Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dagny Kurdwanowska: To już druga edycja Festiwalu Schopenhauera. Jesienią kilkaset osób słuchało Waszych rozmów m.in. z Renatą Lis, Andrzejem Lederem czy Edwinem Bendykiem. Tym razem wspólnie z gośćmi przyjrzycie się relacjom i bliskości.
Piotr Augustyniak: Bardzo się cieszymy, że nasza inicjatywa spotkała się z takim zainteresowaniem. Okazuje się, że filozofia jest na fali. Pewnie dlatego, że czasy są trudne, ale może też trochę dlatego, że jako społeczeństwo rozwijamy się i dojrzewamy do tego, by myśleć o życiu w sposób pogłębiony. Jeśli chodzi o temat, to warto go trochę doprecyzować. „Rozmawianie o relacjach” może nasuwać skojarzenia jednostronnie psychologiczne, a nawet coachingowe: jak sobie lepiej w relacjach radzić, jak unikać porażek i rozczarowań, jak czerpać z nich maksimum satysfakcji. No cóż, nam chodzi o coś trochę innego. Chcemy zapytać o pewną nieuchronną ambiwalencję odniesień międzyludzkich. Jesteśmy istotami społecznymi, które bez owych odniesień nie mogą się obyć, z drugiej strony jednak wielu z nas ma poczucie, że ogołacają nas, frustrują, są opresyjne etc. Zaryzykowałbym tezę, że jest to istotna cecha owych relacji. Chcemy poświęcić najbliższą edycję festiwalu próbie odpowiedzi na pytanie, dlaczego tak jest i co mówi o nas jako ludziach. Stąd też tytuł: „Rozkosz i udręka. O byciu wśród ludzi”.
A co sam Schopenhauer pisał na ten temat?
Katarzyna Kasia: Zależy nam na tym, żeby przywołanie myśli Schopenhauera stało się punktem wyjścia dla pogłębionego namysłu nad tym, jak to właściwie jest z naszymi kontaktami z innymi ludźmi. Co nas do nich zachęca, co je nam utrudnia i czego tak naprawdę w nich szukamy. Patron naszego festiwalu również w sprawie relacji nie był zbyt wielkim optymistą. Wśród ludzi nie tyle szukamy, jego zdaniem, przyjemności, ile raczej ucieczki od samych siebie, od piętrzącej kolejne żądania woli i przede wszystkim od najgorszej emocji, nudy – bezlitośnie zmuszającej nas do podejmowania konfrontacji z samymi sobą i uświadamiającej bezsens egzystencji. Chociaż na szczęście zdarzają się takie sytuacje, w których spotkania z innymi dostarczają nam rozkoszy.
Poprzednio widać było, jak wiele współczesnych odniesień jest w filozofii Schopenhauera. Czy jego rozważania o miłości, bliskości w podobny sposób będą czytelne dla nas tu i teraz?
PA: W filozofii na szczęście czas biegnie inaczej i o czasach nam intelektualnie współczesnych mówić możemy przynajmniej od połowy wieku XIX. Schopenhauer, choć ubrany w surdut i noszący wydatne bokobrody, należy do naszych czasów. Potwierdza to jego popkulturowa nośność. Nie chodzi tylko o to, że jego ekscentryczna postawa życiowa jest dziś tematem popularnych memów. W moim przekonaniu ta popularność warunkowana jest jego myślą, która zarazem przyciąga i budzi sprzeciw. Nasz świat jest napędzany mroczną, ślepą wolą, która w swej istocie jest egocentryczną żądzą. To ona decyduje o naszych zachowaniach, aspiracjach, odruchach. Wola ta sama się pożera, a więc pożera nas, ale tak, że to my sami siebie pożeramy, pożerając innych. Czy nie taki właśnie jest los człowieka kształtowanego mechanizmami turbokapitalizmu? Czujemy, że tak jest, a zarazem zaprzeczamy, ironizując i „memizując”. Nic dziwnego, to nie jest przyjemna diagnoza. A jednak zarazem ten pozbawiony złudzeń do siebie i ludzi, urodzony w Gdańsku myśliciel widzi głęboki sens współczucia do innych, dobroczynności, a nawet solidarności.