Duch czy zaduch

„Przynieś, wynieś” to obowiązki nie do przyjęcia dla współczesnej kobiety. Ona nie chce służyć Kościołowi w drugiej linii, jako pomocnica księdza. Dziś obchodzimy Światowy Dzień Życia Konsekrowanego.

29.01.2018

Czyta się kilka minut

 / LECH MAZURCZYK
/ LECH MAZURCZYK

Rzut oka na wykres wystarczy, aby dostrzec problem: do zakonów żeńskich czynnych zgłasza się coraz mniej kandydatek. O ile w 2000 r. welon nowicjuszki przyjęło 541 kobiet, to dwa lata temu tylko 121. Wykres kojarzy się wprawdzie raczej z architekturą gotycką niż równią pochyłą, najpewniej jednak dlatego, że postulat, poprzedzający nowicjat, trwa w jednych zakonach rok, w innych dwa. Tak więc co dwa lata do nowicjatów trafia per saldo większa liczba kandydatek. Tak czy inaczej: tendencja spadkowa jest oczywista.

INFOGRAFIKA: LECH MAZURCZYK

– Przygotowania do ślubów wieczystych trwają przynajmniej 10-11 lat – mówi s. Anna Bodzińska ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej z Syjonu (jedna z dwóch w nim Polek). Przed rozpoczęciem dwuletniego postulatu jej zakon proponuje jeszcze kilkumiesięczny okres tzw. come-and-see, w którym młoda kobieta mieszka w domu zakonnym i obserwuje jego życie. – Trzy lata temu w Jerozolimie spotkały się wszystkie formatorki. Ustaliłyśmy, że czas formacji trzeba zdecydowanie przedłużyć. W ten sposób odpowiadamy na zmiany zachodzące w społeczeństwie i rodzinach. Zanim zaczniemy kształtować kandydatkę do życia zakonnego, musimy pomóc jej dojrzeć jako osobie, żeby w późniejszym czasie potrafiła być szczęśliwa.

S. Bodzińska, jak większość jej sióstr (z wyjątkiem kontemplacyjnych), ubiera się po świecku, nosi modną fryzurę i takież oprawki okularów. Jej zgromadzenie zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz popularyzacją wiedzy biblijnej. – Oczywiście to miło, kiedy dom zakonny tętni życiem. Ale jako biblistka z dystansem patrzę na dyskusję o kryzysie powołań – podkreśla. – Dobrze znamy historię króla Dawida, który został ukarany przez Boga za próbę policzenia swoich poddanych (1 Krn 21, 1-17). Tu doprawdy nie chodzi o ilość.

Utrzeć nosa młodym

W 2016 r. niemal wszystkie polskie media zainteresowały się zakonami żeńskimi po tym, jak ukazała się książka Marty Abramowicz „Zakonnice odchodzą po cichu”. Reporterka zebrała 20 przejmujących świadectw kobiet, które po latach poniewierki za murami klasztoru zdecydowały się zrzucić habit. Nie chciały dłużej żyć w świecie bez ciepłych – ani w ogóle żadnych – relacji, gdzie posłuszeństwo polegało na łamaniu charakterów, niebezpiecznie było się zaśmiać, zapomnieć o ucałowaniu krzyżyka albo nie wyczuć nastroju matki przełożonej. Wniosek nasuwał się sam: zakony nie pozwalają kobietom się realizować, te ambitniejsze są prześladowane i uciekają. Nie ma się więc co dziwić, że coraz mniej kandydatek się do nich garnie (notabene statystyki odejść nie są wysokie, to kilkadziesiąt sióstr po ślubach wieczystych rocznie).

Druga strona medalu to od lat powtarzana – przez księży, biskupów i środowisko Konferencji Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych w Polsce – teza o „kulturze antypowołaniowej”, o roszczeniowości i konsumpcjonizmie młodego pokolenia. Matka Jolanta Olech, wieloletnia przewodnicząca Konferencji, dziś Sekretarka Generalna, uważa, że „niski wskaźnik powołań wśród kobiet jest m.in. efektem promowania kariery i sukcesu jako jedynego stylu i sposobu na szczęśliwe życie”.

– Nie można problemu sprowadzać do roszczeniowości – mówi s. Barbara Chyrowicz ze Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego, wykładowczyni KUL, profesor filozofii, publicystka i autorka książek o etyce i bioetyce. – Starsze pokolenia, jak świat światem, krytycznie oceniały postawę młodszego. Wśród studentów nie obserwuję gremialnie wyścigu szczurów. Nieraz za to widzę dziewczynę ambitną, pełną entuzjazmu i gotową poświęcić życie Bogu, ale mam wątpliwości, czy sposób, w jaki chce realizować swoje ewangelizacyjne posłannictwo, zmieści się w strukturze zgromadzenia. Nie mam na myśli żadnego konkretnego zakonu, raczej utrwalone szablony i gotowość starszego pokolenia na „nowe otwarcie”. W ciągu ostatnich 30 lat nastąpił skok w mentalności, który dla starszych sióstr może być trudny do przeskoczenia. Czy zatem nie zahamujemy zapału młodych ludzi? Czy zechcemy się od nich czegoś nauczyć?

