Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wszędzie jednak może zdarzyć się zbrodnia...
Mamy rok 1893, Dom Helclów otwarto zaledwie trzy lata wcześniej, a wśród jego pensjonariuszy obok ubogich i rekonwalescentów są także osoby zamożne, opłacające swój pobyt. Jedna z nich, pani Mohrowa, wdowa po sędzim, właśnie zaginęła i odnajduje się w postaci trupa na strychu. Wygląda to na wypadek, ale następna ofiara – uboga pani Krzywdowa – została niewątpliwie zamordowana. Czy coś łączy te dwie sprawy? Odpowiedź znajdzie wcale nie policja, ale Zofia z Glodtów Szczupaczyńska, żona profesora anatomii krakowskiego uniwersytetu... Pochodząca z Przemyśla, ale aspirująca do krakowskich elit i wcale skutecznie sterująca karierą męża, bezdzietna, nieco znudzona życiem i pełna niezaspokojonych ambicji, odwiedza Dom Helclów w związku z działalnością dobroczynną – potrzebuje fantów na loterię na rzecz dzieci skrofulicznych, a w warsztatach Domu wytwarza się rozmaite przedmioty. Zbrodnia budzi w niej detektywa i oto pani Dulska zmienia się w pannę Marple, umiejętnie korzystając z pomocy zaprzyjaźnionej i nieco sterroryzowanej zakonnicy szarytki.
W tej zabawie literackiej istotny jest tyleż wątek sensacyjny, ile krakowskie tło, odmalowane z niezwykłą pieczołowitością, wręcz pasją. Uczestniczymy w otwarciu Teatru Miejskiego i w pogrzebie Jana Matejki, na kartach powieści pojawiają się postacie autentyczne, jak choćby młody Tadeusz Żeleński, ale także bohaterowie literaccy, jak pan Fikalski, który przybył tu z komedii Bałuckiego. Poznajemy zakamarki Domu Helclów i ponurawe mieszkanie Szczupaczyńskich w kamienicy Pod Pawiem przy Świętego Jana, targ na placu Szczepańskim i złą sławą okryty hotel Krakowski (w miejscu, gdzie dziś wznosi się budynek banku przy Dunajewskiego). Mnóstwo tu smaków (zwłaszcza potraw!) i zapachów, historycznych anegdot i topograficznych szczegółów, nawet pogoda jest (na ogół) taka, jaka była wtedy rzeczywiście, a to dzięki informacjom wydobytym z roczników „Czasu” – którego pilną czytelniczką jest zresztą Szczupaczyńska, urodzona konserwatystka.
A co z autorką – Marylą Szymiczkową, „wdową po prenumeratorze »Przekroju« w twardej oprawie, królową pischingera, niegdysiejszą gwiazdą Piwnicy pod Baranami i korektorką w »Tygodniku Powszechnym«”? Postać to wirtualna, powołana do życia przez pisarza Jacka Dehnela i tłumacza oraz historyka Piotra Tarczyńskiego. Autorski duet bardzo się Krakowowi przysłużył i czekam na kolejne śledztwa Profesorowej, zwłaszcza że burzliwe czasy Młodej Polski już za progiem! ©℗
Maryla Szymiczkowa, „Tajemnica Domu Helclów”, Znak, Kraków 2015, ss. 288.