Konspiratorka, uczestniczka powstań, zaangażowana społeczniczka: Emilia Sczaniecka już za życia była uważana za najważniejszą kobietę XIX-wiecznej Wielkopolski

W jej życiu jak w lustrze odbija się polski wiek XIX. Ziemianka i arystokratka, brała udział w kilku polskich powstaniach przeciw Rosji i Prusom. Równocześnie uczestniczyła w pracy organicznej stowarzyszeń kobiecych, i to nie tylko w Wielkopolsce. Emilia Sczaniecka: romantyczna pozytywistka.

23.04.2024

Czyta się kilka minut

Mariusz Benoit, jako Karol Marcinkowski, i Joanna Sobieska, jako Hrabina Emilia Sczaniecka w serialu "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy", odc. 2, "Lancet i pług", TVP 1979-1981 r. // Fot. Materiały prasowe
Joanna Sobieska jako Emilia Sczaniecka oraz Mariusz Benoit jako Karol Marcinkowski w serialu TVP „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy”, emitowanym w latach 1979-1981 // Materiały prasowe

Znaczenie kobiet w dziejach polskich to temat coraz częściej poruszany – choć, jak się zdaje, wciąż czekający na swego autora. Ich rolę, a zwłaszcza ocenę ich działalności, warto widzieć na tle mentalnościowych realiów ich epok. O ile więc w dziejach Wielkopolski było wiele kobiet zasłużonych nie tylko dla swych rodzin, o tyle mentalność ich czasów wyznaczała im główną rolę przede wszystkim w domu i najbliższym otoczeniu, a ich społeczna aktywność miała zakreślone granice.

W czasie zaborów wiele z nich angażowało się w działalność zarówno pozytywistyczną, jak też powstańczą. Czołowe miejsce wśród nich zajmuje Emilia Sczaniecka.

Kartka pocztowa z serii „Bohaterki polskie” poświęcona Emilii Sczanieckiej i jej pomocy dla rannych podczas powstania listopadowego. Kraków, 1906 r. // Fot. Polona.pl

Rodzina

Urodziła się 220 lat temu, 20 maja 1804 r., w Brodach w Nowotomyskiem, w znanej wielkopolskiej rodzinie szlacheckiej (potem ziemiańskiej) Łukasza i Weroniki Sczanieckich. Zgodnie z obowiązującymi wtedy regułami kształcona była przez nauczycieli i guwernantki. W 1813 r. uczyła się w Poznaniu na żeńskiej pensji kierowanej przez Jana Samuela Kaulfussa.

To wtedy uformowała się postawa nastolatki, która w 1815 r. ostentacyjnie odmówiła udziału w uroczystości powitania wojsk pruskich wkraczających do Poznania i ceremonii zmiany godła na ratuszu z polskiego na pruskie. Kolejną próbą był jej udział w obchodzie żałobnym ku czci Tadeusza Kościuszki w grudniu 1817 r., a w następnym roku w pogrzebie generała Jana Henryka Dąbrowskiego w Winnej Górze koło Środy.

W sierpniu 1818 r. Emilia uzyskała zgodę rady familijnej na podjęcie edukacji na pensji Laforgue’ów w Dreźnie. Wciąż były tam żywe związki Polski z Saksonią, a ów zakład wychowawczy utrwalał te nastroje, dając podstawy wykształcenia i życia towarzyskiego.

Własny styl

W 1823 r. Emilia ukończyła edukację w Dreźnie i wróciła do domu. Wkrótce też zapadły decyzje w sprawie podziału majątku rodzinnego. Jej przypadły Pakosław, Michorzewo i Michorzewko.

Wtedy to, jak można sądzić, związała się na jakiś czas z Karolem Marcinkowskim, jednym z czołowych później działaczy organicznikowskich w zaborze pruskim. Choć po powstaniu listopadowym prywatnie ich drogi się rozeszły, panna Emilia (jak powszechnie ją nazywano – nigdy nie wyszła za mąż) popierała inicjatywy tego lekarza i społecznika.

W końcu lat 20. XIX w. Sczaniecka ustaliła własny styl postępowania z ludźmi zatrudnionymi w jej majątkach. Swoje powinności w tej kwestii traktowała poważnie, wręcz uczyniła z nich jeden z filarów własnej postawy życiowej. Rządziła służbą i robotnikami folwarcznymi, a jednocześnie dbała o nich. Służbie zależało na zachowaniu majątku w rękach lubianej i szanowanej panny Emilii, a ona mogła liczyć na lojalność podwładnych.

