Szwajcaria szuka kremlowskich miliardów

Inwazja Rosji na Ukrainę zmusza Helwetów do przeanalizowania na nowo swojej roli – państwa neutralnego i bezpiecznej przystani dla pieniędzy oligarchów.

15.04.2022

Czyta się kilka minut

Po tym, jak rosyjski przewoźnik Aeroflot został zakazany w przestrzeni powietrznej Szwajcarii, ten samolot trafił na długoterminowy postój.Lotnisko w Genewie, 25 marca 2022 roku. / FABRICE COFFRINI / AFP / EAST NEWS
Po tym, jak rosyjski przewoźnik Aeroflot został zakazany w przestrzeni powietrznej Szwajcarii, ten samolot trafił na długoterminowy postój.Lotnisko w Genewie, 25 marca 2022 roku. / FABRICE COFFRINI / AFP / EAST NEWS

Cztery dni. Tyle czasu zajęło – od czwartku 24 lutego do poniedziałku 28 lutego – szwajcarskiemu rządowi wypracowanie być może najważniejszego politycznego konsensusu w najnowszej historii kraju.

Neutralny od ponad dwóch stuleci, trzymający się na uboczu światowych wydarzeń, z dnia na dzień musiał przypomnieć sobie, że leży w środku Europy. Tej, w której toczy się wojna. Szwajcarska neutralność – oczywistość w czasach pokoju – nagle stała się tematem publicznej debaty w kraju i za granicą.

Wszystkie oczy na Berno

Kiedy w Brukseli ogłoszono szybko pierwszy pakiet sankcji wobec Rosji, Berno okopało się na pozycji neutralnego obserwatora. Rząd zapowiedział co prawda, że zadba o to, aby Rosja nie wykorzystywała alpejskiej furtki do omijania unijnych ograniczeń, ale unikał jak ognia deklaracji, m.in. w sprawie kont oligarchów. Prezydent Ignazio Cassis powoływał się na tradycyjną rolę Szwajcarii jako mediatora.

Reakcją na brak reakcji była ogromna presja społeczna. Krajowi komentatorzy zarzucali politykom odwracanie oczu od wojny, zasłanianie się „listkiem figowym” neutralności, a nawet lojalność wobec agresora. Poza konserwatywną Szwajcarską Partią Ludową, ugrupowania w parlamencie były jednomyślne: Szwajcaria powinna przyłączyć się do sankcji Unii Europejskiej, mimo że nie należy do Wspólnoty.

Dziesiątki tysięcy osób wyszły na ulice Berna i Zurychu, by wyrazić solidarność z Ukrainą. W końcu, we wspomniany już poniedziałek 28 lutego, rząd po kolejnym posiedzeniu ogłosił, że dołącza do sankcji.

Osiem lat temu, w 2014 r., Szwajcaria nie przyłączyła się do podobnych unijnych działań podjętych wobec Rosji po aneksji Krymu i rozpętaniu wojny w Donbasie. Wtedy osoby związane z Kremlem i objęte sankcjami dostały wprawdzie zakaz zakładania nowych kont, ale mogły nadal prowadzić działalność, korzystając z alpejskiej gościnności. W efekcie takiej polityki business as usual wartość bezpośrednich inwestycji rosyjskich w Szwajcarii gwałtownie wzrosła – i na koniec 2020 r. wynosiła ponad 15 mld franków. W tym czasie Szwajcaria zainwestowała w Rosji prawie dwa razy tyle.

Co wolno neutralnym

– Przyparta do muru przez własnych obywateli, Unię i Stany Zjednoczone Szwajcaria nie mogła dłużej zasłaniać się neutralnością. Unikanie sankcji byłoby jak opowiedzenie się po stronie agresora. To przeciwne idei neutralności – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem” Cédric Wermuth, parlamentarzysta i szef Socjaldemokratycznej Partii Szwajcarii, który od początku był za nałożeniem sankcji na Rosję.

Jego zdaniem Szwajcaria zbyt długo przypatrywała się światu z wygodnej pozycji. – Teraz świat nas dopadł i ustawienie się po stronie prawa międzynarodowego i demokracji jest koniecznością, także dla naszego własnego bezpieczeństwa – twierdzi socjaldemokrata.

