Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Bardzo lubię czytać „Smaki”, choć nigdy nie skorzystałam z żadnego podawanego w tej rubryce przepisu. Ostatnio red. Paweł Bravo zajął się pochwałą biesiadowania, w szczególności biesiadowania na urodzinach znanego dziennikarza. Nie zająknął się jednak o tym, że posłowie byli wtedy „na wagarach”, bo właśnie Marian Banaś w pustej sali sejmowej zaczął swoje sprawozdanie z działalności Najwyższej Izby Kontroli za 2020 r. Skoro opozycja krytykowała posłów Prawa i Sprawiedliwości za opuszczenie sali sejmowej podczas sprawozdania Rzecznika Praw Obywatelskich, za wychodzenie demonstracyjne Kaczyńskiego i jego posłów podczas rozliczania kosztów tzw. wyborów kopertowych, to nie można pochwalać teraz, że posłowie Platformy Obywatelskiej niewinnie pojawili się na urodzinach. Przecież za to m.in. dostali reprymendę od Tuska. Pan Bravo nazywa to „byle pretekstem”, a żenadą przepraszanie. Przypomina mi to opowieść księdza, który słucha spowiedzi chłopa kajającego się za kradzież sznurka: „No to nie jest jakiś wielki grzech”. „Ale co było na końcu tego sznurka?” – spytał ksiądz, jak już rozgrzeszony chłop odchodził od konfesjonału? „Krowa” – odpowiedział chłop, zadowolony z niskiej pokuty. Samo biesiadowanie to byłby ten sznurek. Ale co z krową?