Do walczącej Warszawy

Po wybuchu powstania w Królestwie Polskim w listopadzie 1830 r. 26-letnia Emilia najpierw zaangażowała się w pomoc finansową i materialną dla ochotników, którzy z Wielkopolski przedostawali się do zaboru rosyjskiego. A potem postanowiła osobiście wyruszyć do Warszawy. Tu zaangażowała się w szpitalu umieszczonym w pałacu Łubieńskich i Towarzystwie Dobroczynności Patriotycznej Kobiet.

Po rozpoczęciu walk o stolicę Sczaniecka pracowała w lazarecie w pałacu Łubieńskich, a potem w Szpitalu Wolskim. Początkowo z rolą pielęgniarki radziła sobie dobrze, ale z czasem ciągły stres doprowadził do kryzysu. Wyszła z niego i odtąd już nigdy miała się nie załamać. Znana stała się z tego, że działa spokojnie i rzeczowo – co nie znaczy, że obojętnie na cierpienie.

Z pracą pielęgniarki związana była też działalność organizacyjna i zaopatrzeniowa – nowość dla młodej kobiety. Z czasem panna Emilia została zauważona, zdobyła szacunek i uznanie.

Odtąd, ze względów praktycznych, zaczęła coraz częściej chodzić w czarnej sukni. Okres romantyzmu i panujące nastroje sprawiły, że zaczęto ją nazywać „czarną panią”, a wygląd samarytanki – nieco przesadnie, ale zgodnie z duchem epoki – kojarzono z żałobą po utraconej ojczyźnie.

Pod okiem pruskiej policji

Represje popowstaniowe w Wielkim Księstwie Poznańskim objęły także Emilię Sczaniecką. Została skazana przez pruski sąd na więzienie i grzywnę; jej główna siedziba, wieś Pakosław, została objęta sekwestrem. Ostatecznie nie musiała odbywać kary w więzieniu – i wiosną 1833 r. mogła wrócić do Pakosławia – ale pruska policja miała na nią baczenie.

Zabroniono jej też wyjazdu z Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Jednak pannie Emilii przez pośredników udawało się utrzymać kontakt listowny z polskimi środowiskami we Francji i Dreźnie. Angażowała się też w Komitecie Dam Wielkopolskich, który organizował pomoc materialną dla żołnierzy polskich internowanych na obszarze Prus.

W tym okresie ukształtowała się ostatecznie postawa Sczanieckiej: była zwolenniczką walki zbrojnej o niepodległość i konsekwentnych przygotowań do czynnej walki z zaborcami. Utrzymywała kontakt ze środowiskami emigracyjnymi, kolportowała nielegalne druki, opracowała metody przeciwdziałania częstym kontrolom i rewizjom policji w Pakosławiu.

Polityczna kontrabanda

Stała się znana także za granicą. W 1833 r. powstało w Paryżu międzynarodowe Towarzystwo Montyona i Franklina, zajmujące się wyróżnianiem osób zasłużonych w pracy humanitarnej. Ustanowiony przez to gremium medal „Dobroczyńca ludzkości” wręczono pannie Emilii w 1839 r., gdy mogła już wyjeżdżać poza Prusy.

W tym okresie stała się na tyle znana, że o jej poparcie zabiegali czołowi działacze emigracyjni, jak książę Adam Jerzy Czartoryski i Joachim Lelewel. Politycznie blisko było jej do Towarzystwa Demokratycznego Polskiego – organizacji republikańsko-demokratycznej, założonej w Paryżu w 1832 r. – oraz jej programu społecznego. Choć równocześnie unikała ostentacji i radykalnych działań.

Podróżując i podtrzymując nielegalne kontakty z polskimi środowiskami emigracyjnymi, Sczaniecka zajmowała się pośrednictwem i kolportażem druków zabronionych w Księstwie. Niektóre jej akcje – choćby stosowane przez nią metody przemycania politycznej kontrabandy przez granicę – mogłyby stać się materiałem dla powieści sensacyjnej.

W 1840 r. ostatecznie wróciła do Wielkopolski i zajęła się administrowaniem majątku. Jednak nie zaniedbała kontaktów ze środowiskami emigracyjnymi. W tym czasie otoczona już była tak powszechnym szacunkiem, że wizyta u niej w Pakosławiu miała wręcz charakter bardziej lub mniej uroczysty.

Wielkopolska trójca

Powstańcza próba z marca 1846 r. zakończyła się w Wielkopolsce niepowodzeniem, czołowi przywódcy planowanego ruchu znaleźli się w więzieniu, a potem stanęli przed sądem. W wyniku nieostrożnych zeznań Ludwika Mierosławskiego, jednego z liderów konspiracji, do Pakosławia zjechała komisja śledcza, która miała zebrać dowody obciążające pannę Emilię. Jednak chłopi i służba, nawet za cenę krzywoprzysięstwa, osłonili dziedziczkę: wszyscy zgodnie przeczyli, jakoby w pakosławskim pałacyku miały miejsce wizyty obcych osób.

