Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kościół, początkowo stanowczo nawołujący do kategorycznego zakazu i używający argumentów niemal wyłącznie religijnych, w ostatnich latach zmienił nieco ton, głównie dzięki stanowisku metropolity katowickiego abp. Wiktora Skworca, widzącego problem znacznie szerzej i powołującego się także na racje kulturowe i ekonomiczne (kościelny hierarcha mówił niemal jednym głosem z przedstawicielami lewicowych związków zawodowych). Obowiązujący od 1 marca przepis jest jednak tylko połowiczną realizacją jego postulatów: początkowo wolno będzie handlować dwa razy w miesiącu, później raz, i tak aż do stycznia 2020 r., od kiedy w Polsce zacznie obowiązywać całkowity zakaz.
Warto zauważyć, że narzekają również przedsiębiorcy, dla których rosnące PKB i szybki rozwój gospodarki są ważniejsze od zasady, żeby „dzień święty święcić”, szukają więc w ustawie luk. „My chcemy, żeby Polacy mieli prawo wyboru, czy chcą robić zakupy w niedzielę, czy nie” – przekonuje Ryszard Petru, choć Justyna Samolińska z partii Razem stwierdza, że „prawo człowieka do tego, żeby spędzić cały dzień na zakupach, jest mniej istotne niż prawo człowieka, który pracuje w handlu, do tego, żeby odpocząć”.
Co z dwiema wolnymi niedzielami w miesiącu zrobią Polacy? „Być może właśnie po to otrzymujemy ją w darze, aby jeszcze bardziej otworzyć oczy na sytuację osób żyjących pośród nas: sąsiadów, seniorów i ubogich” – napisał do wiernych abp Skworc. W Krakowie, Sopocie, Poznaniu i Wrocławiu od miesięcy właśnie w niedzielę grupy wolontariuszy gotują, a później wspólnie w centrum miast jedzą zupę z osobami bezdomnymi. Dołączenie do nich, w przekonaniu, że niczego w podzielonym społeczeństwie nie potrzebujemy tak bardzo jak przestrzeni wspólnego spędzania czasu bez względu na pochodzenie, partyjną przynależność czy posiadany dom – może być pierwszym pozytywnym efektem niedzieli wolnej od handlu. Z drugiej strony to do samorządów należy wymyślenie, w jaki sposób sprawić, by mieszkańcy, którzy dotychczas wolne dni spędzali w galeriach handlowych, odkryli, że miasto bez sklepów jest przyjaźniejsze. ©℗
CZYTAJ TAKŻE:
Niedziela na Głównej: Skutkiem ustawy ograniczającej handel wielkopowierzchniowy może być ożywienie miast. Do tej pory galerie były ich przekleństwem. Zasysały życie do swoich czeluści, wyludniały miejską przestrzeń.