Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Budziła emocje, prowokowała dyskusje. Jak zawsze. Potem jednak artystów złotej epoki fortepianu wyparli pianiści młodsi, współcześni, żywi. Krążyły tylko legendy o nadludzkiej sprawności palców i pamięci, i o geniuszu naukowo-technicznym, przedstawiające Józefa Hofmanna jako niemal drugiego Edisona. Czy postać artysty przez to zmalała? Przeciwnie. Jeżeli ktoś raz się z nią zetknął, nie mógł zapomnieć. Jeżeli się nie zetknął – w jego doświadczeniach ze sztuką pianistyczną, z muzyką w ogóle, zieje wielka luka.
Niewątpliwie był geniuszem – i to wystarczający powód, żeby przypomnieć go podczas festiwalu Copernicus. Geniuszem urodzonym w Krakowie, geniuszem nie tylko pianistyki, ale i technologii. Jego niezwykłość nie polega tylko na tym, że dość powszechnie uważany był za największego pianistę końca XIX i pierwszych dekad XX wieku. Był niezwykły, bo przy transcendentalnej sprawności i absolutnie oryginalnej wyobraźni dźwiękowej stał na przełomie epok. Należy do obu – kontynuuje pewne maniery późnego romantyzmu, ale jednocześnie wyznacza kierunki nowoczesności. Polifoniczne rozumienie muzyki i precyzja faktury, rola detalu, dyscyplina rytmiczna (mimo swobody tempa), logika i lakoniczność, intelektualny antysentymentalizm w grze wywołującej jednak najwyższe emocje – były wyzwaniem dla następców. Sięgnęły jednak skrajności i tylko nieliczni, np. Glenn Gould, potrafili w pewnym stopniu je podjąć. Idący za Hofmannem wiek XX i XXI nie były w stanie go dogonić, a stopniowo popadając w schematyzm akademizmu, traciły nawet umiejętność zrozumienia. Hofmann stał się artystą szokującym. I odrzucanym. I zapominanym.
W Polsce bardzo ważnym głosem był więc tekst Piotra Wierzbickiego, który w latach 90. kolejnym osobom otwierał oczy i uszy na wyjątkowość Hofmanna. Pisarz przedrukował esej (i słusznie!) w najnowszej książce „Nieboski Chopin”, a my jego fragment zamieszczamy na str. 12. Jednocześnie na płytach VAIAudio i Marston zaczęły pojawiać się świetnie opracowane nagrania Hofmanna (pisze o nich producent, Gregor Benko), ale drugi podstawowy problem – brak sprawdzonych informacji – przecież nie zniknął. Stąd zadziwiający fragmentaryzm biografii Hofmanna, która ukazała się w 2002 r. Jan Żdżarski dokonał w niej wielkiej i cennej pracy zebrania polskich świadectw działalności pianisty – do niespełna 30. roku jego życia. Symptom kłopotów: dalej wiadomości byłyby nie tylko powierzchowne, ale często niepewne i fałszywe. Z naszej perspektywy niemożliwe do zweryfikowania.
Hofmann na Copernicusie
Od dziesięcioleci wypełnianiem białych plam zajmuje się jednak Gregor Benko, założyciel International Piano Archives (obecnie w zbiorach Uniwersytetu Maryland). Dzięki jego życzliwej pomocy przygotowaliśmy aktualne curriculum vitae pianisty. Ze zdjęć udostępnionych przez IPAM ułożyliśmy WYSTAWĘ, którą od 15 maja będzie można oglądać w Galerii Krakowskiej (hol główny). Przejrzeliśmy też katalogi patentowe, gdzie nazwisko Hofmanna pojawia się wielokrotnie, choć niekoniecznie tak, jak twierdzą legendy.
18 maja o godz. 18.00 w Złotej Sali Filharmonii Krakowskiej odbędzie się poświęcona Hofmannowi festiwalowa DEBATA, z udziałem Gregora Benko, Piotra Wierzbickiego i Kingi Dębskiej (przygotowującej film o Hofmannie). Tego samego dnia i w tym samym gmachu, o godz. 20.00, polskiego pianistę uczci RECITALEM jeden z wybitnych wirtuozów współczesności, Alexander Gavrylyuk, grając m.in. utwory Chopina wykonywane przez Hofmanna.
Tak, chcemy odmitologizować postać wielkiego artysty. Oznacza to odarcie z legendy, ale i przybliżenie. A przybliżenie to zrozumienie. I gdy się Hofmanna zrozumie, żadne legendy nie będą już potrzebne. ©