Rosja: powołano radę eliminującą książki krytyczne wobec władzy

Rada ma już na swoim koncie pierwsze zwycięstwa. Jedno z czołowych rosyjskich wydawnictw wstrzymało sprzedaż powieści Władimira Sorokina i kilku książek zachodnich autorów, w tym Jamesa Baldwina. Nad „czystością” rosyjskiej kultury czuwają także szerokie rzesze obywateli.
z cyklu ROSYJSKA RULETKA

25.04.2024

Czyta się kilka minut

Zakazany w Rosjii pisarz Władimir Sorokin na Międzynarodowych Targach Książki w Pradze. 13 maja 2023 r. // Fot. Vit Simanek / CTK / PAP
Zakazany w Rosjii pisarz Władimir Sorokin na Międzynarodowych Targach Książki w Pradze. 13 maja 2023 r. // Fot. Vit Simanek / CTK / PAP

Rada ekspertów działająca przy Rosyjskim Towarzystwie Wydawców Książek określa, czy znajdujące się w obiegu książki odpowiadają wymogom prawa. Jeżeli nie – decyduje o wycofaniu danej pozycji. W skład nowego ciała weszli przedstawiciele Federalnej Agencji Kontroli Mediów (Roskomnadzor), Rosyjskiego Towarzystwa Historycznego, hierarchowie Cerkwi i przedstawiciele innych wyznań, literaturoznawcy, prawnicy itd.

Oczkiem w głowie nadzorców z rady jest prześwietlanie dzieł literackich na okoliczność łamania przepisów dotyczących zakazu „propagandy LGBT”. Jeżeli ekspert rady uzna, że dzieło ów zakaz łamie, zwraca się do wydawcy z sugestią, by książkę wycofać z księgarń, a nakład wysłać na przemiał (w przeciwnym razie nakładane są kary pieniężne lub inne). 

Rada ma już na swoim koncie pierwsze zwycięstwa w walce z dziełami niosącymi nieodpowiednie treści. Jedno z czołowych rosyjskich wydawnictw AST po napomnieniu rady wstrzymało sprzedaż powieści Władimira Sorokina „Dziedzictwo” („Наследие”) i kilku książek zachodnich autorów, w tym „Pokoju Giovanniego” Jamesa Baldwina. Decyzję skwitowano ogólnikową formułką, że w wycofanych książkach „znaleziono informacje zakazane przez prawo”.

Powieść Sorokina znalazła się na celowniku Z-patriotów już kilka miesięcy temu. Próbująca swoich sił w literaturze bizneswoman Olga Uskowa z grupą Z-wsparcia wystąpiła z wnioskiem do Komitetu Śledczego o sprawdzenie, czy „Dziedzictwo” nie zawiera inkryminowanych treści. Bo nad czystością rosyjskiej kultury czuwają nie tylko powołane przez państwo organy, ale także szerokie rzesze samozwańczych „ormowców”. 

Jeżeli ktoś przeczyta książkę i doszuka się w niej propagandy pedofilii lub związków osób tej samej płci, zbiera podpisy pod petycją (jak Uskowa) lub zwyczajnie pisze donos do odpowiednich instytucji, które mają wykorzenić zło.

Wracają stare sowieckie praktyki

Związek Sowiecki szczycił się tym, że ma „najbardziej oczytane społeczeństwo na świecie”. Książki wydawano w milionowych nakładach. Istniała sieć bibliotek, w których można było bezpłatnie korzystać z zasobów. W moskiewskim metrze większość pasażerów siedziała z nosem w książce. Było tylko jedno „ale”: powołane do czujności organy pilnie strzegły, aby w ręce zaczytanych obywateli nie mogły trafić pozycje zawierające treści szkodliwe, książki napisane przez wrogów ludu, dysydentów czy emigrantów. 

