Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przyjęta burzliwie w katolickim świecie deklaracja „Fiducia supplicans” Dykasterii Nauki Wiary o błogosławieństwie par niesakramentalnych doczekała się po ponad dwóch tygodniach od publikacji swojego doprecyzowania.
Co zostało wyjaśnione przez Dykasterię Nauki Wiary w interpretacji jej własnego dokumentu? W skrócie, autorzy przypomnieli, że żadnej rewolucji nie było i nie będzie. Błogosławieństwo duszpasterskie, odróżniane tu od błogosławieństwa liturgicznego i rytualnego, o którym mowa w dokumencie, może być udzielane w przestrzeni niesakralnej, nie przed ołtarzem, żeby nie wywołać konfuzji. Ma być spontanicznie, a nie uroczyście, i każdej osobie należy wykonać osobny znak krzyża. Nie powinno być też dłuższe niż 10-15 sekund. Musi być również jasne, że to błogosławieństwo nie jest akceptacją życia, jakie prowadzi prosząca o nie para, tylko wyrazem duszpasterskiej bliskości. Takim ogólnym wsparciem. Wszystko to ma być wprowadzane z uwzględnieniem kontekstu, co jest ukłonem w stronę buntujących się afrykańskich episkopatów.
Podkreśla się, że nie zostało zmienione nauczanie o małżeństwie i seksualności. I to być może największy problem. W naszych Kościołach pary niesakramentalne i związki osób LGBT+ są obywatelami drugiej kategorii, a my dyskutujemy burzliwie o błogosławieństwie, które nie daje im w sumie nic oprócz minimalnej akceptacji. Jeśli rozmowa o 15-sekundowych błogosławieństwach wstrząsnęła jednością biskupów, to nie ma na razie co liczyć na więcej. Takim parom pomoże dopiero zmiana teologii dostrzegająca wartość i dobro w ich wspólnym życiu, a nie duszpasterski plaster.