Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ideę i program krakowskiego święta muzyki dawnej ułożył w tym roku Vincent Dumestre, szef zespołu Le Poème Harmonique. Ma on swoistą markę: nie tylko wykonuje muzykę sprzed trzech lub czterech wieków, lecz także dobiera do niej konteksty i stara się ją prezentować w konkretnej tradycji. I tym razem postanowił dać publiczności możliwość prawdziwego zanurzenia w przeszłości.
– To świetny festiwal. Co zamierzam do niego wnieść? Postanowiłem rozszerzyć jego zakres, wprowadzając nurty IN i OFF. Z jednej strony są więc wielkie koncerty, wybitni artyści, słynne dzieła. Wykonamy „Pasję według świętego Jana” Bacha, ale także „Missa Mater Matris” Josquina des Prés [sporządzoną w Krakowie wersję „Missa Mater Patris” – przyp. red.] i „Nieszpory” Monteverdiego – opowiada nam szef artystyczny imprezy, którego kadencja potrwa do roku 2026. Francuski dyrygent zna krakowską publiczność i Misteria Paschalia od 15 lat, jest regularnym bywalcem festiwalu. Istotne jest dla niego, jak podkreśla, łączenie dziedzictwa niematerialnego, czyli muzyki, z dziedzictwem materialnym, czyli architekturą.
– Zawsze się o to staram. Kraków daje pod tym względem fantastyczne możliwości – chwali Dumestre, który wsławił się niegdyś rekonstrukcją barokowych spektakli na podstawie dramatów Molière’a: nie tylko muzyczną, ale i sceniczną (w reżyserii Benjamina Lazara). W historycznym, neobarokowym przecież krakowskim Teatrze im. Słowackiego mieliśmy wówczas okazję oglądać komedię „Mieszczanin szlachcicem” – całość idealnie osadzona w naturalnym kontekście zrobiła ogromne wrażenie.
– W tym roku publiczność usłyszy Josquina des Prés w katedrze wawelskiej, 500 lat po wykonaniu utworu w tym samym miejscu. Jest to naprawdę coś bardzo specjalnego, ponieważ pozwala ludziom nie tylko słuchać muzyki, ale także wejść w historię. A my chcemy wczuć się w historię. To jak spełnianie marzenia, by przenieść się do przeszłości. Usłyszenie muzyki w miejscu, w którym była wykonywana pół tysiąca lat temu, jest czymś fantastycznym.
Inną koncepcją jest połączenie dziedzictwa materialnego i niematerialnego z wykorzystaniem renowacji ołtarza Wita Stwosza, która została ukończona dwa lata temu.
– My przecież także zajmujemy się renowacją, tyle że utworów muzycznych – mówi Dumestre. – Monteverdi dyrygował różnymi nieszporami przez całe swoje życie, ale ta muzyka się niestety nie zachowała. W zbiorze „Selva morale” mamy psalmy zredagowane przez Monteverdiego, które są inne niż w znanych „Nieszporach” z 1610 roku [czyli z początków jego weneckiej kariery – przyp. red.]. Jest to więc materiał do zaproponowania dzisiejszym słuchaczom: „Nieszpory” późnego Monteverdiego, z czasów jego śmierci. Myślę, że to naprawdę nadzwyczajna dla publiczności paralela: w obecności odrestaurowanego dzieła sztuki słuchać również odrestaurowanego dzieła muzycznego.
Tak zatem wyglądać mają grands concerts. A co będzie „offową” częścią festiwalu?
– Inny sposób obcowania z muzyką – bardzo ważna sprawa. Zgodnie z tradycją przychodzimy na koncert, siadamy i przez półtorej godziny słuchamy koncertu w dwóch częściach. Oczywiście potrzebujemy tego. Ale myślę, że dzisiejsza publiczność musi doświadczać muzyki też w inny sposób. Słuchacze potrzebują pomocy. Potrzebują, abyśmy wzięli ich za rękę i wyjaśnili im pewne sprawy. Zaproponowałem więc listening keys, „klucze do słuchania”: spotkania, w których muzyk gra fragmenty zaplanowanego utworu i wyjaśnia, dlaczego został on skomponowany w taki, a nie inny sposób, jaka jest jego idea. Przedstawia historię dzieła – mówi nam Dumestre. – Poza tym chciałem oczywiście, żeby w Pałacu Potockich przy Rynku można było pokazać szerokiej publiczności, również dzieciom, melomanom, muzykom, klawesynistom, najróżniejsze instrumenty klawiszowe.
Z Belgii, Francji, Paryża, Rouen sprowadzono około 30 instrumentów: klawikordów, klawesynów, wirginałów, pianoforte. – Zamierzamy ustawić je tutaj, aby pokazać publiczności piękno tych instrumentów, specyfikę każdego z nich, tak aby ludzie mogli zrozumieć muzykę – mówi Dumestre.
Każdego dnia będzie koncertował inny artysta, grając połowę koncertu na jednym instrumencie, a połowę na drugim, dostosowując repertuar do każdego instrumentu. Ponieważ inspiracją są stulecia XVI, XVII i XVIII, przez trzy dni zobaczymy całą gamę barokowych instrumentów klawiszowych. Do tego będzie można wziąć udział w warsztatach, wykładach na temat tworzenia instrumentów, zobaczyć prezentacje.
– Chcemy dostarczyć dzisiejszej publiczności słownictwa, by była w stanie rozmawiać o muzyce. Musi więc ją rozumieć.
Ten pomysł nie wyczerpuje jednak tematu wejścia w historyczny kontekst. Szczególnym pomysłem są koncerty na zamku wawelskim i w Muzeum Czartoryskich, opowiada szef festiwalu.
– Na Wawelu, podobnie jak u Czartoryskich, muzyka wiąże się z obrazami. Co więcej, u Czartoryskich publiczność doświadczy prawdziwej artystycznej immersji. Otóż kiedy widzisz obraz, wszystko, czego potrzebujesz, to twoje oczy i rozum. Oczami widzisz obraz, rozumem pojmujesz. A ja uważam – opowiada Dumestre – że można podejść do obrazu z pomocą innych środków, takich jak muzyka i wino. Zupełnie zapominamy przecież, że Leonardo słuchał frottoli Tromboncina. To niesamowite, że w praktyce są to dwa odrębne światy, trzeba je na nowo połączyć.
Co więcej, koncert odbędzie się przed obrazem, w półmroku i dla nie więcej niż 20 osób. To więc naprawdę intymna atmosfera.
– A po koncercie będziemy degustować wina z epoki lub przypominające czasy Leonarda i Rembrandta – obiecuje francuski dyrygent.
Jakie wina pili ludzie w Amsterdamie w pierwszej połowie XVII wieku?
– Były to wina z południa Francji, z Jury. Szukamy nawet kieliszków z tamtego okresu, ponieważ wszystko przyczynia się do uzyskania właściwego wrażenia. Praca, którą my, muzycy barokowi, wykonujemy na skrzypcach z jelitowymi strunami, na lutniach, jest pracą historyczną, w której staramy się zrozumieć historię instrumentu, odkryć język stylowy danego okresu. Ale możemy to zrobić także z winem. W ten sposób znajdujemy wspólne słownictwo i wzbogacamy doświadczenie odkrywania obrazu, wina, utworu muzycznego. Doświadczenie kulturowe.