Argentyński wzorzec

Papież chwali śmiałą interpretację „Amoris laetitia” w duszpasterstwie par niesakramentalnych.

18.09.2016

Czyta się kilka minut

 / Fot. Evandro Inetti / ZUMA / FORUM
/ Fot. Evandro Inetti / ZUMA / FORUM

W przyszłym roku do rąk duszpasterzy ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych ma trafić specjalne vademecum. Pracuje nad nim Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin (KODR) w porozumieniu z Konferencją Episkopatu Polski. Chodzi o dostosowanie nauczania „Amoris laetitia” do polskich realiów. Jakie zalecenia się w nim znajdą?

Kontrowersje i pytania

Duszpasterstwo osób znajdujących się w takiej sytuacji rodzi spore trudności i wzbudza wiele kontrowersji. Z jednej strony – jak przyznawał w rozmowie z KAI z 13 września dyrektor KODR ks. Przemysław Drąg – „duszpasterze takich par wciąż są postrzegani jako ci, którzy próbują usankcjonować złą formę wspólnego życia”. Z drugiej strony Kościół coraz bardziej uświadamia sobie, że ludzie żyjący w związkach niesakramentalnych nie są pozbawieni wiary i pragnienia Boga i że trzeba im towarzyszyć i wspierać na tej drodze oraz włączać we wspólnotę Kościoła. Pisał o tym już Jan Paweł II w adhortacji „Familiaris consortio”. Kwestia ta wybrzmiała też bardzo głośno podczas obu sesji Synodu Biskupów o rodzinie i jest stale podkreślana przez papieża Franciszka – także w posynodalnej adhortacji „Amoris laetitia”.

Najwięcej sporów i kontrowersji wzbudza pytanie o zakres możliwego włączenia w życie Kościoła osób żyjących w nowych, niesakramentalnych związkach, a ściślej pytanie: czy – i w jakiej sytuacji – mogliby oni w pełni uczestniczyć w Eucharystii?

Familiaris consortio” jest w tej kwestii bardzo jasna: uczestnictwo takie możliwe jest tylko dla tych par, które zdecydują się na wstrzemięźliwość seksualną („życie jak brat z siostrą”). Fragmenty „Amoris laetitia” dotyczące tego pytania były różnie interpretowane. Prefekt Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerhard Müller, delegaci polskiego Episkopatu na Synod (zwłaszcza abp Stanisław Gądecki) i większość mediów katolickich w Polsce prezentowali stanowisko, iż „Amoris laetitia” nic nie zmienia w dotychczasowej praktyce Kościoła – jedynie ci, którzy zdecydowali się przeżywać nowe związki we wstrzemięźliwości seksualnej, mogą przystępować do spowiedzi i komunii.
 

Vademecum było dotychczas przygotowywane na podstawie takiej właśnie interpretacji. Dyrektor KODR mówił KAI: „Nie ma natomiast możliwości, by osoby żyjące w związkach niesakramentalnych mogły przystępować do komunii świętej. Takie głosy były szczególnie mocne po ostatnim spotkaniu duszpasterzy związków niesakramentalnych. Będziemy przypominać te prawdy, zawarte już w »Familiaris consortio«”. – Jaka propozycja zostanie przedstawiona biskupom do zatwierdzenia, jest jednak sprawą otwartą, ponieważ sam Franciszek wskazał niedawno, że adhortację „Amoris laetitia” należy interpretować inaczej – przyznał w rozmowie z „Tygodnikiem” ks. Drąg.

Od publikacji „Amoris laetitia” staliśmy na stanowisku (idąc m.in. za interpretacjami kard. Waltera Kaspera i Christopha Schönborna), że adhortacja ta otwiera możliwość, by – w pewnych przypadkach – także ci, którzy nie podejmują zobowiązania wstrzemięźliwości seksualnej w nowych związkach, uczestniczyli w pełni w Eucharystii.