Neutralność jest dewizą szwajcarskiej polityki bezpieczeństwa i relacji z innymi państwami. Konwencje z początku XX w. gwarantują nienaruszalność terytorium na wypadek konfliktu zbrojnego i stanowią o tym, co Szwajcarii wolno, a czego nie. Zakazany jest udział w wojnie, ale też zaopatrywanie stron konfliktu w broń oraz udostępnianie lądu i przestrzeni powietrznej do transportu uzbrojenia czy wojska. Aby neutralny kraj mógł zachować niezależność gospodarczą, może kontynuować normalną wymianę handlową ze wszystkimi krajami, bez względu na ich zaangażowanie w działania wojenne.

Tyle mówi prawo międzynarodowe. O całej reszcie Szwajcaria decyduje wedle uznania.

– Neutralność nigdy nie była celem samym w sobie, a jedynie narzędziem polityki państwa. Ta zaś zmieniała się wraz ze zmieniającym się światem – podkreśla w rozmowie z „Tygodnikiem” Stefanie Walter, profesorka nauk politycznych Uniwersytetu w Zurychu.

U źródeł neutralności leżała idea państwa-buforu między europejskimi mocarstwami, co później oszczędziło Szwajcarię podczas dwóch wojen światowych. Następnie, po upadku muru berlińskiego, zmienił się krajobraz geopolityczny świata, a wraz z nim także koncepcja neutralności. W 2002 r. Szwajcaria wstąpiła do ONZ.

– Od tej pory, zachowując neutralność, kierowała się coraz bardziej w stronę aktywnej polityki zagranicznej. Dzisiaj jest jasne, że wobec łamania reguł gry, prawa i demokracji, nie ma mowy o byciu bezstronnym – mówi Stefanie Walter. I dodaje, że sankcje nie są niczym nowym.

Kultura gościnności

Neutralna Szwajcaria wielokrotnie już – jako kraj członkowski Rady Bezpieczeństwa ONZ – obejmowała inne kraje sankcjami (wiele z nich obowiązuje do dziś). Dołączała też do ograniczeń nakładanych przez Unię Europejską np. na Syrię czy Białoruś.

– Obecne sankcje są wyjątkowe ze względu na skalę i mocarstwo, którego dotyczą. Szwajcarię i Rosję łączą wszak ścisłe zależności gospodarcze. Jeśli mówić o przełomie w polityce neutralności, to upatrywałabym go raczej w relacjach z Rosją – mówi Stefanie Walter.

Nie jest tajemnicą, że w ostatnim stuleciu neutralność służyła gospodarczym interesom Szwajcarii często kosztem wizerunku. Reputacja „skarbca nazistów” odbija się tu czkawką do dziś. Przykład z nowszej historii: niechlubny, ale zyskowny handel złotem i bronią z reżimem segregacji rasowej w Republice Południowej Afryki.

– Neutralność była wielokrotnie nadużywana. To dobry argument, aby nie zaglądać tam, gdzie płyną pieniądze: dzisiaj nie tylko z Rosji, ale też z Chin czy afrykańskich dyktatur – mówi Cédric ­Wermuth. – W Szwajcarii nazywamy to „kulturą gościnności”: bierzemy każdy pieniądz, bez zadawania pytań. W ten sposób, z pełną świadomością, przez długi czas finansowaliśmy też reżim Putina.

Zwrot w polityce wobec Rosji na pewno będzie Szwajcarię kosztował. Czy słono, zależy od tego, jak pilnie egzekwowane będą unijne sankcje.

Na tropie oligarchów

„To jest walka przeciwko złu” – przypomniał Szwajcarom Wołodymyr Zełenski, gdy połączył się online z Bernem podczas manifestacji solidarności z Ukrainą. Prezydent apelował też o zamrożenie pieniędzy oligarchów.

Szwajcarskie Zrzeszenie Banków szacuje wartość zgromadzonych w nich rosyjskich aktywów nawet na 200 mld franków. Ile z tych pieniędzy należy do powiązanych z Kremlem osób z listy sankcyjnej, nie wiadomo. Według ostatnich informacji, udało się namierzyć i zablokować 7,5 mld franków.

Dopiero 1 kwietnia, czyli miesiąc po decyzji o wprowadzeniu sankcji, Państwowy Sekretariat ds. Gospodarczych (SECO) wysłał do 26 kantonów instrukcję na temat egzekwowania sankcji. Wynika z niej, że lokalne urzędy same mają się zająć tropieniem majątków oligarchów.

