Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zarzuty wobec bp. Edwarda Janiaka przedstawione w filmie braci Sekielskich „Zabawa w chowanego” to „zaledwie jedna piąta” tego, co zawarł w swojej skardze do Watykanu ks. dr Piotr Górski, były rektor kaliskiego seminarium duchownego. Już w 2018 r. złożył w nuncjaturze pismo oskarżające biskupa m.in. o to, że chronił kleryka podejrzanego o seksualne wykorzystywanie nieletnich (w jego komputerze znaleziono też sporo materiałów pedopornograficznych). Biskup nie tylko próbował wyciszyć sprawę, ale wręcz nalegał na dopuszczenie kleryka do święceń. Alumna wyrzucono z seminarium dopiero wtedy, gdy dopuścił się kolejnych czynów przestępczych i interweniowała policja. Jednak rektor, który sprzeciwił się biskupowi, stracił stanowisko i wylądował na wiejskiej parafii.
Historię opisał dwa dni temu Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny kwartalnika „Więź”. Opowiedzieli mu ją księża z diecezji kaliskiej, którzy mają dość ukrywania prawdy o swoim biskupie i jego sposobie sprawowania posługi.
Dziennikarskie śledztwo, jakie przeprowadził Nosowski, pozwoliło postawić tezę, że Stolica Apostolska od dwóch lat nic nie zrobiła z wniesionym przeciwko Janiakowi oskarżeniem. Po przyjęciu skargi sprawa miała zostać wyciszona, być może dzięki częstym wizytom bp. Janiaka w Watykanie i dobrym kontaktom z asesorem z Sekretariatu Stanu.
Artykuł redaktora „Więzi”, który przesłałem i streściłem moim rozmówcom w Watykanie, zrobił duże wrażenie. „Sprawa jest zbyt głośna, żeby udawać, że nic się nie dzieje” – usłyszałem. Po kilku godzinach otrzymałem informacje na temat prowadzonego w Kongregacji ds. Biskupów od 2018 r. dochodzenia. „Są to informacje pewne i w zasadzie oficjalne” – jak mnie zapewniono, choć oczywiście urzędnicy kongregacji mają zakaz przekazywania ich na własną rękę mediom (dlatego moje źródło musi pozostać anonimowe).
„Sprawa na pewno nie została wyciszona” – mówi mój rozmówca. „Dwa lata to niby dużo, tak się wszystkim wydaje, ale proszę pamiętać, że w kongregacji pracuje 20 urzędników, którzy zajmują się sprawami biskupów z całego świata, nie tylko oskarżeniami, ale też nominacjami i codziennymi problemami. Procedury trwają długo, urząd jest niewydolny – to prawda. Ale nie było tu ukrywania prawdy. Za tego papieża to niemożliwe” – dodaje. Tłumaczy, że kongregacja musiała wystąpić o opinie z innych dykasterii: Sekretariatu Stanu (bo rzecz dotyczy biskupa), Kongregacji ds. Kleru (złożył ją duchowny – rektor seminarium), Kongregacji Nauki Wiary (dotyczy przestępstwa seksualnego wykorzystania osoby niepełnoletniej). „Na przygotowanie opinii każda z instytucji ma trzy miesiące” – broni się przedstawiciel Watykanu. Ale zapewnia, że „zostały już zebrane wszystkie dokumenty, teraz powinni otrzymać je kardynałowie i biskupi, członkowie kongregacji, i podjąć decyzję, poprzez głosowanie, jakie stanowisko zostanie przekazane papieżowi”.
Zatem – „wszystko zmierza ku końcowi. Chyba że pojawią się nowe okoliczności” – mówi mój rozmówca. A takimi mogą być choćby nowe zarzuty wobec bp. Janiaka, jakie pojawiły się w filmie braci Sekielskich. Jeśli kongregacja uzna, że należy dołączyć je do już niemal zakończonej sprawy, na rozstrzygnięcie i konkretne decyzje znów będziemy musieli poczekać.