Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po najostrzejszej kampanii w historii samorządu popierany przez Koalicję Obywatelską Aleksander Miszalski pokonał Łukasza Gibałę w wyścigu o fotel prezydenta Krakowa. Zdobył 51 proc. głosów, a jego konkurent – 49 proc. Sporo osób zostało w domach z powodu fatalnej pogody, a dodatkowo wielu krakowian do samego końca nie wiedziało, czy chce totalnej zmiany w urzędzie (Gibała), czy raczej kontynuacji epoki Jacka Majchrowskiego (Miszalski).
Wybór komplikowało to, że obaj kandydaci spotkali się z falą ogromnego hejtu i insynuacji, zwłaszcza na temat rzekomego uzależnienia od deweloperów. Najskuteczniejsza była jednak akcja sklejenia niezależnego i związanego raczej z częścią aktywistów Gibały z… partią Jarosława Kaczyńskiego. Niektórzy politycy PiS rzeczywiście namawiali do głosowania na Gibałę, ale w efekcie mogli zrazić do niego część elektoratu centrowego.
Równie ciekawy wyścig odbył się we Wrocławiu, gdzie Jacek Sutryk, obecny prezydent startujący z poparciem PO, ale skonfliktowany z częścią jej aparatu i obciążony odpryskami afery Collegium Humanum, niespodziewanie zyskał konkurentkę: Izabelę Bodnar z Trzeciej Drogi. W ostatnich dniach kampanii kandydatka mówiła, że w mieście dojdzie do starcia o wartości, jednak nie było jej łatwo używać tego argumentu w sytuacji, w której na jej mężu ciążą zarzuty o wręczenie łapówki w zamian za pozytywne wyniki kontroli w jego spółkach. Ostatecznie wyścig wygrał wyraźnie obecny prezydent: 68,3 do 31,7 proc.
Druga tura odbyła się w 60 miastach. Ciekawe boje toczono jeszcze w Poznaniu (wyraźnie wygrał tam faworyt, Jacek Jaśkowiak, który zdobył 70,7 proc. głosów), Olsztynie (Robert Szewczyk z KO zdobył 53,4 proc.), Kielcach (zwyciężyła tam Agata Wojda z KO), Toruniu (wieloletni prezydent Michał Zaleski przegrał z Pawłem Gulewskim z KO, który zdobył 65 proc.) oraz w Rzeszowie, gdzie zdecydowanie zwyciężył Konrad Fijołek (54,9 proc.) po pokonaniu kandydata PiS Waldemara Szumnego (45,1 proc.). Dawna partia władzy może cieszyć się w zasadzie tylko z wygranej w Inowrocławiu, kojarzonym z rodziną Brejzów.
Frekwencja w drugiej turze wyniosła średnio 44 proc., co jest wynikiem dobrym. Zazwyczaj waha się ona od 35 do 40 proc., z rekordem w 2018 r., kiedy to osiągnęła 48,8 proc.