Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niesłabnący rozgłos wokół procedury wyboru na tę funkcję – procedury, której sejmowy etap zakończył się 28 listopada głosowaniem pozytywnym dla Moniki Horny-Cieślak – może niektórych dziwić. Rzecznik Praw Dziecka ma w polskich warunkach prawnych wątłą siłę przebicia i skromne uprawnienia. W dodatku według wielu komentatorów po prostu dubluje prerogatywy innego z rzeczników – tego od praw obywatelskich – co sprawia, że warto w przyszłości przemyślać nawet likwidację pierwszego z urzędów. Pisał o tym niedawno na naszych łamach Maciej Müller.
Emocje te można tłumaczyć w dwojaki sposób. Po pierwsze, wokół tego urzędu jest tym głośniej, im więcej kontrowersji wokół samego rzecznika – tych zaś w ostatnich latach dotychczasowy RPD Mikołaj Pawlak dostarczył tyle, że starczyłoby za całą III RP. Czynił to, udzielając szkodliwych wypowiedzi, dzieląc się swoimi ideologicznymi obsesjami czy po prostu milcząc w ważnych dla praw dziecka sprawach. Powód drugi: problemów wokół dzieci – na czele z kryzysami psychicznymi najmłodszych – jest bardzo dużo, i wiele z nich w ostatnich latach zyskało w mediach zasłużony rozgłos.
W tym sensie Monika Horna-Cieślak przychodzi do gabinetu Rzecznika Praw Dziecka w dobrym dla niej momencie. 33-letnia adwokatka, w „branży” ochrony dziecka w zasadzie od uzyskania pełnoletniości, związana w przeszłości m.in. z Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę i rekomendowana przez organizacje społeczne oraz samych młodych ludzi – ma po długich rządach poprzednika nisko zawieszoną poprzeczkę. Już jej empatyczna wypowiedź o prawach dzieci LGBT+ musiała kontrastować z niedawnymi przemyśleniami byłego już RPD o „pseudotęczowych kolorowych szmatach”, które miałyby jakoby zastąpić krzyże w klasach.
Inna sprawa, że nowa RPD nie powinna mieć też problemów z wyżej zawieszonymi poprzeczkami. Przez lata pomagała dzieciom, które doświadczały przemocy; służyła prawną pomocą; promowała ideę wymiaru sprawiedliwości dostosowanego do psychiki i wrażliwości najmłodszych. Współtworzyła ważne akty prawne, jak ten o ochronie małoletnich ochrzczony medialnie „ustawą Kamilka z Częstochowy”. „Odważna” – mówi o niej zgodnie wielu działaczy sektora NGO.
Dla kogo właściwie ten rzecznik?
W dodatku postrzegana jest jako sprawna komunikacyjnie, czująca się dość swobodnie przed kamerami – pod tym względem będzie zapewne miała przewagę także nad Markiem Michalakiem, poprzednikiem Pawlaka, który z kamerami i dziennikarzami nie był przesadnie zaprzyjaźniony. A to przecież ważne: podstawowa rola RPD, którego pozycja prawna jest słaba, to rola sygnalisty, urzędnika zwracającego uwagę na problemy; potrafiącego sprawnie opowiedzieć nam o świecie praw dziecka – i skutecznie się o nie upomnieć.
Zgodę na wybór Horny-Cieślak, po zakończonym już głosowaniu sejmowym, musi jeszcze potwierdzić Senat. Kadencja Mikołaja Pawlaka upływa 14 grudnia.