Powrót do przyszłości

Gdy kończyłam studia, Polska weszła właśnie do Unii, można było ruszyć na Zachód. Po obietnice, które – już dziś to wiemy – były na wyrost.

28.09.2020

Czyta się kilka minut

Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP /
Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP /

Portret zbiorowy młodych Polaków w „Dużym Formacie”, autorstwa Igi Dzieciuchowicz, potwornie mnie przygnębił. Oczywiście pamiętam z własnego dorastania wiele trudnych momentów, emocjonalnych zmagań ze sobą i światem: dojrzewanie wydaje mi się z perspektywy czasu okresem koszmarnym i gdy mnie ktoś pyta, czy chciałabym być na powrót młoda, z przerażeniem w głosie krzyczę: przenigdy! Doświadczenia chwiejności własnego ustroju wyłaniającego się z mozolnej rewolucji, która się we mnie toczyła, za żadne skarby nie chciałabym powtórzyć i współczuję każdemu, kto męczy się w tym okresie burz i naporów.

Zwłaszcza że być młodym na przełomie tysiącleci a być młodym dziś to – nie ujmując niczego naszym millenialsowym przeżyciom – wielka różnica. My przynajmniej mieliśmy do dyspozycji przyszłość, oni zdają się żyć jej pozbawieni. Bo gdy 16-letnia dziewczyna mówi dziennikarce, że boi się, „co się stanie z naszym systemem ubezpieczeń społecznych. Nie sądzę, że rząd obniży podatki i będziemy mogli sami zadbać o naszą starość” – to widzę, że sama, mając lat 16, borykałam się z zupełnie innymi problemami. „Zmiany klimatyczne mnie przerażają, żyłam spokojniej, gdy nie wiedziałam o nadchodzącej katastrofie. Ta wiedza mnie czasem przytłacza” – mówi inna bohaterka, a ja myślę o tym, że po raz pierwszy leciałam samolotem dopiero na studiach. W jej wieku nie mieliśmy pojęcia o śladzie węglowym i gdy wsiedliśmy do tych coraz tańszych samolotów, zachwycaliśmy się światem na wyciągnięcie ręki – a oni mają świat na powrót zamknięty. Gdy kończyłam studia, Polska weszła właśnie do Unii, można było ruszyć na Zachód. Po obietnice, które – już dziś to wiemy – były na wyrost, ale wtedy wciąż mieliśmy przyszłość. A ich przyszłość została zwekslowana w doprawdy paskudny sposób.

Kiedy myślę o bohaterach tekstu Igi Dzieciuchowicz, żyjących razem ze mną w realizującej się na naszych oczach dystopii, jestem jeszcze silniej przekonana, że tym, czego dziś potrzeba, jest myślenie utopijne. Tak, by nadać rozpoczętemu w kiepskich czasach młodemu życiu jakiś sens i kierunek.

Do lektur obowiązkowych przed maturą włożyłabym im więcej Platona, Morusa i Saint-Simona, a może – niech tam! – „Miasto słońca” Campanelli, a na koniec – już dla czystej przyjemności – piękny reportaż Katarzyny Boni o Auroville, wcielanej w życie utopijnej wizji miasta otwartego, miasta z marzeń. Mehr Licht! – więcej światła!, jak rzekł ponoć Goethe na łożu śmierci. Weźmy to sobie do serca, zanim i nas na nim położą.

Utopie są przeciw zastanym porządkom, dlatego wszelka władza tak bardzo się ich boi, przeciwstawiając je twardemu realizmowi, który sama ponoć reprezentuje, i nazywając utopistów „marzycielami”. Czy jednak dystopia, przez którą brniemy co dzień, nie potrzebuje marzycieli? Czy naprawdę nie chcemy mieć przyszłości dla swoich dzieci?

Myśląc więc dużo o dzisiejszej młodzieży i wizji utopii, którą trzeba stworzyć, by w ogóle dało się jakoś żyć, natknęłam się na tekst poświęcony nowemu pełnomocnikowi rządu do spraw tejże. Młodzieży, nie utopii. Kolejny raz ucieszyłam się z faktu, że mam już prawie 40 lat i nie jest to pełnomocnik w żadnej mojej sprawie.

Sprawy młodych ze sprawami starych łączyć będzie 27-letni Piotr Mazurek, miłośnik żołnierzy wyklętych, inicjator akcji „Goń z pomnika bolszewika”, współpracownik ministra Glińskiego, nominat w wielu słusznych radach i komitetach, wreszcie radny warszawski znany z niechęci względem Dariusza Stoli – poprzedniego dyrektora muzeum POLIN. Będzie on planował strategię rządu w zakresie polityki młodzieżowej. Na rządowych stronach piszą tak: „Utworzenie urzędu Pełnomocnika Rządu ds. Polityki Młodzieżowej jest kolejnym działaniem Rady Ministrów, po m.in. powołaniu Rady Dialogu z Młodym Pokoleniem w 2019 roku, odpowiadającym na postulaty zgłaszane przez środowiska młodzieżowe w celu zwiększania udziału młodego pokolenia w rządowych procesach decyzyjnych”.

I tu pytanie do młodych: fajnego wam dali pełnomocnika? Będziecie korzystać z jego usług? Czy też czujecie się jak ten papież, co na dziedzińcu Muzeum Narodowego chce cisnąć w coś wielkim głazem? Choć może tylko w bolszewika z innego pomnika… ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Pisarka i dziennikarka, wcześniej także liderka kobiecego zespołu rockowego „Andy”. Dotychczas wydała dwie powieści: „Disko” (2012) i „Górę Tajget” (2016). W 2017 r. wydała książkę „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy”. Wraz z Agnieszką… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 40/2020