Msza warta Paryża

Mój drogi Piołunie, i znowu sukces. Z nudów kręciłem gałką i przeskakiwałem między radiowymi stacjami – aż tu nagle trafiłem na gorące wyznanie wiary składane przez celebrytę.

28.01.2013

Czyta się kilka minut

Lubię taki krucjatowy ton, więc od razu zastrzygłem uchem. Jak zwykle się nie zawiodłem. Otóż celebryta od wiary niepostrzeżenie przeszedł do roli tradycji w dziejach nadwiślańskiego kraju, od tradycji zaś – do życzenia, abyśmy wreszcie obalili bolszewicki system ufundowany przy Okrągłym Stole i zgniłą konstytucję z 1997 r. A cały wywód zakończył gromkim i soczystym: amen. Amen! – odpowiedział podniecony dziennikarz. I ja też, chociaż – jak wiesz – niełatwo się wzruszam, wykrzyknąłem: amen, amen i jeszcze raz amen!

Żebyśmy się dobrze zrozumieli: systemy i partie są diabłu w gruncie rzeczy obojętne. My nie mieszamy się do polityki, my mieszamy w polityce. Zawsze. Bez względu na okoliczności, ustawy, deklaracje i preambuły. No i oczywiście staramy się pomieszać z polityką – wbrew i na złość Nieprzyjacielowi – Jego sprawy. Mógłby nawet ponownie zstąpić z nieba i tysiąc razy powtórzyć, że Jego królestwo nie jest z tego świata, a Jego słudzy i tak wiedzieliby swoje.

Bo oni z reguły się gubią, gdy tylko zdobyć się muszą na nieco subtelniejsze rozróżnienie. Niedawno przeczytałem tekst napisany przez pewnego księdza. Dowodził, jak krzywdzące bywa stwierdzenie, że Kościół miesza się do polityki, a jako ucinający wszelką dyskusję przykład przywołał postać przeklętego Jana. Tego Chrzciciela, który zarzucał Herodowi grzeszne życie, za co musiał nawet zapłacić głową. Dosłownie, nie w przenośni. A zatem można powiedzieć, że Jan mieszał się do polityki! – triumfował ksiądz o zdecydowanie lekkim piórze.

To bardzo trafne rozumowanie, drogi Piołunie. Rozumowanie, które musimy popierać i upowszechniać. Lepszego odczytania Biblii w obliczu jednoznacznych znaków czasu diabeł nie mógłby sobie nawet wymarzyć. Dlatego też warto uczynić wszystko, aby przez przypadek nikt nie zadał kilku prostych pytań. Czy Chrzciciel montował polityczną opozycję przeciw Herodowi? Czy wyszukiwał jego ewentualnych następców? Do czego żywiący się szarańczą szaleniec wzywał nad Jordanem: do osobistego nawrócenia czy obalenia satrapy? Chrzcił czy komentował wydarzenia na dworze? A może spiskował z arcykapłanem i słał do Rzymu listy, uprzejmie prosząc o interwencję? Czemu z więzienia nie nakazał uczniom, aby po Judei i Galilei rozgłaszali jego krzywdę i podburzali lud do powstania? Czy wszedł z Herodem w konflikt, bo polityka była dla Jana sprawą pierwszorzędną – czy też może z innego powodu? A mianowicie takiego, że wobec żadnego grzechu nie potrafił przejść obojętnie?

Niestety – nawet Herod nie widział w Chrzcicielu politycznego konkurenta, ale człowieka po prostu sprawiedliwego i świętego. Ale o tym już ani słowa więcej. Czasem obawiam się, że nasza korespondencja może wpaść w niepowołane ręce.

Widzisz, kiedyś pewien władca stwierdził, że Paryż wart jest Mszy. Na szczęście dziś niektórzy słudzy Nieprzyjaciela w ogóle nie zastanawiają się, czy Msza jest warta Paryża?

Tu zresztą nie chodzi tylko o subtelne rozróżnienia, w których zacieraniu diabeł jest arcymistrzem, ale także o proporcje. Zwróć uwagę na listy innego z naszych wrogów, przeklętego Pawła z Tarsu. To przecież bezużyteczne androny! Nic się z tego bełkotu o świecie nie dowiesz. Nawet nie wiadomo, który cesarz akurat włada imperium. Żadnych ocen prawodawstwa czy analizy kiełkującego zagrożenia ze strony barbarzyńców. Lektura absolutnie bezwartościowa. O ile ciekawsze są np. niektóre ze współczesnych katolickich portali. Nawet w dziale poświęconym wierze poczytasz o gejach i obowiązkach katolickich polityków.

Dotrwaliśmy Piołunie do szczęśliwych czasów. Niegdyś słudzy Nieprzyjaciela zastanawiali się, co ich usprawiedliwi: sama wiara czy wiara wyrażająca się w uczynkach? Dziś wielu doprecyzowało tamto zagadnienie. Zbawienie zależy w gruncie rzeczy już tylko od jednego. Na kogo głosujesz.

TWÓJ KOCHAJĄCY STRYJ KRĘTACZ

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2013