Dostęp do wydawanych za granicą dzieł Sołżenicyna, Nabokowa, Zoszczenki, Bułhakowa, Wojnowicza mieli jedynie – o paradoksie – funkcjonariusze KGB, zajmujący się kontrolą środowisk inteligenckich. Istniał „samizdat”, czyli drugi obieg – zakazane książki przepisywano pokątnie na maszynie do pisania, przez kalkę. W latach osiemdziesiątych tomiki wierszy Mariny Cwietajewej czy Anny Achmatowej dostępne były za dewizy w sklepach „Bieriozka” (odpowiednik Pewexu), wydawane w niewielkich nakładach. Bo na wielkie nakłady mogli liczyć tylko autorzy akceptowani przez partię.

Czy konfiskata nakładu powieści Sorokina to sygnał, że wracają stare sowieckie praktyki? Czołowy rosyjski konceptualista już wcześniej był na celowniku władz. Dwadzieścia lat temu kremlowska młodzieżówka Idący Razem urządziła znamienny happening. Na placu Teatralnym w centrum Moskwy ustawiony został wielki papierowy sedes, do którego członkowie organizacji wrzucali książki tego autora. „Młodzieżowcy” zarzucali mu pornografię i propagowanie wynaturzeń (np. w powieści „Niebieska słonina” znajduje się scena zbliżenia dwóch genseków: Stalina i Chruszczowa). 

W wydanej w 2006 r. mikropowieści „Dzień oprycznika” Sorokin nakreślił obraz Rosji jako archaicznego carstwa odgrodzonego od reszty świata wielkim murem, rządzonego przez wodza i jego opryczników. W tym wielkim murze znajdują się otwory, przez które rurociągami płynie rosyjskie paliwo – to jedyna platforma współpracy Rosji ze światem zewnętrznym. Kilkanaście lat później wizja pisarza stała się bliska życiu.

Sorokin od wielu lat mieszka za granicą. Po rozpoczęciu przez Rosję inwazji na Ukrainę podpisał list otwarty potępiający agresję, wielokrotnie zabierał głos, krytykując politykę Kremla.

Wojna pomaga Putinowi utrzymać władzę

Twórcy kultury, którzy wyjechali po 24 lutego 2022 r. za granicę, są sukcesywnie eliminowani z życia wewnątrz Rosji: ogłaszani – jak Borys Akunin – terrorystami lub – jak choćby Ludmiła Ulicka – agentami zagranicznymi. Ostatnio władze dały dobitnie znać, że obcych ideowo autorów należy też odciąć od dochodów. I rzecz dotyczy nie tylko literackiego poletka. Ministra kultury Rosji Olga Lubimowa zapowiedziała, że honorariów i tantiem nie otrzymają ci twórcy wyświetlanego w rosyjskich kinach filmu „Mistrz i Małgorzata”, którzy wyjechali z Rosji. 

Ekranizacja powieści Michaiła Bułhakowa w reżyserii Michaiła Łokszyna (Michaela Lockshina) cieszyła się w ostatnich miesiącach ogromną popularnością w Rosji. To był nader ciekawy kazus: film w reżyserii amerykańskiego reżysera o rosyjskich korzeniach, o silnym wydźwięku politycznym (przestroga przed dyktaturą), którego realizacja została sfinansowana z rosyjskiego budżetu (1 mld rubli). Dochody z rozpowszechniania wyniosły 2,3 mld rubli. Jest co dzielić.

Kłopotów z nakładami i dystrybucją utworów nie mają twórcy popierający linię polityczną Kremla i wysławiający czyn zbrojny rosyjskiej armii w Ukrainie. Niektórzy są nawet dopuszczani do działalności politycznej czy zabierania głosu w ważnych sprawach wagi państwowej. Członek partii Sprawiedliwa Rosja, należącej do tzw. opozycji systemowej, pisarz Zachar Prilepin wypowiedział się w sprawie najważniejszego wydarzenia politycznego tygodnia: decyzji amerykańskiego Kongresu o pakiecie pomocy wojskowej dla Ukrainy w wysokości 61 mld dolarów i groźby konfiskaty przez USA rosyjskich aktywów. Być może członkowie stałej orkiestry propagandystów uznali, że należy wzmocnić „wyraz artystyczny” antyamerykańskiego przekazu.

