Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Oczekiwania były mocno rozbudzone. Trzydniowy zjazd w Watykanie wszystkich przewodniczących episkopatów Kościoła katolickiego, którzy wraz z papieżem dyskutowali o seksualnym wykorzystywaniu dzieci i ich ochronie w przyszłości, zakończył się niedzielną mszą, przemówieniem Franciszka i... poczuciem rozczarowania. Czy słusznie?
Papież umie zaskoczyć, spodziewano się więc kto wie jakiej sensacji. Może grupowej dymisji kolejnego episkopatu, może obciążenia winą konkretnych biskupów, kardynałów, papieży… Środowiska zrzeszające ofiary księżej pedofilii demonstrowały na placu św. Piotra przeciw zatajaniu przestępstw. Przedstawiciele fundacji Nie Lękajcie Się przekazali papieżowi swój raport o pedofilii w Polsce. Świat obiegła fotografia Franciszka całującego w rękę Marka Lisińskiego, prezesa tej fundacji, w dzieciństwie wykorzystanego seksualnie przez księdza. Media lubią statystyki: do tysięcy ujawnionych przypadków pedofilii dodano 384 przestępstwa w polskim Kościele i nazwiska 24 biskupów, podane w tym raporcie, którzy mieliby je tuszować. W wyjaśnienia i sprostowania i tak nikt nie uwierzy.
Katolicy konserwatywni też wiązali ze szczytem własne nadzieje. Ich przywódcy – kardynałowie Brandmüller i Burke, znani z wcześniejszych oskarżeń Franciszka o odstępstwa od doktryny – opublikowali list otwarty do uczestników szczytu. Protestowali przeciw łączeniu przestępstw seksualnych z klerykalizmem, gdyż – ich zdaniem – przyczyną pedofilii jest homoseksualizm, „źródło wszystkich plag w Kościele”.
Po stronie ofiar: o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich, zmowie milczenia i innych grzechach polskiego Kościoła piszemy konsekwentnie od lat. Wybór najważniejszych tekstów „TP” z ostatniego dwudziestolecia na temat, który wstrząsa dziś Polską, w bezpłatnym i aktualizowanym, internetowym wydaniu specjalnym.
Jedni i drudzy mogą czuć się rozczarowani. Próby wprowadzenia do dyskusji wątku homoseksualnego skutecznie blokował abp Scicluna (sekretarz Kongregacji Nauki Wiary i jeden z organizatorów szczytu): „Za pedofilię odpowiada grzech pożądliwości. Osoby o homoseksualnej orientacji nie są na niego bardziej podatne niż heteroseksualne”. A spotkanie miało przebiec tak, jak zostało zaplanowane: na słuchaniu świadectw ofiar, konferencji i modlitwie. Narzucone zostały nie tylko tematy wystąpień ekspertów, ale i punkty do dyskusji w grupach. Nie podjęto żadnych decyzji. Zresztą szczyt nie miał do nich prawa – leżą w gestii papieża lub prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Motu proprio – papieski dokument zmieniający prawo w kwestii nadużyć seksualnych – było gotowe już przed spotkaniem. Na dniach zostanie ogłoszone.
Efekty szczytu nie zadowalają żądnej krwi opinii publicznej, ale – przyznajmy – nie są wcale małe. Biskupi wracający do swych krajów nie będą już udawać, że to nie ich problem. Mają świadomość, że nie tylko pedofilskie czyny są przestępstwem, ale także próby ich tuszowania. Wiedzą, że procedury postępowań muszą być przejrzyste, i że trzeba zdać z nich sprawę nie tylko przed władzą zwierzchnią, ale i wspólnotą. A nadużycia wobec dzieci, owszem, występują też gdzie indziej – w rodzinie, instytucjach świeckich, przemyśle pornograficznym czy seksturystyce – ale nie zmniejsza to, jak mówił papież, „monstrualności przestępstw popełnianych przez ludzi Kościoła”.
Teraz komitet organizacyjny przekształca się w grupę roboczą, która wdroży konkretne pomysły Franciszka. Będzie to vademecum dla biskupów, wyjaśniające krok po kroku, jak postępować wobec oskarżeń o pedofilię. Zaraz potem – specjalne grupy do pomocy episkopatom nieradzącym sobie z problemem, zapowiadane przez abp. Sciclunę w wywiadzie na naszych łamach. I dalsza, mozolna reforma instytucji.
Czas najwyższy. Zwłaszcza że za drzwiami czekają kolejne skandale, do których warto byłoby znacznie lepiej się przygotować.
Relacje z kolejnych dni szczytu można znaleźć na :