Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
"Psalmi Davidis Poenitentiales" Rolanda de Lassus w wykonaniu Collegium Vocale Gent pod batutą Philippe'a Herreweghe słucha się niczym pieśni chórów anielskich, w oderwaniu od rzeczywistości, zmartwień i trosk tego świata. To dziwne, bo przecież nie sposób analizować tych siedmiu renesansowych motetów bez odniesienia do tekstu. Tekstu przeznaczonego na czas Wielkiego Postu, który jest dramatycznym wołaniem, błagalną modlitwą, wyznaniem grzechów i zarazem prośbą o ich odpuszczenie. Ale musica reservata - naczelna zasada rządząca retoryką religijnych i świeckich form muzycznych - przybiera w psalmach pokutnych postać szczególną. Nie znajdziemy tu typowego dla utworów późnorenesansowych ekspresyjnego dramatyzmu, eufonii, dźwiękonaśladowczej metafory. Cierpienie i ból rozświetlone są szlachetnym i czystym w swej wymowie tonem. I tylko tym. W swym pięknie pozbawione są "cielesności", "ziemskości", pozostając niemal czystą abstrakcją.
O melodii w czasach średniowiecza i renesansu pisał Kundera: "jest długa i bezkresna i nie do zapamiętania; nie jest wynikiem nagłego natchnienia, nie trysnęła jako bezpośredni wyraz stanu duszy, ma charakter długiego opracowania, »rzemieślniczej« pracy ornamentacji, pracy wykonanej nie po to, by artysta otworzył swoją duszę, lecz dla upiększenia, z całą pokorą, liturgii". Siedem psalmów pokutnych Lassusa to właśnie taka "melodia" przebiegająca wzdłuż i wszerz całej kompozycji. Prawda - zmultiplikowana, ale harmonicznie stanowiąca jedność. Wystarczy wsłuchać się w początek Psalmu 50., "Miserere mei, Deus", gdzie głosy w dążeniu do pełni przeplatają się nawzajem, obejmują, to zacieśniając, to zwalniając uścisk. Cudowny przykład nawarstwiania tkanki brzmieniowej pulsującej jednym rytmem, oddychającej jak jeden organizm.
Tych pięć głosów na siłę zagarnia czasoprzestrzeń. Dokonuje się to w sposób niedostrzegalny, a zarazem gwałtowny, tak że słuchając, odnajdujemy się po chwili w samym centrum tych zmagań, z muzyką wypełniającą każdą komórkę naszego ciała. A rodzaj kontemplacyjnej euforii, którą wywołują, jest ponaddźwiękowy, ponadzmysłowy, czysty...