– Osoby i instytucje, które są w posiadaniu, zarządzają lub mają wiedzę na temat podlegających sankcjom źródeł finansowych, mają obowiązek niezwłocznie zgłosić nam ten fakt – mówi „Tygodnikowi” Livia Willi, rzeczniczka SECO (Sekretariat odpowiada za egzekwowanie sankcji).

„Nie jest naszą rolą grać policjantów i przeczesywać każdą firmę” – tak na instrukcję odpowiada w lokalnej telewizji Heinz Tännler, dyrektor finansowy Zugu, małego kantonu z niskimi podatkami, w którym siedzibę mają dziesiątki firm powiązanych z Rosją.

W reakcji na rosyjską inwazję największe szwajcarskie banki w popłochu niszczyły dowody, że oligarchom objętym sankcjami udzielały pożyczek na luksusowe jachty i prywatne samoloty. Teraz mają obowiązek zgłaszania ich majątków.

– To zabawa w kotka i myszkę, bo część aktywów jest poukrywana. Konta bankowe zakłada się na spółki, które z kolei w strukturze właścicielskiej posiadają kolejne spółki. Do tego dochodzi gęsta siatka pośredników finansowych, z których skuteczności słynie Szwajcaria. Duże instytucje mają narzędzia, aby te powiązania wychwycić i zamrozić aktywa, ale mniejsze banki mogą ich nie zauważyć, świadomie bądź nie – mówi były pracownik jednego z dużych banków.

Pomysł powołania specjalnego sztabu, który zająłby się ściganiem pieniędzy oligarchów, nie spotkał się ze zrozumieniem rządu. Ten jest zadowolony z postępów w egzekwowaniu sankcji. – Szybkie tempo meldunków i wysoka wartość zablokowanych aktywów są dowodem, że procesy funkcjonują dobrze – mówi rzeczniczka SECO.

Gaz i ropa płyną dalej

W debacie publicznej nie brakuje głosów, że gdy idzie o sankcje wobec Rosji, Szwajcaria powinna iść o krok dalej niż Unia Europejska: przykręcić kurek z surowcami, które importuje i na których wzbogaca się od lat także jako pośrednik w handlu tranzytowym.

Mały alpejski kraj jest bowiem jedną z największych centrali globalnego handlu surowcami naturalnymi. Według ostrożnych szacunków, za pośrednictwem setek firm mających swoje adresy w Genewie, Lugano czy Zugu koordynowana jest jedna piąta światowego obrotu ropą, gazem ziemnym, metalami i produktami rolnymi. Wpływy z tego sektora w ciągu ostatniej dekady powiększyły się dziesięciokrotnie. Szacowane przez Berno w 2017 r. na 25 mld franków, generują niemal 4 proc. szwajcarskiego PKB. To większy udział niż ma turystyka.

Organizacja pozarządowa Public Eye z Zurychu szacuje, że nawet do 60 proc. obrotów rosyjskimi surowcami energetycznymi odbywa się za pośrednictwem Szwajcarii. Trudno o dokładne liczby, ponieważ handel tranzytowy to potężna machina obsługiwana przez tzw. klastry, składające się z firm o nieprzejrzystej strukturze własnościowej (często nienotowanych na giełdzie) i wspierających je wyspecjalizowanych instytucji finansowych, ubezpieczeniowych i doradczych. Transakcje odbywają się z wykorzystaniem skomplikowanych instrumentów finansowych, bywa, że z pominięciem procedur podatkowych i celnych.

Public Eye od lat wzywa do uregulowania i kontroli tego rynku, choćby przez wprowadzenie publicznego rejestru podmiotów gospodarczych czy objęcia doradców i prawników ustawodawstwem zapobiegającym praniu brudnych pieniędzy. Apele nie przynoszą skutku.

Bezpieczna przystań

Rola Szwajcarii w relacjach z Rosją pozostaje ambiwalentna, ale jeśli chodzi o solidarność z Ukrainą, tu jest jasność: neutralny kraj od początku inwazji udziela pomocy humanitarnej i schronienia uchodźcom.

