Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Tymczasem, gdy wszyscy rozglądają się za odrobiną cienia, posłowie szykują się na wakacje, a obywatele martwią się, czy z ich biurem podróży wszystko w porządku, premier postanowił jeszcze podgrzać atmosferę i zapowiedział na jesień nowe otwarcie rządu. Zaanonsował szereg posunięć – efekt socjotechniczny na pewno został osiągnięty: możemy jechać na wakacje przekonani, że rząd czuwa i myśli o naszej przyszłości.
Krytycy na pewno wyliczą, ileż to już ofensyw zapowiadał rząd, a prawda jest taka, że sytuacja gospodarcza się pogarsza, i o tym trzeba by dyskutować. Premier woli jednak znów mówić o Funduszu Kościelnym, czyli o stu milionach złotych, co sam w niedawnym wywiadzie dla „TP” nazwał sprawą symboliczną. Jednocześnie umiarkowanie wypowiada się na temat polityki Jarosława Gowina, która z punktu widzenia państwa i wszystkich obywateli (nie tylko wierzących) jest znacznie istotniejsza.
Zapowiedź decyzji w sprawach relacji państwo–Kościół (Fundusz, ale też kwestie światopoglądowe i kobiece), Karty Nauczyciela oraz opodatkowania rolników to zapowiedź walki na kilku trudnych frontach. Wszystkie te zmiany są potrzebne, ale jeśli premier rzeczywiście zmierza tu do rozstrzygnięć, to zamiast o wakacjach, musi myśleć raczej o przygotowaniu dla nich dobrego politycznego gruntu (nie tylko w PSL, ale także we własnej partii – zwłaszcza jeśli chce dokonać zmian w rządzie). Powinien się spieszyć, póki nastroje wśród wyborców nie są jeszcze zupełnie pesymistyczne. Jeśli bowiem przestrogi ekonomistów się sprawdzą, to po upalnym lecie czeka nas chłodna ekonomicznie jesień.