Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po długich dyskusjach parlament ukraiński przyjął w końcu przepisy porządkujące zasady mobilizacji i służby wojskowej. Celem jest doprowadzenie do wzrostu liczby zmobilizowanych, co jest dziś jedną z głównych bolączek armii ukraińskiej. Na efekty przyjdzie poczekać, ale Kijów ma nadzieję, że uda się znacząco zwiększyć liczbę żołnierzy bez ogłaszania wielkiej mobilizacji (to byłoby trudne z powodów politycznych).
W tle widoczne są kolejne postępy na froncie Rosjan, którzy małymi krokami posuwają się do przodu. Byłoby to trudniejsze, gdyby nie coraz większy deficyt amunicji artyleryjskiej po stronie ukraińskiej. Kijów bardzo liczy na USA, ale w Kongresie trwa od miesięcy pat związany z blokowaniem przez Republikanów pakietu wojskowego dla Ukrainy w wysokości 61 mld dolarów. Trudno przesądzić, czy w najbliższym czasie możliwe jest znalezienie rozwiązania. Bez pomocy amerykańskiej sytuacja Ukrainy będzie się zaś pogarszać. Co prawda wydaje się, że w najbliższym czasie do załamania frontu nie dojdzie, ale za kilka miesięcy sytuacja może być krytyczna.
Wielką troską Ukrainy w ostatnich tygodniach stały się skuteczne ataki rosyjskie na elektrownie i elektrociepłownie, co doprowadziło do utraty co najmniej jednej trzeciej generacji energii elektrycznej i cieplnej. Rosja ewidentnie zmieniła taktykę i skupiła się na atakach na duże obiekty zasilające miasta w energię i ciepło. Straty są bardzo poważne, a odbudowa będzie czasochłonna i nie uda się jej przeprowadzić przed zimą 2024/25.
Ponadto Rosjanie koncentrują ataki na Charkowie, drugim największym mieście kraju, próbując w ten sposób zmusić mieszkańców do ucieczki. Widać, że Kreml konsekwentnie zmierza do pozbawienia Ukraińców ducha walki, przekonując o bezsensie dalszej obrony. Codzienne ataki rakietowe są niestety coraz skuteczniejsze, bo Ukrainie brakuje obrony przeciwlotniczej – mimo kolejnych próśb kierowanych do Zachodu.
Ciągłe problemy z zachodnim wsparciem i pogarszająca się sytuacja międzynarodowa – w tym ostatnie irańskie ataki na Izrael i groźba dalszej destabilizacji Bliskiego Wschodu – to wprost wymarzony prezent dla Rosji. Nic dziwnego, że Moskwa nabiera pewności siebie, uznając, że zwycięstwo jest kwestią czasu. Jednak, mimo trudnej sytuacji, Ukraina nie jest skazana na porażkę. Warunkiem jest mobilizacja Zachodu, który – co niezmiennie zadziwia – sprawia wrażenie, jakby wciąż nie zdawał sobie sprawy ze stawki tego konfliktu.