Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Spotykając doradzających Watykanowi teologów i teolożki papież spontanicznie podzielił się uwagą, że w tym gronie jest za mało kobiet. Zaczął odliczać, doliczył do pięciu, i westchnął: „Biedne kobiety! One są samotne”. To raczej kompromitująca scena, biorąc pod uwagę, że to sam papież powołuje członków Komisji. A dziesięć lat temu rzucił podobną uwagę.
Znów „truskaweczki” – pomyślałam, mając w pamięci, jak w początkach grudnia 2014 r. Franciszek spotkał się z nowym składem MKT, z pięcioma kobietami w trzydziestoosobowym gremium. Przez poprzednie dwie kadencje kobiety były dwie, wcześniej w ogóle. Papież powiedział wtedy, że te nieliczne teolożki „są jak truskawki na torcie”. Metafora mało udana, bo owoce na torcie służą przede wszystkim dekoracji. Ocenił też, że kobiet w Komisji potrzeba więcej, co zostało przyjęte za zapowiedź zmian.
Dziesięć lat temu papież mówił, że obecność kobiet w Komisji jest zaproszeniem do refleksji nad rolą, jaką powinny pełnić w teologii. Teraz – znów rozwodził się o kobiecym wymiarze Kościoła, że Kościół jest matką i oblubienicą. Stąd według papieża „jeśli nie wiemy, kim jest kobieta, czym jest teologia kobiety, nigdy nie zrozumiemy, czym jest Kościół”. Franciszek zastrzegł, że tego nie rozwiąże się kwestią posług (co odnosi się z pewnością do postulatów ordynacji kobiet) i odwołał się do myślenia mistycznego inspirowanego von Balthasarem: o piotrowym i maryjnym wymiarze Kościoła.
Maryjny i piotrowy wymiar Kościoła pojawia się w teologii Jana Pawła II, Benedykta XVI i potem Franciszka, ale służy raczej opisaniu relacji między Kościołem hierarchicznym a Kościołem wszystkich wierzących. Przy okazji chodziło o ostudzenie zapędów kobiet ku innym funkcjom: Jan Paweł II cytował von Balthasara, gdy ten pisał, że „Maryja jest Królową apostołów, ale nie rości sobie prawa do władzy apostolskiej. Jej władza jest inna i większa”.
Czas na kobiety. Sally Azar to pierwsza palestyńska pastorka w Ziemi Świętej
Echa tego słyszymy teraz u Franciszka. To jest zmistycyzowany esencjalizm płci przenoszony na siłę na eklezjologię. Nikomu niepotrzebny oprócz tych, którzy potrzebują zatrzymać się z równouprawnieniem płci w Kościele wpół drogi.
Te odniesienia pokazują, że Franciszek o kobietach mówi i myśli żargonem Jana Pawła II. Wszystkie te maryjne i piotrowe wymiary Kościoła, „geniusz kobiety” i oraz mgliste podkreślanie roli i godności i nieprzekuwanie jej w nic konkretnego, są żywcem wzięte z Listu apostolskiego „Mulieris dignitatem” Jana Pawła II z okazji roku maryjnego w 1988 r. Listu, który dziwuje się kobiecie jako tej „Innej”, którą trzeba opisać i objaśnić, bo przecież mężczyzna jest sam z siebie zrozumiały. Listu sprzed 35 lat, co sygnalizuje, że myślenie papieży niewiele od tego czasu drgnęło.
Pierwsza polska biskupka luterańska: Bóg nie jest facetem
Gdyby Franciszek faktycznie przejmował się teologią, którą uprawiają teolożki, wiedziałby, że nie trzeba tworzyć teologii kobiety. Gdyby słuchał, dobiegłyby go głosy teolożek z 2013 i 2014 roku, które dziwiły się jego wypowiedziom o „Kościele jako matce i kobiecie” oraz wezwaniom do pisania teologii kobiety. Wtedy zdawało się, że to początek konstruktywnej rozmowy. Teraz, po dekadzie, okazuje się, że Franciszek nie rozmawia, niczego nie rozwija, tylko dalej czerpie z dokumentów poprzednika.
„Uczyńmy Kościół mniej męskim, proszę!” – zaapelował ostatnio papież. Kogo prosi ten, kto dzierży autorytarną władzę wynikającą z „piotrowego” wymiaru Kościoła i może zrobić, co uważa?