Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Uczta, którą przygotował faryzeusz Szymon, prawdopodobnie zgromadziła wielu uczestników. W gwarze rozmów mogły ujść uwagi słowa wypowiedziane przez Jezusa. Dlatego też adresując wypowiedź do gospodarza, Jezus "zwrócił się do kobiety", jak gdyby pragnął, aby przede wszystkim do niej dotarły niosące nową nadzieję słowa Jego uznania. W swym komentarzu Jezus bynajmniej nie próbuje wykazywać, że uważana za grzesznicę kobieta jest niewiniątkiem. Przeciwnie, mówi o jej "licznych grzechach", które zostają odpuszczone.
W Jezusowym retorycznym pytaniu "widzisz tę kobietę?" zdaje się dźwięczeć nuta ironii. Sugeruje ono, że pryncypialnie zgorszony Szymon mógł nie zauważyć kobiety tak samo, jak nie zauważył zasad gościnności, które normalnie znajdowały wyraz w powitalnym obmyciu i namaszczeniu olejkiem zaproszonego gościa. Być może gospodarz zbagatelizował te zasady, bo miał już uporządkowaną wizję świata, w którym grzesznice były na zawsze grzesznicami, Jezus zaś nie zasługiwał nawet na godność proroka (Łk 7, 39); nie należało się więc Nim zbytnio przejmować na poziomie przyjęciowego savoir vivre’u. Nie wiadomo, jakie intencje miał Szymon, organizując posiłek z udziałem Jezusa. Niezależnie od tych intencji, może się on jawić zewnętrznym obserwatorom jako hochsztapler, któremu znacznie łatwiej jest demonstrować stylowe zgorszenie, niż zachować formy wyrażające szacunek dla zaproszonego Gościa. Jezusowe stwierdzenie, że "ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje" (Łk 7, 47) może wyrażać gorzką prawdę o życiu Szymona. Być może był on skądinąd uczciwym człowiekiem, który nie umiał wyzwolić się z przekonania o swej doskonałości. W swych życiowych decyzjach potrafił zdobyć się na zorganizowanie uroczystego przyjęcia, zagubił natomiast zdolność kochania innych osób poza sobą. Jego postać wypada niezbyt ciekawie w pejzażu z płaczącą grzesznicą, która znała smak łez żalu i cenę życiowych dramatów.