Dla policji nie był to wcale dowód niewinności panny Emilii – z innych źródeł doskonale wiedziała o jej kontaktach. Jednak przekonała się o sile narodowej solidarności, jaką udało się Sczanieckiej zaszczepić ludziom z jej otoczenia, także tym jej podwładnym.

Skończyło się na zakazie opuszczania Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Lecz wciąż pozostawała pod obserwacją policji. Był to czas, gdy w Wielkopolsce powtarzano sobie wierszyk „Kto rządzi Księstwem, mówmy bez przekąsów: doktor, kobieta i para wąsów” – czyli Karol Marcinkowski, Emilia Sczaniecka i Maciej Mielżyński (także organicznik i działacz gospodarczy).

Bitwa pod Miłosławiem w 1848 r. była jednym z największych starć wielkopolskiej Wiosny Ludów // Akwarela Juliusza Kossaka z 1868 r. / Wikipedia.org

Poznańska wiosna 1848 roku

Dwa lata później wybuchła Wiosna Ludów, szereg zrywów powstańczo-rewolucyjnych, które objęły sporą część Europy.

Początkowo okoliczności wskazywały na możliwość wybuchu wojny prusko-rosyjskiej, w której u boku wojsk pruskich mógłby wystąpić korpus polski. W Wielkopolsce powstały obozy, w których gromadzili się ochotnicy. Doszło wtedy do krótkiego, bo trwającego zaledwie dwa tygodnie solidaryzmu polsko-pruskiego.

Wkrótce jednak zorientowano się, że taka wojna skończyłaby się nieuchronną klęską Prus. Nastąpiło odwrócenie nastrojów i administracja zaborcy przystąpiła do pacyfikacji regionu. Najpierw w końcu kwietnia 1848 r. Prusacy zbrojnie spacyfikowali obóz w Książu, a potem stoczyli bitwy pod Miłosławiem i Sokołowem z siłami polskimi dowodzonymi przez Mierosławskiego. Ostatecznie zryw zakończył się niepowodzeniem. Doszło do tzw. drugiego procesu moabickiego, zlikwidowano nazwę Wielkie Księstwo Poznańskie, wprowadzając Provinz Posen; ograniczono też autonomię dla Polaków.

Emilia Sczaniecka była zaangażowana w te wydarzenia, w tym w przygotowania – choć tym razem nie była przekonana do skuteczności działań zbrojnych. Policja pruska obserwowała jej aktywność, ale nie udało się przechwycić jej korespondencji z emigracją.

Naczelna medyczka

Rankiem 20 marca 1848 r. dotarła do Poznania wiadomość o wybuchu rewolucji w Berlinie. Powołano Komitet Narodowy z udziałem głównych polskich działaczy z regionu. Zaangażowała się też Emilia Sczaniecka, wykorzystując swoje doświadczenia z roku 1831.

24 marca powstał Komitet Opieki nad Rannymi, z dyrekcją na czele i filiami w terenie. Bazą centrali Komitetu stał się duży lazaret założony w obozie we Wrześni, który wkrótce, po rozpoczęciu walk i spacyfikowaniu obozu w Książu, zapełnił się rannymi. Panna Emilia się nie oszczędzała: zarządzała i udzielała pomocy. W lazaretach Komitetu pomagano rannym bez względu na narodowość, co docenili dowódcy pruscy, którzy 9 maja wizytowali szpital we Wrześni.

Działalność panny Emilii nie kończyła się na pracy we Wrześni. Sczaniecka krążyła między Trzemesznem, Wrześnią, Środą, Miłosławiem, Nowym Miastem, Lubomierzem i Śremem, nadzorując pracę szpitali. Gdy policja pruska zaczęła aresztować opuszczających je rekonwalescentów, Sczaniecka i jej współpracowniczki organizowały dla nich pieniądze i odzież, a potem ekspediowały za granicę. Z czasem nie było już potrzeby utrzymywania aż takiej jak dotąd liczby lazaretów. Lżej rannych i rekonwalescentów przenoszono do zbiorczego szpitala w Poznaniu, w pałacu Działyńskich przy Starym Rynku.

Wiosna Ludów w Wielkopolsce upadła. Za to autorytet Emilii Sczanieckiej stał się jeszcze bardziej niekwestionowany.

Nowe pokolenie

W latach poprzedzających wybuch kolejnego polskiego powstania – styczniowego, tym razem znów w zaborze rosyjskim – Sczaniecka musiała dostosować swoją aktywność do sytuacji w państwie pruskim. Trzeba było od nowa przemyśleć zasady działania.

Licząc się z możliwością nowej walki, odnowiono w Poznaniu swoistą ideę lazaretową i uruchomiono kursy pielęgniarskie dla kobiet. Zajęcia odbywały się w mieszkaniach prywatnych. U boku panny Emilii stanęło też nowe pokolenie kobiet-samarytanek, m.in. Konstancja Jarochowska i Wanda z Kwileckich Niegolewska. Gdy w styczniu 1863 r. antyrosyjskie powstanie istotnie wybuchło, udało się uzyskać zgodę władz prowincji na utworzenie w Wielkopolsce lazaretów udzielających pomocy rannym powstańcom (władzom pruskim ułatwiało to także orientację w polskim środowisku niepodległościowym).

Na czele utworzonego wtedy Wielkopolskiego Komitetu Niewiast stanęła Gryzelda Celestyna z Zamoyskich Działyńska, a centrala organizacji znalazła się w poznańskim pałacu jej rodziny. Emilia Sczaniecka i Teofil Matecki kierowali wydziałem pierwszym Komitetu, lekarskim, który zajmował się udzielaniem pomocy medycznej i gromadzeniem środków potrzebnych do funkcjonowania lazaretu.

Za kordon

Od lutego 1863 r. zaczęła się więc praca znana pannie Emilii z lat 1831 i 1848. Zespoły kobiece udzielały pomocy rannym za kordonem, na polach bitew, a potem organizowały ich przerzut do tymczasowych lazaretów organizowanych w Wielkopolsce. Sczaniecka uczestniczyła w tych akcjach, trudnych i wyczerpujących.

Tym razem główny szpital umieszczono w Strzelnie, w pobliżu granicy z Królestwem Polskim. Opiekę nad rannymi objął tam doktor Matecki, a Sczaniecka wzięła na siebie obowiązki zaopatrzeniowe. Gdy była taka potrzeba, przystępowała do pracy pielęgniarskiej.

Z czasem okazało się, że trzeba organizować lazarety także w innych miejscowościach, m.in. Trzemesznie, Inowrocławiu, Gnieźnie, Pleszewie i Ostrzeszowie. Od kwietnia były wręcz przeciążone, a po bitwach pod Brdowem i Nową Wsią liczba rannych była tak wielka, że sanitariuszki nie wytrzymywały natężenia pracy.

Ostatecznie panna Emilia ograniczyła wyjazdy na pola walk i zajęła się głównie organizacją. Podobnie jak w 1848 r., zorganizowała też system ochrony rekonwalescentów przed aresztowaniem.

Sędzia podaje krzesło

Jej aktywność jeszcze bardziej umocniła jej pozycję w Wielkopolsce. A jej działania spotkały się z uznaniem nawet strony pruskiej. Kiedy wezwano ją do Berlina w celu złożenia zeznań w sprawie kwot przekazywanych przez jej siostrzeńca Władysława Łęckiego na cele powstańcze, sala zareagowała jednoznacznie.

Oddajmy głos ówczesnej prasie: „Gdy panna Emilia Sczaniecka, powołana na świadectwo, weszła do sali, wszyscy Polacy bez wyjątku, bez namowy, jednym uczuciem głębokiej czci wiedzeni, tak samo adwokaci – powstali ze swych miejsc (...). Sędziowie zdumieli się, widoczne na ich twarzach malowało się wrażenie (...). Przewodniczący sądu kazał podać krzesło pannie Emilii, która – po oddaniu świadectwa wychodząc – tego samego uczczenia była przedmiotem”.

Panna Emilia liczyła sobie wtedy 60 lat; w owych czasach był to wiek słuszny.

Praca u podstaw

Po upadku powstania styczniowego Emilia Sczaniecka kontynuowała wypraktykowane wcześniej metody działania. Nadal kontaktowała się ze środowiskami emigracyjnymi, wspierała je też finansowo. Nie przerwała aktywności społecznej, aktywizującej polską społeczność w zaborze pruskim. Wspierała Spółkę Bazarową i Towarzystwo Naukowej Pomocy, myślała nad możliwością utworzenia podobnej organizacji dla dziewcząt. Uczestniczyła w pracy społecznych stowarzyszeń kobiecych w Krakowie i Lwowie.

