Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
ARTUR SPORNIAK: Czy dobrym pomysłem jest zgromadzić na rekolekcjach w kościele 250 gimnazjalistów, gdy wiadomo, że nie wszyscy z nich są tym spotkaniem zainteresowani?
BP GRZEGORZ RYŚ: Najpierw trzeba zadać pytanie, co właściwie proponujemy. Jeśli rekolekcje mają być zwoływaniem młodych po to, żeby im przez jakiś czas robić powtórkę z katechezy, to one raczej nie mają sensu. Jeżeli natomiast rekolekcje przygotowane są przez zespół ewangelizatorów, który świadomie chce przekazać doświadczenie Pana Boga w sposób odmienny niż katecheza, to wówczas miejsce rekolekcji staje się drugorzędne. Moje długoletnie doświadczenie wskazuje, że bardzo sensownie można takie rekolekcje przeprowadzić w szkole.
Bardzo zasłużony kapłan, m.in. w pomaganiu migrantom, ks. Przemysław Szewczyk, wytrącony z równowagi przez rozrabiającą w czasie rekolekcji młodzież, spoliczkował jednego z uczniów. Kapłan przeprosił, ale doszło do sytuacji, która nie powinna się wydarzyć. Co tu zawiodło?
Nie badałem tej sprawy – trudno mi się wypowiadać, ale tej konkretnej sytuacji nie powinno się uogólniać, mówiąc np., że rekolekcje szkolne nie mają sensu.
W takim razie, jak się Księdzu Biskupowi udało 28 i 29 marca zgromadzić w krakowskiej Tauron Arenie aż 22 tysiące młodych ludzi na wydarzeniu zatytułowanym „Młodzi i Miłosierdzie”?
Wystarczyło ogłosić zaproszenie. Młodzi wiedzą, czego się spodziewać, gdyż organizowaliśmy takie rekolekcje już drugi raz. Wiedzą, że nacisk kierowany jest na doświadczenie Pana Boga. Najpierw jest postawienie ważnego tematu, potem nauczanie przy pomocy nowych metod – w tym roku był to np. teatr cieni, zawsze są też świadectwa. A na koniec czas na szukanie odpowiedzi. Ważne, by odpowiedź miała kilka odsłon. Np. w formie znaku, który angażuje – w tamtym roku było to przejście przez Bramę Miłosierdzia, w tym roku zostawienie przy krzyżu z monstrancją kartki z wypisanym takim grzechem, który młodych zabija i z którym zostali sami. W ten sposób mogli przeżyć prawdę kluczową dla naszej wiary, że Chrystus w swoim ciele niesie nasze grzechy na drzewo krzyża. Drugą odsłoną odpowiedzi było otrzymanie tekstu Ewangelii św. Jana z perykopą o spotkaniu Jezusa z jawnogrzesznicą.
Czy zaproponowany przez Was temat – „I ja ciebie nie potępiam” – nie jest zbyt poważny dla młodzieży?
Dobrze jest ciągnąć poziom raczej w górę niż w dół. Papież tą perykopą zamknął Rok Miłosierdzia, pytając, co z opisanego w niej doświadczenia jest w Kościele. Idziemy drogą, którą Franciszek pokazuje Kościołowi.
Jeżeli parafia i szkoła nie są w stanie zorganizować tak atrakcyjnych rekolekcji, może lepiej z nich w ogóle zrezygnować?
Nie wierzę, że nie są w stanie. To kwestia zaufania temu, co mówią ostatni papieże, że potrzebujemy nowych metod, nowego języka, również nowej gorliwości. Np. młodzi słuchają rapu, którego ja nie trawię. Ale jeżeli raper jest dla nich wiarygodny, dlaczego nie ma dać koncertu podczas rekolekcji, przy okazji dając też świadectwo wiary? ©℗