Droga do Eucharystii

Wielu komentatorom wydawało się niemożliwe, by Franciszek napisał w tej kwestii coś innego niż Jan Paweł II i co – wedle ich opinii – należy do niezmiennej Tradycji Kościoła. Usiłowano zatem ignorować to, co w „Amoris laetitia” jest na ten temat napisane. Na początku września sprawa stała się jednak jasna. Oto biskupi regionu Buenos Aires sformułowali wytyczne duszpasterskie, w których odnośnie do ludzi będących w nowych, niesakramentalnych związkach i żyjących nie jak brat z siostrą, lecz jak mąż z żoną, znalazła się wypowiedź: „W innych bardziej skomplikowanych okolicznościach i kiedy nie można było stwierdzić nieważności małżeństwa, wyżej wymieniona opcja [podjęcie zobowiązania do wstrzemięźliwości seksualnej – PS] może nie być wykonalna. Niemniej jednak jest nadal możliwa droga rozeznawania. Jeśli dochodzi się do rozpoznania, że w konkretnym przypadku istnieją okoliczności łagodzące odpowiedzialność i winę (por. AL 301-302), szczególnie jeśli bierze się pod uwagę dobro dzieci z nowego związku, »Amoris laetitia« otwiera możliwość przystąpienia do sakramentów: pojednania i Eucharystii (por. AL przypisy 336 i 351). One dzięki sile łaski przyczyniają się do dalszego dojrzewania i wzrostu takich osób” (punkt 6, przeł. Wojciech Bojanowski SJ, całość tekstu na stronie deon.pl).

Sformułowania te wzbudziły pewne kontrowersje, biskupi wysłali je zatem papieżowi z prośbą o opinię. Franciszek odpowiedział w liście, że powyższy dokument bardzo dobrze i całościowo interpretuje „Amoris laetitia”, stwierdzając nawet, że „nie ma innych interpretacji”.

Trzeba oczywiście podkreślić, że wytyczne biskupów Buenos Aires nie mówią o „pozwoleniu” na dopuszczanie osób żyjących w związkach niesakramentalnych do Eucharystii. Wręcz przeciwnie. Na samym początku dokumentu czytamy: „W pierwszej kolejności przypominamy, że nie jest stosowne mówienie o »pozwoleniach« do przystępowania do sakramentów, lecz o procesie rozeznawania przy towarzyszeniu duszpasterza. Jest to rozeznawanie »osobiste i duszpasterskie« (AL 300)”. To moim zdaniem kluczowa uwaga, determinująca sens argentyńskiego dokumentu, pochwalonego przez papieża.

Widać to wyraźnie, gdy czyta się odpowiedź Franciszka. Po przyznaniu, że nie ma innej poprawnej interpretacji jego adhortacji, pisze on: „To właśnie duszpasterska miłość porusza nas do wyjścia ku spotkaniu tych, którzy są daleko, i znalazłszy ich, ku rozpoczęciu drogi przyjęcia, towarzyszenia, rozeznania i integracji we wspólnotę Kościoła. Wiemy, że jest to męczące, że wymaga to duszpasterskiego podejścia »osoby z osobą«, które nie zadowala się programowymi, organizacyjnymi lub prawnymi interwencjami, jakkolwiek byłyby one konieczne”. Następnie dodaje, że z czterech postaw duszpasterskich (przyjąć, towarzyszyć, rozeznawać, integrować) najmniej kultywowaną i praktykowaną jest właśnie rozeznawanie.

Problemy z niewłaściwymi interpretacjami „Amoris laetitia” biorą się w dużej mierze stąd, że oczekujemy od papieża pozwolenia bądź zakazu udzielania komunii osobom żyjącym w związkach niesakramentalnych. Tymczasem Franciszek, jak zaznaczył już w „Amoris laetitia”, świadomie rezygnuje z formułowania ogólnych norm czy prawnych rozstrzygnięć. Życie jest zbyt skomplikowane i potrzebne jest osobiste rozeznanie, „co w danej chwili jest najbardziej wielkoduszną odpowiedzią, jaką można dać Bogu”, rozeznanie, które może doprowadzić do odkrycia „jakąś pewnością moralną, że tego właśnie wymaga sam Bóg pośród złożoności konkretnych ograniczeń, chociaż nie jest to jeszcze w pełni obiektywny ideał” (AL 303).

