Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sposób, w jaki poszczególni ministrowie rozwiązują problemy w podległych im instytucjach, pokazuje, czy chcą depisyzacji systemowej, czy też ograniczają się do wymiany kadr na własne i zmiany narracji. W odniesieniu do ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza znacząca jest wymiana kierownictwa w Instytucie Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Dmowskiego i Paderewskiego. PiS założył go, by „kultywował, chronił, badał i prezentował myśl narodową i chrześcijańsko-demokratyczną”. Instytut wydawał miliony złotych z naszych podatków, głównie na organizacje prawicowe, katolickie i harcerskie, w tym blisko związane z ówczesną partią władzy. Przy okazji zaspokojono ambicje prof. Jana Żaryna, którego – po tym, jak przestał być senatorem – trzeba było jakoś zagospodarować.
Po wyborach Sienkiewicz mógł pójść dwiema drogami. Gdyby wybrał systemową depisyzację, Instytut Dmowskiego i Paderewskiego po prostu by zlikwidował. Nie jest potrzebny, gdyż od badania myśli politycznej mamy szereg katedr historii i politologii na uczelniach, które obowiązuje naukowa rzetelność i obiektywizm, inaczej niż instytucję rządową. Instytut to zwykła pozostałość po budowaniu przez PiS systemu partyjno-klientelistycznego, w którym państwo służy do realizacji interesów rządzącej ekipy.
Minister kultury wybrał jednak drogę depisyzacji personalnej, a przez to powierzchownej. Żaryna zastąpił Adamem Leszczyńskim, historykiem i publicystą lewicowym. Instytut zmieni prawdopodobnie szyld, a Dmowskiego i Paderewskiego zastąpi najpewniej Gabriel Narutowicz. Z pewnością zmieni się też lista beneficjentów współpracy z tą jednostką, dojdzie więc zapewne do przekierowania dużego strumienia pieniędzy na konta stowarzyszeń lewicowych i liberalnych.
Sienkiewicz zaprzepaszcza szansę na odejście od ideologizacji działalności podobnych instytucji, faktycznie wpisując się w program PiS, tyle że o innym wektorze ideowym. Sygnalizuje, że państwo jest od tego, by pod kuratelą rządu promować lub krytykować wybrane nurty myśli politycznej, pod warunkiem, że będą to nurty, które władza wskaże. To działanie głęboko w duchu Jarosława Kaczyńskiego.