Kontury nowej Europy

Choć spór dotyczy pieniędzy, sprowadzanie go tylko do finansów byłoby błędem: unijne negocjacje budżetowe pokazują, jak zmienia się Wspólnota.

20.07.2020

Czyta się kilka minut

Od lewej: Mark Rutte, Angela Merkel, Ursula von der Leyen i Emmanuel Macron przed drugim dniem unijnego szczytu. Bruksela, 18 lipca 2020 r. / FRANCISCO SECO / AFP / EAST NEWS /
Od lewej: Mark Rutte, Angela Merkel, Ursula von der Leyen i Emmanuel Macron przed drugim dniem unijnego szczytu. Bruksela, 18 lipca 2020 r. / FRANCISCO SECO / AFP / EAST NEWS /

Po trzech dniach negocjacji w sprawie budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-27 nadal nie było kompromisu. W poniedziałek, kilka minut przed szóstą rano, zgromadzeni w Brukseli szefowie państw i rządów udali się na kolejną przerwę.

Przyczyną tej sytuacji, bezprecedensowej w historii unijnych szczytów, był głównie podział środków w ramach tzw. Funduszu Odbudowy. Jego powstanie zaproponowali w maju najpierw kanclerz Angela Merkel i prezydent Emmanuel Macron, a potem Komisja Europejska, której projekt stał się podstawą negocjacji. Wart 750 mld euro, ma umożliwić szybsze wychodzenie gospodarek z kryzysu wywołanego pandemią. Komisja chciała, aby fundusz był częścią nowego budżetu Unii. 500 mld euro byłoby rozdysponowane w formie grantów dla krajów najbardziej dotkniętych kryzysem, a 250 mld w formie pożyczek. Źródłem nowych środków byłyby kredyty zaciągnięte na rynkach finansowych. Unia wyemitowałaby wspólnie dług, spłacany potem z nowych europejskich podatków – m.in. od firm cyfrowych, podatku węglowego czy od mikroplastiku.

Zielone światło dla funduszu ze strony Berlina i Paryża zdawało się gwarancją sukcesu. Jak jednak pokazał maraton negocjacyjny, to za mało. Przeciw szczodrości Unii zaoponowały Niderlandy, Austria, Szwecja i Dania, dla których perspektywa transferu dodatkowych sum na południe Europy zawsze była trudna do akceptacji. Dlatego ich liderzy, pod wodzą premiera Niderlandów Marka ­Ruttego, żądali innego podziału funduszu: zmniejszenia puli grantów i zwiększenia puli pożyczek. Ponadto przyznawanie środków miałoby być uzależnione od reform i jednomyślnej zgody członków Unii. Dodatkowym elementem miałoby być powiązanie środków z funduszu, jak i z samego budżetu, z przestrzeganiem praworządności. To dotyczyłoby głównie Polski i Węgier.

Choć spór dotyczył pieniędzy, to sprowadzanie go tylko do kwestii finansowych byłoby błędem. Brukselski maraton ilustruje zmiany polityczne w Unii związane z odejściem Wielkiej Brytanii i decyzją Niemiec o wyjściu naprzeciw Francji, a także zmiany we Włoszech i Hiszpanii w kwestiach polityki gospodarczej. Do tej pory Niderlandy, państwo założycielskie Wspólnoty, a także Dania i Szwecja funkcjonowały w przekonaniu, że ich interesy mają silne reprezentacje w Londynie (brak zgody na integrację polityczną kontynentu) i w Berlinie (presja na zrównoważone budżety i reformy). Dziś stoją przed koniecznością samotnego bronienia swej filozofii. Po dekadzie kryzysu strefy euro i w obliczu pandemii wydaje się ona trudna do zrozumienia. Jednak społeczeństwa Północy zawsze traktowały integrację bardziej jako przestrzeń do wspólnego handlu niż budowy wspólnej siły politycznej Europy. Nie chcą więc płacić za innych, choć ich rozwój zależy od powodzenia wszystkich. Pewnym zaskoczeniem w tym gronie jest natomiast Austria. Jej kanclerz Sebastian Kurz najwyraźniej traktuje spór jako element budowania własnej pozycji nie tylko w kraju, co oczywiste, ale też w Unii. Austria, która do Wspólnoty przystąpiła w 1995 r. (razem ze Szwecją), nie przejawiała dotąd tak dużych ambicji w polityce europejskiej. W nowym kontekście politycznym Wiedeń nie boi się więc nieco egzotycznych – biorąc pod uwagę różnice historyczne oraz w kulturze politycznej – sojuszy z Północą.

Bez względu na ostateczny wynik negocjacje w sprawie budżetu Unii na lata 2021-27 odsłaniają kontury nowej Europy. ©


PODKAST POWSZECHNY | O europejskim pomyśle na to, jak się po raz pierwszy w historii Unii wspólnie zadłużyć na rzecz odbudowy gospodarek krajów członkowskich, i jak spłacić zadłużenie, uzyskując przy okazji przewagę ekonomiczną – i ekologiczną, opowiada Marek Rabij, dziennikarz „Tygodnika Powszechnego” specjalizujący się w temacyce gospodarczej. WEŹ, SŁUCHAJ! >>>

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp roczny

365 zł 95 zł taniej (od oferty "10/10" na rok)

  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
269,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 30/2020