Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nawet potoczna nazwa – „farmy trupów” – budzi słuszne kontrowersje. Zwłoki pochodzące od dawców zostawia się tam, by się rozkładały, a sam proces i warunki, w których on zachodzi, skrupulatnie się bada.
Alyson Wilson z australijskiego Central Queensland University chciała wraz z zespołem sprawdzić, czy da się lepiej szacować jedną z kluczowych w kryminalistyce informacji: czas, jaki upłynął od zgonu. Użyto nowatorskiego (także dlatego, że podobne badania z natury rzeczy prowadzi się bardzo rzadko) sposobu: przez półtora roku co pół godziny fotografowano zwłoki, żeby stworzyć poklatkowy film dokumentujący pośmiertne przeobrażenia. Jeden z rezultatów zaskoczył badaczy: na filmie ciała dość żywiołowo – jak na zwłoki – poruszały rękami.
Nic w tym nienaturalnego. Gdy ciało gnije, rozpadają się mięśnie, a – jak tłumaczy sama Wilson na uczelnianym portalu – w wypadku mumifikacji ruch rąk mogą powodować wysychające więzadła. Badacze nie spodziewali się jednak aż takiego zakresu ruchów: ręce ułożone wzdłuż ciała „uniosły się” na boki.
To ważne, bo m.in. na podstawie ułożenia odnalezionych zwłok śledczy starają się odtworzyć przebieg zabójstwa czy innej gwałtownej śmierci. A jeśli to ułożenie z upływem czasu może się zmieniać, naukowy opis tego zjawiska pozwoliłby brać na to poprawkę i wpłynąć na wyniki niejednego śledztwa. ©℗
Na podst. SCIENCEALERT / AFP / CQU.EDU.AU