W swoim profilu na Telegramie Prilepin napisał: „Przyjęli ustawę o pomocy Ukrainie. Amerykanie się radują, że zginą jeszcze setki tysięcy ludzi (…) Wojna nie zakończy się za miesiąc, nawet za pół roku się nie skończy. Potrzebni nam są nowi żołnierze i inne formy oddziaływania na przeciwnika i jego partnerów. Potrzebne nam są nowe stosunki z Afryką i zaprzyjaźnionymi państwami Ameryki Łacińskiej. Potrzebne nam inne zaplecze. Potrzebna nam inna kultura. Potrzebna nam odnowiona Rosja. Oni nie pozostawiają nam innego wyjścia. Boże, uświadom to naszej burżuazji i naszym elitom (…) Czy nasza kultura zdaje sobie sprawę ze skali zadań, które przed nią stoją? Czy ludziom kultury można powierzyć zaśpiewanie chórem takiej pieśni jak „Wstawaj, kraju ogromny” [„Вставай, страна огромная” – podniosła pieśń wielkiej wojny ojczyźnianej]? Jestem pewien, że nikt takiej pieśni nie byłby w stanie napisać. Więc może chociaż mogliby zaśpiewać, żeby kraj im uwierzył? Kraj, który [wrogowie] zamierzają zjeść, powinien mieć symbole o niewiarygodnej sile, przemawiające do wszystkich warstw społecznych. I musi mieć wielomilionowy zasób mobilizacyjny. Jesteśmy okrążeni przez karnawał antykultur pod przewodem biesów. Nie może być nośnikiem kultury narodowej wędrowna gejowska orkiestra imienia Ałły Pugaczowej”. 

Prilepin jest rozbrajająco szczery: spina w jedno i Pugaczową, której nie lubi, bo krytykuje ona wojnę Putina, i miałkość wysiłków świata kultury na rzecz pożądanego nowego zwycięstwa, i sentymenty związane ze starym zwycięstwem, i potrzebę odrzucenia zachodniej cywilizacji niosącej zgniliznę moralną, i odrodzenie dawnych sojuszy. Nie dodaje tylko, że wojnę rozpętał Putin i bawi się nią w swoich interesach.

Ci, którzy nie mają wobec Putina złudzeń ani zobowiązań, nie mają wątpliwości: „Wojna zakończy się wtedy i tylko wtedy, kiedy Putin wyjedzie z Kremla na lawecie nogami do przodu” – pisze w komentarzu do decyzji amerykańskiego Kongresu Aleksandr Morozow (na emigracji). Jego zdaniem, półroczna zwłoka w podjęciu przez USA decyzji o pomocy dla Ukrainy spowodowana była – cokolwiek naiwnym – oczekiwaniem, że Putin opamięta się, zaprzestanie sukcesywnego atakowania Ukrainy dronami i rakietami i będzie skłonny do podjęcia negocjacji w warunkach zamrożonego konfliktu. 

Ale kalkulacja Putina jest inna: wojna to instrument pomagający mu w utrzymaniu się przy władzy. Za półtora tygodnia odbędzie się inauguracja jego kolejnej kadencji. Jest mało prawdopodobne, że Putin zadeklaruje wtedy chęć zakończenia wojny w obliczu wzmocnienia Ukrainy. Eskalacja i bluff to jego wyćwiczone i wielokrotnie sprawdzone techniki operacyjne.

A pisarze? Pisarze niech się mają na baczności. Albo piszą bałwochwalcze książki o prezydencie. Jak choćby ta – niedawno przedstawiona z wielką pompą książka Aleksandra Miasnikowa „Władimir Putin. Z latopisu XXI wieku”. Książka uzyskała doskonałe recenzje ważnych towarzystw historycznych, rad naukowych i innych czynników, czuwających nad ideologiczną czystością półek księgarskich. 

Projekt Cassandra: czy literatura może przewidywać konflikty i kryzysy? Międzynarodowa grupa badaczy postanowiła to sprawdzić

Prof. Monika Wolting: „Szukamy w powieściach – albo wierszach czy piosenkach – słów określających emocje i nastroje społeczne, takich jak strach, niepokój, złość, ale także głód, albo odczucie braku czegoś. Literatura jest bazą wiedzy o tym, co ukryte. Zdradza, o czym nie chcemy mówić głośno. To czyni z niej rodzaj sejsmografu”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej