Co słychać?

Odwiedziłam Ryśka w szpitalu tydzień przed Jego śmiercią. Był słaby, obolały, zmęczony chorobą, kroplówkami, oczekiwaniem na operację. Weszła pielęgniarka.

01.02.2007

Czyta się kilka minut

- Jaki siostra ma śliczny naszyjnik, taki delikatny, bardzo mi się podoba - powiedział, gdy nachyliła się, by sprawdzić, czy wenflon trzyma się jak należy.

Oniemiałam. Ale on taki był. Zawsze autentycznie zainteresowany drugim człowiekiem, uważny na szczegóły, szczerze przejęty rozmową, życzliwy, otwarty, ciepły.

Miałam to niebywałe szczęście, że znałam Go właściwie przez całe moje życie - rodzice bardzo przyjaźnili się z Alą i Ryśkiem. Na dodatek trzynaście lat temu zaproponował mi, bym została jego asystentką. Nie posiadałam się z radości. Tłumaczyłam dla Niego różne teksty, ale przede wszystkim pomagałam w prowadzeniu korespondencji, której z roku na rok było coraz więcej.

Widywaliśmy się średnio parę razy w miesiącu. Uwielbiałam te nasze spotkania. Zawsze przychodziłam z psem, którego Rysiek witał niezwykle serdecznie, zresztą z wzajemnością, i ukradkiem dokarmiał. Przyłapany na gorącym uczynku, uśmiechał się przekornie. Potem rozmawialiśmy, pytał, co u mnie słychać. Miał bardzo rzadki dar słuchania. Słuchał całym sobą, całym ciałem, z przejęciem, dopytywał o drobiazgi, nigdy nie oceniał - okazywał zrozumienie i akceptację. Często dowcipkowaliśmy, miał ogromne poczucie humoru. Mówiliśmy o wszystkim: o pracy, o moich zwierzętach, o kwestiach męsko-damskich, o Jego podróżach, o globalizacji, polityce, literaturze, muzyce, o życiu.

Wreszcie siadaliśmy do korespondencji. Nie umiał pisać na komputerze, nie miał e-maila. Ale kupił komputer specjalnie na potrzeby tych naszych posiedzeń, dyktował mi, ja pisałam, drukowałam, a on podpisywał. Starał się odpowiadać na większość listów, których otrzymywał zatrzęsienie - a to manifesty uwielbienia, a to wzruszające wspomnienia Poleszuków, a to zaproszenia na konferencje, spotkania, prośby o zdjęcia z autografem. Niektórzy nadsyłali swoje teksty z nadzieją na Jego opinię... Czasami czuł się tym przytłoczony, zmęczony, ale chciał odpisywać, choćby w dwóch zdaniach - zawsze szalenie miło, ciepło, z delikatnością. Najbardziej cieszyły go listy od czytelników, którzy zwierzali się, jak Jego pisarstwo wpłynęło na ich życie.

Czasem dziwiłam się, że chce Mu się odpowiadać na nieraz kuriozalne pytania, np. o uczestnictwo w jakiejś konferencji farmaceutycznej. Ale on odpowiadał, z niezmienną powagą i uprzejmością. Wtedy pokorniałam, bo widziałam, że wypływało to z Jego prawdziwej życzliwości dla innych. Dlatego wszyscy tak do Niego lgnęliśmy.

- Ja nie oceniam ludzi według stanu ich wiedzy, jakimi są specjalistami. Dla mnie najważniejsze u drugiego człowieka jest to, czy jest mądry - a mądrość to nie to samo, co wiedza - i czy jest dobry. Tylko to się liczy - powiedział mi kiedyś.

I sam taki właśnie był - jak ciężko pisać o Nim w czasie przeszłym - mądry i dobry. I zawsze uśmiechnięty. Takim Cię, kochany Ryśku, zapamiętam. Będzie mi Cię bardzo brakować.

Dorota Inés Nowak była asystentką Ryszardza Kapuścińskiego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 05/2007

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (05/2007)

Podobne artykuły

Historia
Naczelnego żegnali: Luigi Accatoli, Jean Baisnée, Władysław Bartoszewski, ksiądz Andrzej Bardecki, Jan Błoński, Halina Bortnowska, Václav Burian, Erich Busse, premier Jerzy Buzek, brat Charles-Eugene z Taizé, Tadeusz Chrzanowski, Wilhelm Dichter, Andrzej Dobosz, Marek Edelman, kardynał Roger Etchegeray, Joschka Fischer, Stefan Frankiewicz, Pier Francesco Fumagali, Wanda Gawrońska, Konstanty Gebert, Bronisław Geremek, Jerzy Giedroyc, Stanisława Grabska, Jean Halperin i Gerhart M. Riegner, Julia Hartwig, Józefa Hennelowa, Mała Siostra Jeanne, Wojciech Karpiński, Jan Andrzej Kłoczowski OP, Leszek Kołakowski, musa Maciej Konopacki, Jan Kott, kardynał Franz König, Szymon Krajewski, Hanna Krall, Marcin Król, prezydent Aleksander Kwaśniewski, biskup Karl Lehmann, Stanisław Lem, Ewa Lipska, Vincens M. Lissek, kardynał Jean-Marie Lustiger, kardynał Franciszek Macharski, brat Marek z Taizé, Bronisław Mamoń, Tadeusz Mazowiecki, Hans Joachim Meyer, Czesław Miłosz, arcybiskup Henryk Muszyński, Jan Nowak-Jeziorański, Janina Ochojska, Joanna Olczak-Ronikier, Józef Puciłowski OP, biskup Tadeusz Pieronek, Jerzy Pilch, Mieczysław Porębski, Stanisław Rodziński, brat Roger z Taizé, ksiądz Szymon Romańczuk, Tadeusz Różewicz, Rafael F. Scharf, Marek Skwarnicki, Hansjacob Stehle, Stanisław Stomma, Władysław Stróżewski, Gian Franco Svidercoschi, Stefan Swieżawski, Anna Szałapak, biskup Jan Szarek, Andrzej Szczeklik, Jan Józef Szczepański, Ewa Szumańska, Wisława Szymborska, ksiądz Józef Tischner, ksiądz Jan Twardowski, Andrzej Wajda i Krystyna Zachwatowicz, Lech Wałęsa, Szymon Wiesenthal, Stefan Wilkanowicz, Jacek Woźniakowski, Adam Zagajewski, Włodzimierz Zagórski, Tullia Zevi, Maciej Zięba OP, Jacek Żakowski, arcybiskup Józef Życiński