Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zbiórka pieniędzy na leczenie rzekomo chorego na nowotwór oczu trzyletniego Antosia okazała się oszustwem. 23-letni Michał S., korzystając z portalu Zrzutka.pl (umożliwiającego prowadzenie akcji charytatywnych), namawiał celebrytów i internautów, by opłacili operację pewnego chłopca. Od lutego na oszustwo nabrało się 6 tys. osób, m.in. Anna i Robert Lewandowscy, którzy wpłacili 100 tys. zł. Kłamstwo wyszło na jaw, gdy Paulina Szubińska-Gryz ze stowarzyszenia Stop Przemocy w Służbie Zdrowia zaczęła szukać więcej informacji na temat Antosia. Okazało się, że chłopiec istnieje, ale jest zdrowy, a jego zdjęcie Michał S. ściągnął z internetu. Oszust został aresztowany, a portal Zrzutka.pl złożył doniesienie do prokuratury.
Jakie mogą być konsekwencje sytuacji, w której tak wielu ludzi uległo mistyfikacji? Oprócz tego, że uczciwym organizatorom zbiórek charytatywnych pozyskiwanie funduszy może iść teraz znacznie trudniej, niewykluczone, że wielu internautów, zamiast poddawać się szantażowi emocjonalnemu, będzie teraz uważniej sprawdzać, komu tak naprawdę pomaga. Inna sprawa, że na rynku portali internetowych organizujących zbiórki charytatywne tylko nieliczne weryfikują, kto jest ich pomysłodawcą i jaki jest rzeczywisty cel. Być może przypadek Michała S. powiększy to grono. ©℗