W swoich dawnych dobrach patronuje szkołom i ulicom. W tych wielkopolskich wsiach każdy pamięta Emilię Sczaniecką, romantyczną pozytywistkę

„Ona przełamuje krzywdzące stereotypy o wielkopolanach, że nie robili powstań, że tylko pracą organiczną się zajmowali” – mówi Szymon Konieczny. Ten historyk-regionalista będzie moim przewodnikiem po Pakosławiu, Lwówku, Wąsowie. Wyruszmy przez Wielkopolskę śladami miejsc związanych z „panną Emilią”, jak ją tu nazywano.

Panna Emilia uważnie obserwowała też rozwój wydarzeń i tendencje pojawiające się w zaborze pruskim. Choć bardzo religijna, była przeciwna klerykalizacji i ultramontanizmowi [w XIX w. kierunek postulujący podporządkowanie polityki Kościołów katolickich w różnych krajach Watykanowi – red.], tak aktywnym w Wielkopolsce w okresie pruskiego Kulturkampfu. Ważniejsze było dla niej zachowanie polskiej ziemi w polskich rękach. Wysoko ceniła działalność ks. Piotra Wawrzyniaka i Maksymiliana Jackowskiego. Zakładała placówki charytatywne, troszczyła się o wykształcenie dzieci pracowników jej majątków.

W 1880 r. odbyły się w Poznaniu uroczystości 50. rocznicy wybuchu powstania listopadowego. 76-letnia panna Emilia nie mogła dołączyć do weteranów zebranych w Bazarze. Uhonorowali ją więc wieńcem i fotografią pamiątkową opatrzoną dedykacją.

Polska Florence

Ostatni okres życia był trudny dla Emilii Sczanieckiej. Zachowała trzeźwość umysłu, ale utraciła władzę w nogach i była wożona w wózku; na tydzień przed śmiercią straciła słuch. Ale do końca zachowała charakterystyczne spojrzenie i bystrość oceny.

Zmarła 11 maja 1896 r. w pakosławskim pałacyku. Mimo życzenia wyrażonego w testamencie jej pogrzeb stał się manifestacją szacunku i poparcia; kondukt żałobny ciągnął się kilkanaście kilometrów. Spoczęła na cmentarzu przykościelnym w Michorzewie.

Zasłużona dla sprawy niepodległości, samarytanka, organizatorka opieki nad rannymi, działaczka charytatywna. Szlachetna i ofiarna, niezłomna, ale nie ostentacyjna patriotka, wymykała się stereotypowym pojęciom i ocenom związanym w ziemiankami owego czasu. Bywa porównywana do Florence Nightingale, angielskiej pielęgniarki i działaczki społecznej, która podczas wojny krymskiej (1853-1856) zorganizowała opiekę nad rannymi żołnierzami, a w 1860 r. założyła pierwszą szkołę tej specjalności. Od 1912 r. Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża przyznaje Medal Florence Nightingale: najwyższe odznaczenie zawodowe przyznawane pielęgniarkom.

Czas na pamięć

Od urodzin Emilii Sczanieckiej upłynęło 220 lat. To okazja, by przypomnieć tę najwybitniejszą Wielkopolankę XIX wieku. Wielka szkoda, że aby pokazać dziś jej zasługi, trzeba ją porównywać z innymi podobnymi jej działaczkami z odległych państw, którym w niczym zasługami nie ustępowała (a o wstydzie, jaki budzi stan pałacyku w Pakosławiu, lepiej nie wspominać).

Czas najwyższy, by w Poznaniu stanął jej pomnik. A przynajmniej popiersie, np. w hallu poznańskiego Bazaru. W tym miejscu stała kiedyś kamieniczka siostry panny Emilii, w której ona zatrzymywała się przy okazji pobytu w stolicy Wielkopolski.

MAREK REZLER jest historykiem i publicystą regionalnym, autorem szeregu książek poświęconych dziejom Wielkopolski, w tym cyklu opracowań o udziale wielkopolan w powstaniach narodowych, zwłaszcza w powstaniu wielkopolskim lat 1918-1919, dziejom Poznania i Wielkopolski w XIX i XX wieku, artykułów, audycji radiowych i telewizyjnych; wygłasza na te tematy wykłady i prelekcje.


DODATEK DO „TYGODNIKA POWSZECHNEGO” 17-18/2024

Redakcja: Wojciech Pięciak

TP Typografia: Andrzej Leśniak

Na okładka: Emilia Sczaniecka, rycina z publikacji A. Sokołowskiego, „Dzieje porozbiorowe Polski”, tom 2, część 2 / polona.pl

Fotoedycja: Edward Augustyn

Partnerem wydania są Miasto Poznań i Wydawnictwo Miejskie Posnania

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 17-18/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Panna Emilia