Zostaw sprzątanie

Jakkolwiek książka Abramowicz była krytykowana – m.in. na łamach „TP”, piórem Zuzanny Radzik – za wywołanie nieuprawnionego wrażenia, że przedstawia pars pro toto życia zakonnego, to kwestia obowiązków sióstr w Kościele wydaje się kluczowa dla spadku powołań.

– Za komuny siostrom poodbierano szkoły, utrudniano pracę w szpitalach, na uczelniach; podejmowały więc taką, jaka była dostępna – tłumaczy s. Chyrowicz. – Przez dwa pokolenia utrwalał się stereotyp zakonnicy jako katechetki, pomocnicy księdza, urzędniczki posługującej w kuriach czy zakrystianki rozkładającej kwiaty na ołtarzu. Po 1989 r. pojawił się się szereg nowych możliwości. Pytanie, na ile zgromadzenia potrafiły się w tym odnaleźć? Rozszerzenie działalności wcale nie jest łatwe, zważywszy na stereotypy przypisujące siostrom w Kościele z góry określone miejsce.

Jak zauważa, kandydat na księdza z grubsza wie, jaki będzie zakres jego obowiązków, ale w zgromadzeniu żeńskim nie jest tak prosto. – Młoda kobieta, wstępując do zgromadzenia, zna jego charyzmat i profil, ale nie wie, jaka konkretnie czeka ją praca. Nawet jeśli zakon prowadzi szkołę, szpital, względnie domy opieki nad dziećmi i osobami niepełnosprawnymi (Nobel dla sióstr dominikanek), nie oznacza to, że wszystkie siostry tam pracują. Do zgromadzenia przychodzi się z miłości do Boga i ludzi, to się nie zmieniło, ale współczesna młoda kobieta ma na ogół konkretne oczekiwania, nie obawia się ich formułować, chce twórczo włączyć się w pracę dla Kościoła i w Kościele.

Czyli jednak kultura sukcesu? S. Chyrowicz przyznaje, że tu zawsze będzie napięcie, ale oczekiwania to jednak nie to samo, co roszczeniowość. Przełożone nikomu nie zagwarantują, i to na wstępie, pracy na uczelni, z młodzieżą czy wyjazdu na misję. – To nierealne, najpierw jest okres formacji, w którym rozstrzyga się, czy ktoś pozostaje we wspólnocie. To nie zmienia faktu, że do zgromadzeń przychodzą ludzie z różnorodnymi, danymi im przez Boga talentami. Jeśli w myśl ideału ascetycznego „nieważne co, ważne że dla Boga” zmusza się siostrę, by studiowała albo prowadziła katechezę, kiedy nie ma do tego serca i zdolności, nie pomaga to ani tej siostrze, ani zgromadzeniu, nie wspomniawszy już o dzieciach.

Efektem takiego myślenia są przytoczone na początku statystyki. – Jeśli dzisiaj młoda kobieta przychodząca do zgromadzenia z realną, aczkolwiek ambitną wizją swojej misji w Kościele, nie znajdzie szansy na jej realizację, a w zamian zaproponuje się jej tylko prace natury służebnej, to poszuka sobie innego miejsca w Kościele, w którym nie będzie tylko pomagać księżom – zauważa s. Chyrowicz. – Nie deprecjonuję tych prac, wiele sióstr uświęciło się, wykonując je przez całe życie, ale nie sprowadzajmy do nich zaangażowania sióstr w Kościele!

S. Bodzińska na samym początku formacji właśnie robiła porządki, kiedy usłyszała od przełożonej: „zostaw sprzątanie i idź do książek, tam jest twoje zadanie na dzisiaj!”. – Siostry zaproponowały mi kontynuowanie studiów teologicznych we Francji, ze specjalizacją biblijną (wcześniej skończyłam UKSW). W zgromadzeniu bardzo dbamy o rozwój intelektualny. Mamy możliwość wyboru drogi dalszego rozwoju: jeżeli ktoś nie chce robić doktoratu, może zająć się np. opieką nad biednymi.

Tak zrobiła inna członkini zgromadzenia MB z Syjonu, słynna siostra Emma­nuelle. – To przykład, że warto podjąć dyskusję z przełożonymi, aby zrealizować swoje powołanie – podkreśla s. Bodzińska. – Pracowała w liceum, i mając 62 lata oznajmiła, że zamiast uczyć bogate panienki, woli służyć najuboższym. Zamieszkała na przedmieściach Kairu, w miejscu, do którego nie miała odwagi zaglądać policja. Zbudowała tam klinikę położniczą, przytułek dla starców, a nawet fabrykę kompostu. Zmarła w wieku niemal 100 lat. Przełożeni są odpowiedzialni za wyczuwanie powiewów Ducha Św. Jeżeli je zignorują, źle się będzie działo w takim zgromadzeniu.

