Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie pierwszy raz wchodzę, więc wiem, co mnie czeka, chcę szybko dokonać transakcji i opuścić lokal, ale tak się nie da. Wcześniej trzeba się nasłuchać, gdyż rzeczony antykwariat jest siedzibą partyzantów. Partyzantów nieprzejednanych i odwiecznych, którym od zawsze wraży wiatr w oczy. Teraz też, oczywiście, wbrew pozorom, oni sobie oczu nie dadzą mydlić prezydencką Dudy wiktorią, nie spoczywają na laurach, tylko szepczą wśród stosów książek. „Wygraliśmy, ale o włos, teraz trzeba pójść radykalnie albo Ojczyzna stracona”, „Bo wie pan, młodzież jest skołowana, wodę z mózgu im zrobili z tymi pięcioma gwiazdkami, to jest podprogowe programowanie”, „Następne wybory przegrane, jak się z tą propagandą obcą nie zrobi porządku ostatecznego”, „Trzeba było już dawno, zaniedbane, ale specjalnie, bo wiadomo, żeby tego niezdecydowanego elektoratu nie zrazić, bo tamci krzyk podniosą, ale teraz...”, „Niech sobie podnoszą, niech kwiczą”, „Teraz w ogóle jest skandal, wiadomo, nie wszystko się dało wyczyścić, no, ale wóz albo przewóz, na ostrzu noża, nie ma się co pieścić, bo będzie się jątrzyć”, „Pozamiatać i po sprawie. Do następnych wyborów nikt nie będzie pamiętał, że bolało”, „Albo Polska, albo TVN!”.
Szepty strzepują kurz z jednej kupy papieru na drugą, wieją, wieją i zawiewają na siebie… rapsodycznie, złowróżbnie.
„Słyszał pan o tym niemieckim ambasadorze?”, „No ciekawe… z BND, wie pan, on jest z wywiadu, szef wywiadu do nas, do Warszawy”, „Podobno się kulturą ma zajmować, ha ha”, „Kulturkampf nam spróbuje zrobić!”.
Kupiłem Kierkegaarda u polskich partyzantów (oczywiście sprzedaż tylko za gotówkę, wiadomo: Bilderberg monitoruje płatnicze terminale). Lubię Kierkegaarda pomimo jego ponurego nazwiska. A może właśnie dlatego, że ma takie nazwisko. W każdym razie kupiłem, bo mi się był zagubił uprzednio w przeprowadzkach. Dwa tomy: pierwszy „Albo”, a drugi „albo”. Akurat nie o Polsce, na szczęście. Ale tytuł o Polsce, niestety. ©