Zarówno adhortacja, jak i wytyczne argentyńskich biskupów kładą nacisk na to, że ostatecznie ma to być rozeznanie osobiste – tj. podjęte przez danego człowieka – jednak nie samemu, lecz jak mówią wytyczne „przy towarzyszeniu duszpasterza”. Rolą zaś duszpasterza nie jest podawanie rozwiązań. Jeśli już coś głosi, to przede wszystkim „podstawowe przepowiadanie, czyli kerygmat, który pobudzi i odnowi osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem” (Wytyczne, p. 2). Towarzyszenie w pogłębianiu tego osobistego spotkania jest ze strony duszpasterza ukazywaniem „drogi stanięcia w sumieniu przed Bogiem” – tj. pomocą w procesie rozpoznawania najlepszego możliwego w danej sytuacji działania. Jednym zaś z kluczowych sposobów duszpasterskiego towarzyszenia, o którym wspominają zarówno wytyczne, jak i adhortacja, jest uważne słuchanie „z miłością i spokojem, ze szczerym pragnieniem, aby dojść do sedna dramatu osób i zrozumieć ich punkt widzenia” (AL 312).

Pułapki

Droga rozeznawania jest drogą wzrostu. Nie musi, podkreślają argentyńscy biskupi, koniecznie prowadzić do sakramentów i nigdy się nie kończy, gdyż (tu znów cytują Franciszka) „rozeznanie jest dynamiczne i zawsze powinno być otwarte na nowe etapy rozwoju i nowe decyzje pozwalające na zrealizowanie ideału w pełniejszy sposób” (AL 303).

Droga dojrzewania wcale nie jest też łatwa. Wymaga uznania prawdy o sobie i własnej sytuacji. W przypadkach, o których mówimy, jest to zaś sytuacja, w której wcześniejsze decyzje pozostawiły na życiu osób je podejmujących i ich bliskich niedające się wymazać blizny. Dlatego rozeznanie i dojrzewanie obejmuje aspekt rachunku sumienia i pokuty. Z tego względu argentyńscy biskupi przestrzegają, że należy „unikać rozumienia tej możliwości [pełnego uczestnictwa w Eucharystii – PS] jako nieograniczonego dostępu do sakramentów dla osób żyjących w sytuacjach nieregularnych albo uznania, że jakakolwiek sytuacja to usprawiedliwia” (p. 7). Ostrożność jest zalecana szczególnie w przypadkach nowych związków po niedawnym rozwodzie i wielokrotnego łamania zobowiązań. Drodze dojrzewania zaprzeczają też próby apologii własnej sytuacji i afiszowania się z nią, jakby odpowiadała chrześcijańskiemu ideałowi.

W wytycznych biskupów Buenos Aires ważna jest też pamięć, że proces dojrzewania i wzrostu dotyczy całej wspólnoty danego Kościoła, tak by umiała z jednej strony zachować świadomość ewangelicznego ideału małżeństwa, a z drugiej – przyjąć tych, którzy na drodze ku temu ideałowi upadli. Taka bowiem wspólnota „jest narzędziem miłosierdzia, które jest »niezasłużone, bezwarunkowe i bezinteresowne«” (AL 297).

Dojrzewanie wspólnoty, zwłaszcza w polskim kontekście, musi obejmować też zrozumienie, że otwarcie przez „Amoris laetitia” możliwości dopuszczenia do sakramentów pojednania i Eucharystii ludzi żyjących w związkach niesakramentalnych nie stoi w sprzeczności z Tradycją Kościoła, lecz stanowi jej uprawniony rozwój.

