepiej niż materializm, co dzieje się ze świadomością podczas narkozy. Zaś założenia tego podejścia są niemożliwe do zweryfikowania.

Luke Roelofs wydaje się odpowiadać na te zarzuty, stwierdzając, że materializm i panpsychizm są w tych kwestiach w zasadzie identyczne – kiedy mówimy o świadomości, żaden z nurtów nie rozwiązuje obecnych problemów. Założenia materializmu odnoszące się do świadomości też są nieweryfikowalne.

Najnowsza ankieta przeprowadzona wśród uczestników corocznego zjazdu Association for the Scientific Study of Consciousness pokazała, że wśród neurobiologów, psychologów i informatyków zajmujących się badaniami świadomości panpsychizm nie ma zbyt wielu zwolenników. Tylko 3 proc. respondentów dopuściło możliwość występowania świadomości w skałach.

Chociaż może byłoby lepiej, gdyby intuicje akurat tego grona naukowców się nie potwierdzały – 67 proc. z nich przewiduje, że niedługo świadome staną się roboty.


 

 

Projekt dofinansowany ze środków budżetu państwa, przyznanych przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach Programu „Społeczna Odpowiedzialność Nauki II”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 20/2024

Artykuł pochodzi z dodatku „Copernicus Festival 2024: Maszyna