Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pokutuje mit, jakoby darwinowska przyroda była areną krwawych walk, gdzie przetrwają tylko jednostki o najpotężniejszych kłach i pazurach. W takim świecie trudno o prezenty. W rzeczywistości darwinowski świat nie jest całkowicie egoistyczny. Mówi się o co najmniej trzech mechanizmach gruntujących nasz altruizm wobec innych.
Pierwszy zaproponował w latach 60. XX w. biolog ewolucyjny William Hamilton. To tzw. teoria dostosowania łącznego. Mówi ona, że o sukcesie naszych genów nie decyduje jedynie nasz własny sukces reprodukcyjny (mierzony liczbą potomstwa), ale także sukces reprodukcyjny naszych bliskich krewnych. Troszcząc się o krewnych – np. dając im prezenty – troszczymy się ostatecznie o własne geny. Teoria ta wyjaśnia też, czemu jesteśmy hojniejsi względem rodzeństwa niż kuzynów – bo łączy nas większy współczynnik pokrewieństwa.
Dlaczego jednak dajemy podarki np. kolegom z pracy? O tym mówi teoria altruizmu odwzajemnionego, sformułowana w latach 70. XX w. przez socjobiologa Roberta Triversa. Stwierdził on, że osobnik jest skłonny ponosić koszty, które przysparzają korzyści niespokrewnionym z nim osobnikom, jeśli w przyszłości może liczyć na zwrot. Choć mechanizm wygląda na bardzo prosty, mógł on wyewoluować u ludzi po spełnieniu wielu warunków, np. nauczeniu się, jak wykrywać oszustów, którzy biorą, nie dając nic w zamian.
Zdarza się nam jednak dawać prezenty nieznajomym, nie oczekując zwrotu – np. w przedsięwzięciach charytatywnych. W teorii ewolucji mówi się o tzw. selekcji przez reputację – możliwe, że taki czysty altruizm utrwalił się ewolucyjnie na kanwie zachowań, które budzą społeczny szacunek. A im wyższa reputacja, tym łatwiejszy dostęp do partnerów i zasobów.
Autor jest kognitywistą i filozofem, zajmuje się neuronauką.