W przenikliwie zimne kwietniowe dni, zaraz po krótkim lecie tej wiosny, czytam o moim współbracie, proboszczu i kapelanie oddziałów syberyjskich

Ksiądz Krzysztof Szwermicki był jednym z nielicznych, który tak wiele tam zbudował. Zaangażowanie w los zesłańców był jego własnym wyborem. Przecież mógł, jak tylu innych, po amnestii wrócić do Polski lub na Litwę. Został, bo widział, że tam jest potrzebny.

23.04.2024

Czyta się kilka minut

ks. Adam Boniecki / Fot. Grażyna Makara
Ks. Adam Boniecki // Fot. Grażyna Makara

Niedawno było lato, jeszcze nigdy nie widziałem takiego w kwietniu. Teraz bzy marzną, niedaleko, tuż pod Krakowem spadł śnieg. Chciało się wychodzić, teraz w ogóle się nie chce – zimny wiatr i szarość. W taki czas jakoś nie wypatruję nowego, nie czekam na świeże lektury, raczej przyglądam się zakamarkom półek, ciekaw, co mi tam zostało, co na taki czas czeka.

I tak wypatrzyłem książkę ks. Jana Kosmowskiego o moim współbracie, księdzu Krzysztofie Szwermickim (1814-1894), wydaną rok temu. Ma przypomnieć człowieka, ma uporządkować fakty, odcedzić zmyślenia czy błędy od faktów sprawdzonych. Dowiadujemy się też, jak wielu rzeczy o nim nie wiemy. Nie wiemy, bo nie są nigdzie zapisane: był jednym z wielu, którzy brali udział w walkach powstania listopadowego (miał wtedy szesnaście lat), więźniem władz carskich w X Pawilonie Cytadeli Warszawskiej przez pięć lat (napisze o tym bardzo wstrzemięźliwie w liście do kuzynki). Skazany na zsyłkę, jedzie na Syberię (niewiele wiemy o tej jego podróży). Tam rozwija swoją niezwykłą działalność.

Znalazł się w Irkucku, najpierw jako gość, potem proboszcz i kapelan oddziałów syberyjskich. Ważne, że gdy w listopadzie 1855 r., na mocy ukazu o amnestii, otrzymuje pozwolenie na powrót do ojczyzny, widząc wielkie potrzeby miejsca, w którym się znalazł jako skazaniec, rezygnuje z powrotu i zostaje w Irkucku. Pracuje tam do śmierci. Wybrał służbę ludziom w okrutnej Rosji, w syberyjskim zimnie.

Książka opowiada o tym. O jego ciepłym stosunku do ludzi bez względu na wyznanie, o przyjaźni z Józefem Kalinowskim, zesłańcem, późniejszym karmelitą wyniesionym na ołtarze, który dość długo mieszkał w domu księdza Szwermickiego. Opowiada o wyremontowaniu kościoła i pożarze, który pochłonął ten kościół, o budowie nowego, który do tej pory istnieje, a nade wszystko opowiada o jego duszpasterstwie i duszpasterskich podróżach, czasem trwających miesiącami. O pobiciu go przez złodziei, co się przyczyniło do śmierci, i o wspaniałym pogrzebie, w którym uczestniczyli ludzie wszelkich wyznań i niewierzący.

Szwermicki był jedyny w swoim rodzaju. Wielu księży zesłano na Syberię, ale Szwermicki był jednym z nielicznych, którzy tak wiele zbudowali. Zaangażowanie w los zesłańców stanowiło jego własny wybór. Przecież mógł, jak tylu innych, po amnestii wrócić do Polski lub na Litwę. Został, bo widział, że tam jest potrzebny. Powiedzmy szczerze, niewielu z nas w taki sposób patrzy na swoje życie. Autor książki nie rozwodzi się nad ostatnim etapem życia swego bohatera. Widocznie ten etap nie został nigdzie opisany. Napad, pobicie, jeszcze jedno wyjście do kościoła, by ochrzcić córkę przyjaciół, śmierć i wspaniały pogrzeb... W tym finale jest cały jego los, granice wyboru.

Władze radzieckie postarały się, by wspomnienie księdza Szwermickiego wraz z katolicką tradycją tamtych miejsc poszły w zapomnienie. Grób księdza został zlikwidowany, na terenie dawnego cmentarza znajduje się publiczny park. Może nocami duch ojca Krzysztofa Szwermickiego przechadza się po tym parku, może wstępuje do kościoła, który dziś służy jako sala koncertowa i tylko przez chwilę w niedzielę jest kościołem, może odwiedza potomków jego znajomych. Nie do końca wykorzeniona pamięć żyje i się odradza, a książka ks. Kosmowskiego jest ważnym etapem na tej drodze.

Tak sobie myślę w przenikliwie zimne kwietniowe dni, zaraz po krótkim lecie tej wiosny.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17-18/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Kwiecień plecień