Ciągłość Tradycji

Zarzuty wobec otwierającej tę możliwość interpretacji „Amoris laetitia” sprowadzały się w istocie do stwierdzenia, że nie jest ona katolicka, gdyż chciałaby dopuścić do komunii ludzi uporczywie trwających w grzechu ciężkim. W odpowiedzi wypada stwierdzić, że Franciszek w adhortacji wskazał, że nie wszyscy rozwodnicy żyjący w nowych związkach „po małżeńsku” ciężko grzeszą. Jak dowodził w „L’Osservatore Romano” włoski filozof Rocco Buttiglione, Franciszek zwrócił uwagę na klasyczne elementy katolickiej doktryny o grzechu: grzeszyć ciężko można tylko przy pełnej świadomości, że czyni się poważne zło, i przy pełnej dobrowolności swojego działania. Obecny papież dostrzega zaś, że warunki te nie zawsze są spełnione w skomplikowanej rzeczywistości życia w nowym niesakramentalnym związku.

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że uznanie tego faktu jest implicite zawarte w dotychczasowej praktyce duszpasterskiej wobec związków niesakramentalnych, zalecanej także przez „Familiaris consortio”. Zachęca się tych ludzi do modlitwy, duchowej lektury Pisma Świętego, pełnienia uczynków miłości miłosiernej czy zaangażowania w życie Kościoła. Takie zaangażowanie danej osoby świadczy jednak o tym, że nie trwa ona w grzechu ciężkim – ten bowiem polega w swej istocie na całkowitym odwróceniu od Boga i niszczy miłość w sercu człowieka (por. KKK 1855).

Z czysto dogmatycznego punktu widzenia można by zatem mówić o pewnej niespójności „Familiaris consortio” i opierającej się na niej praktyki kościelnej, zachęcającej „niesakramentalnych” do rozwoju duchowego, wzrostu w wierze i dążeniu do Boga, zabraniającej jednocześnie pełnego uczestnictwa w Eucharystii. Praktykę tę można oczywiście uzasadniać duszpasterską troską o niezaciemnianie katolickiej nauki o nierozerwalności małżeństwa.

Warto jednak mieć świadomość, że kosztem takiego podejścia jest osłabienie społecznej świadomości, że w chrześcijańskim życiu duchowym Eucharystia pełni funkcję centralną – nie jako nagroda dla doskonałych, lecz lekarstwo i pokarm dla słabych (por. „Evangelii gaudium”; 47). Propozycja Franciszka i idących za nim biskupów Buenos Aires ma zatem swoje uzasadnienie zarówno dogmatyczne (explicite rozwija to, co implicite zakłada wcześniejsze nauczanie Magisterium), jak i duszpasterskie.

Wejść w otwarte drzwi

Cieszy, że zespół przygotowujący polskie vademecum dla duszpasterzy par niesakramentalnych będzie brał pod uwagę dokument argentyńskich biskupów i jego niezwykle pozytywną ocenę przez papieża. Franciszek zaznaczył co prawda w „Amoris laetitia”, że w każdym kraju można szukać rozwiązań „wrażliwych na tradycje i na wyzwania lokalne” (AL 3). Nie wydaje się jednak, by wytyczne biskupów Buenos Aires zawierały jakieś rozwiązania szczególnie powiązane z kontekstem argentyńskim i niepasujące do uwarunkowań Kościoła w Polsce.

Także polscy katolicy są zdolni do podążania drogą osobistego rozeznawania i dojrzewania. Nie sądzę też, by brakowało u nas duszpasterzy zdolnych i gotowych do bliskiego towarzyszenia w takim procesie – uważnego słuchania i wspierania głoszeniem Dobrej Nowiny pobudzającej do wchodzenia w głęboką relację z Bogiem. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że skoro istnieją tak dobre wskazówki, tak bardzo chwalone przez papieża, to nie ma co wyważać otwartych drzwi – można je po prostu stosować. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2016