„Jak chcesz, to studiuj” – tak przed laty odpowiedziała przełożona siostra Chyrowicz na pytanie, czy poza teologią może studiować filozofię. Sióstr-naukowców jest mało. Na uczelniach wyższych pracuje ich ok. 60, w tym 23 z habilitacją. S. Chyrowicz: – Nie wiem, na ile można mówić o problemie hamowania zapędów naukowych sióstr. Wiem natomiast, że habit nikomu nie zapewni etatu na uczelni. Zatrudnia się tych, którzy się do tego nadają, a nie tych, którzy chcą.

Powiew Ducha

„Były oddane Kościołowi i ludziom, po ludzku szkoda, że odchodzą, ale Bóg ma plan” – powiedział proboszcz ks. Andrzej Margas na pożegnanie sióstr szarytek, które w grudniu 2016 r. musiały opuścić placówkę w Jedlni-Letnisku k. Radomia ze względu na brak powołań. S. Bodzińska zna wiele takich sytuacji, i to na większą skalę. Z Francji, gdzie przez lata mieszkała. – Jesteśmy chyba rozpieszczeni XIX wiekiem, kiedy powstało mnóstwo zgromadzeń. Tylko że dzisiaj wiele z nich musi stowarzyszać się w instytuty, żeby przetrwać. Są przypadki starych wspólnot, o korzeniach sięgających XII w., które muszą opuścić wielkie opactwa. To smutne, że jakaś forma życia duchowego się kończy. Ale kiedy stare opactwo trapistów przejmuje wspólnota ekumeniczna Chemin Neuf, to w moim odczuciu znak działania Ducha Świętego.


Czytaj także: s. Małgorzata Borkowska: Nie widzę dramatu


Czy charyzmaty zakonne się wypalają? – Raczej zmienia się ich rozumienie – mówi. – Zakony, do których nikt się nie zgłasza, być może nie odpowiadają na potrzeby dzisiejszego świata, może zaniedbały formację stałą, może przestały poszukiwać nowych dróg do Boga. Nie popadajmy jednak w proste schematy: np. Karol de Foucauld po ludzku rzecz biorąc poniósł klęskę, zginął i nie zostawił uczniów. A przecież wkrótce wokół jego charyzmatu ukształtowały się zakony Małych Braci i Małych Sióstr Jezusa.

– Zgromadzenia zakonne powstawały, odpowiadając na wezwania konkretnych czasów, wiele z nich na pewnym etapie kończyło swoją misję – wskazuje s. Chyrowicz. – Te, które przetrwały, potrafiły aktualizować swój charyzmat do potrzeb Kościoła. Moje zgromadzenie ma charyzmat typowo misyjny; dzisiaj stawiamy sobie pytanie, gdzie jest nasza pierwsza misja, czy nie jest nią laicyzująca się Europa, mówimy o wyzwaniu, jakim jest jej reewangelizacja.

Zakonom silnie międzynarodowym łatwiej wyczuć współczesne potrzeby. Zgromadzenie s. Bodzińskiej działa w 23 krajach, s. Chyrowicz w 49. – Każda nasza wspólnota raz na rok spisuje „Projekt życia” i wysyła do siostry generalnej, która się do niego odnosi. W ten sposób nieustannie uaktualniamy charyzmat – mówi s. Bodzińska.

Jako odpowiedzialna w Polsce za formację, martwiła się brakiem powołań. Kilka lat temu pojechała na spotkanie formacyjne ze swoimi odpowiedniczkami z innych zgromadzeń i odkryła, że zakony, które działają tylko w Polsce, mają pojedyncze nowicjuszki, tymczasem w międzynarodowym nowicjacie jej zgromadzenia w Izraelu niedawno składały pierwsze śluby młode kobiety z Brazylii, Kostaryki, Indonezji i Filipin. – To dużo mówi o tym, gdzie Kościół jest żywy – komentuje. – Gdzie wieje Duch.

S. Chyrowicz dodaje, że za większością powołań stoi inspiracja konkretną osobą. – Brak powołań powinien nas mobilizować do pytania samych siebie, czy nasze życie jest na tyle autentyczne, żeby pociągało. Kiedy dziewczyna odwiedzi konkretną wspólnotę i zobaczy grupę starszych, smutnych pań patrzących na siebie spode łba, to ucieknie stamtąd w te pędy. Może zatem zamiast ubolewać nad roszczeniowością, warto zrobić sobie rachunek sumienia? Bo w to, że Bóg wzbudza w sercach młodych ludzi pragnienie oddania życia w służbie Kościoła, nie wątpię. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2018