Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kto w drodze, ten nie kiśnie. Jak mówi popularne norweskie przysłowie – tylko spędzając czas na powietrzu nie tracimy humoru i świeżości spojrzenia. Traktujący poważnie to porzekadło mieszkańcy Oslo wolne popołudnia i weekendy chętnie spędzają na północ od centrum, w lasach Nordmarka. Najszybciej jest metrem.
Większość szlaków spacerowych rozpoczyna się w pobliżu ostatniej stacji, Frognerseteren. Jeśli pogoda akurat dopisuje, wysiada tam wielu amatorów pieszych wędrówek, kąpieli i pikników. Okolice jeziora Sognsvann sprzyjają joggingowi, po którym, w jednej z przytulnych kafejek, można posilić się cynamonową bułeczką lub gofrem. I właśnie drogowskazów na restaurację powinniśmy szukać, jeśli chcemy dotrzeć do Biblioteki Przyszłości. Stamtąd, półtorakilometrowym odcinkiem trasy narciarstwa biegowego, skręcamy pod górę, na wzgórze Frønsvollen. Mniej więcej po stu metrach lekkiej wspinaczki jesteśmy na miejscu.
Ponoć zaczęło się od zanotowanego naprędce haiku. Katie Paterson, szkocka artystka (na zdjęciu z Margaret Atwood), wyobraziła sobie las nieprzeczytanych książek rosnący przez sto lat. Na udostępnionym w sieci krótkim filmiku, zanim opowie o projekcie, słychać głośne ptasie trele i skrzypienie śniegu. Wydaje się, że jesteśmy w sercu puszczy. Grupka ludzi rozsadza młode świerki. Łącznie w 2014 r. posadzili ich tysiąc. Powstaną z nich książki. Czyje? Złożona z krytyków i wydawców komisja każdego roku wybiera jednego autora, którego manuskrypt (autorzy są proszeni o oddanie tekstu napisanego ręcznie) trafia na sto lat do wyłożonego drewnem pokoju w bibliotece publicznej portowej dzielnicy Bjørvika, nowego centrum kulturalnego stolicy.
Jako pierwsza do projektu przystąpiła jedna z najsłynniejszych współcześnie pisarek, Margaret Atwood. W kolejnych latach swoje teksty przywozili do Nordmarki Brytyjczyk David Mitchell, islandzki poeta Sjón, turecka powieściopisarka Elif Shafak, Koreanka Han Kang oraz Karl Ove Knausgård. Autorom nie narzuca się formy ani objętości tekstu. Każdy ma mieć w sobie coś z czasów, w których powstaje. Jest możliwość pisania nawet tam, na miejscu, w jednej z leśnych chatek. „To opowieść, i to prawdziwa: drzewa rosną, pisarze piszą – mówiła „Tygodnikowi” Paterson. – Elementem fikcyjnym są nieznani czytelnicy i nienarodzeni twórcy. Bardzo porusza mnie myśl o tym, co zobaczy pierwsza osoba, która w 2114 roku otworzy antologię”.
©℗