Alina Marczuk z rodzinnej Winnicy do Lucerny dotarła po długiej drodze – przez Kiszyniów, Bukareszt i Heidelberg. W Szwajcarii, dzięki płynnej znajomości niemieckiego, dostała pracę na uczelni. W Ukrainie został jej mąż. Ona chce wrócić jak najszybciej. – Szwajcaria jest dla mnie jak kraina z bajki. Doceniam ogromne wsparcie, które tu otrzymałam, i to, że mogę pracować w zawodzie. Ale jak mówią: east or west, home is the best – mówi.

Alinie i wielu innym osobom pomaga Pawlo Dlaboha z Towarzystwa Ukraińskiego, które działa w Szwajcarii od prawie 80 lat. Dawniej dyrygent, teraz na emeryturze, dziś organizuje konwoje humanitarne i pomaga Ukraińcom odnaleźć się w nieznanej rzeczywistości.

Nie sądził, że Szwajcarzy są jeszcze w stanie czymś go zaskoczyć. – Mieszkam tu przez całe dorosłe życie i po raz pierwszy widzę w ludziach taką otwartość – mówi dyrygent. Przed wojną ukraińska diaspora w Szwajcarii liczyła ok. 14 tys. osób, teraz przybyło prawie 30 tys. nowych, a urzędy migracyjne spodziewają się, że przyjechać może jeszcze drugie tyle. – Fakt, sprawy urzędowe trochę trwają, ale przecież nikt nie był tu przygotowany na takie tłumy – mówi Dlaboha.

Epokowym krokiem w polityce migracyjnej jest aktywowanie specjalnych procedur ochronnych dla osób uciekających przed wojną. Ten tzw. status S, wprowadzony przez Szwajcarię po raz pierwszy w historii, daje Ukraińcom takie samo prawo pobytu jak obywatelom Unii: mogą starać się o pracę, sprowadzać rodziny, a także – co ważne zwłaszcza na początku w nowym kraju – liczyć na wsparcie finansowe. Wysokość świadczeń różni się w zależności od kantonu: w Lucernie to miesięcznie 414 franków na osobę, a w Bernie prawie 700 franków.

W sondażu przeprowadzonym kilka dni po rosyjskiej inwazji prawie trzy czwarte pytanych zgodziło się, że Szwajcaria powinna przyjąć uchodźców z Ukrainy.

Pawlo Dlaboha zauważa, jak zmienia się świadomość: – Ukraina była dotychczas jak słoń w ogrodzie, który stał tam od lat, ale nikt go nie widział. Wojna otworzyła ludziom oczy.

Alina Marczuk opowiada o 63-letnim profesorze, którego poznała na uczelni. Uciekł z Buczy: – Chciał pokazać szwajcarskim kolegom na mapie, skąd pochodzi. Nie musiał. Wszyscy już wiedzieli.

Miejsce w nowym świecie

Szwajcarzy są świadomi, że ich kraj czekają nowe wyzwania. Trzy czwarte z nich popiera decyzję rządu o objęciu Rosji sankcjami, a ponad połowa ankietowanych jest za ściślejszą współpracą obronną z Europą. Z prawej strony sceny politycznej słychać żądania większych wydatków na armię. Wrócił temat ściślejszej współpracy z NATO. „Wizja Szwajcarii jako samobroniącego się jeża nie odpowiada możliwym scenariuszom konfliktów wieku XXI. Wyczerpaliśmy dywidendę pokoju, jaką zapewniają gratis kraje otaczające nas pasem ochronnym” – pisze Thierry Burkart, szef Szwajcarskiej Partii Liberalnej, w zuryskim dzienniku „Tagesanzeiger”.

Neutralność poddawana jest próbie. W świecie, który będzie urządzał się na nowo, na politykę wstrzymywania się od głosu może nie być miejsca. – Neutralność pozostanie ważnym elementem szwajcarskiej tożsamości, ale akceptacja dla wyizolowanego kraju, który czerpie korzyści finansowe pod płaszczykiem bezstronności, będzie na arenie międzynarodowej coraz mniejsza – przewiduje Stefanie Walter.

Po raz pierwszy w historii Szwajcaria kandyduje do funkcji niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ na lata 2023-24.

– Polityka prowadzona pod hasłem „nie mamy zdania” musi odejść do historii – uważa Cédric Wermuth.

Stefanie Walter: – Na ryzyko bycia pasażerem na gapę Szwajcaria pozwolić sobie nie może. Ani politycznie, ani gospodarczo.©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17/2022