Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kilka tygodni po abp. Andrzeju Dziędze kolejny polski biskup – Andrzej Dziuba z Łowicza – został zmuszony przez Watykan do rezygnacji, ponieważ stwierdzono w jego przypadku „trudności w zarządzaniu diecezją, a w szczególności zaniedbania w prowadzeniu spraw o wykorzystanie seksualne popełnione przez niektórych duchownych wobec osób niepełnoletnich”.
Nuncjatura uczy się na błędach. W przypadku abp. Dzięgi dopiero powszechne publiczne oburzenie świeckich, księży, a nawet kilku biskupów, zmusiło ją do wyjaśnienia powodów rezygnacji metropolity szczecińsko-kamieńskiego. Tym razem nuncjatura sama od razu ujawniła – słowami zacytowanymi wyżej – przyczynę rezygnacji biskupa łowickiego. To niewątpliwie krok w dobrym kierunku.
Problemem, który pozostaje do rozwiązania, jest wyjaśnienie statusu biskupów dymisjonowanych z takich przyczyn. Czy przechodzą oni po prostu na emeryturę, zachowując wszystkie przywileje biskupa seniora? Jeśli tak, to zgodnie z przepisami Konferencji Episkopatu będą mogli być nadal aktywni duszpastersko, a diecezja będzie ponosić koszty ich mieszkania, wyżywienia, opieki medycznej, wynagrodzenia jednej osoby „pracującej w domu biskupa” i – dodatkowo – kilkutysięcznej pensji.
Komunikaty nuncjatury sugerują, że przyjęto właśnie powyższe rozwiązanie. A rodzi ono bardzo poważne wątpliwości moralne. Trzeba bowiem pamiętać, że nie chodzi tu o odwołania z powodu nieradzenia sobie w jakichś administracyjnych zawiłościach zarządu diecezją. Chodzi o konsekwencje świadomych działań, których skutkiem było umożliwienie kilku księżom podległym danemu biskupowi dalsze krzywdzenie bezbronnych ludzi – krzywdzenie powodujące rany psychiczne, które mogą zrujnować całe życie.
Nie chodzi tu o zemstę, lecz o podstawowe zasady sprawiedliwości. Na przykład o to, by dana diecezja zamiast zapewniać zdymisjonowanemu biskupowi luksusowe życie, wspomagała skrzywdzonych w wyniku jego „zaniedbań” – przeznaczając na to choćby biskupią pensję.