Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Sam Bankman-Fried lubił robić z siebie współczesnego mnicha: jeździł starą corollą i opowiadał, że pieniądze szczęścia nie dają. Jednocześnie mieszkał w luksusowym apartamencie na Bahamach i niemiłosiernie doił swoich klientów. Wydoił co najmniej 8 mld dolarów.
Na początku listopada okazało się, że 30-latek wykorzystywał aktywa FTX, czyli trzeciej co do wielkości giełdy kryptowalut, której był założycielem i prezesem, jako zabezpieczenie dla swojej drugiej, przynoszącej straty firmy. FTX upadła osiem dni po tym, jak to wyszło na jaw, a Bankman-Fried trafił do aresztu (zarzuty obejmują m.in. oszustwa bankowe i związane z papierami wartościowymi, pranie brudnych pieniędzy i spisek w celu oszustwa elektronicznego). Wyznaczony na jego następcę John Ray twierdzi, że przez 40 lat kariery specjalisty ds. upadłości „nigdy nie widział aż tak kompletnego braku kontroli korporacyjnej i tak kompletnego braku wiarygodnych informacji finansowych”.
Changpeng Zhao, założyciel obecnie największej na rynku giełdy kryptowalut Binance, zapewnia, że jego klientom nic nie grozi, ale coraz więcej ekspertów radzi im wypłacać środki, póki jeszcze mogą. Kryptowaluty przechodzą bowiem kryzys podobny do tego, jaki w 2008 r. dosięgnął sektor bankowy po upadku banku Lehman Brothers – co jest ironią losu, bo powstały właśnie w reakcji na tamte wydarzenia. Czy w ogóle go przetrwają? Jeszcze przez jakiś czas zapewne tak, choć coraz bardziej zasadne staje się pytanie, czy powinny.
Zdecentralizowana technologia blockchain miała uwolnić świat od łupiących go prowizjami pośredników, zastępując wzajemne zaufanie uczestników rynku cyfrowym kodem. Po 14 latach widać centralizację większą, niż widziano kiedykolwiek w tradycyjnych finansach (Binance po bankructwie FTX ma 52,9 proc. udziałów w rynku, a w handlu instrumentami pochodnymi do 67,2 proc.). Z obietnicy wolności i bezpieczeństwa wyłaniają się w pełnej krasie chciwość, monopol i bezczelne oszustwa. Wygląda na to, że libertariański technobełkot scala już wyłącznie pusta obietnica szybkiego zysku. ©