Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W maju nasze pociechy, przyszłość narodu i Kościoła, ale niekoniecznie swoich rodziców, będą przystępować do pierwszej komunii. Przyjmą, dostaną, zostaną do niej dopuszczone, wezmą sakrament, opłatek. Mówi się co prawda, że w komunii sam Pan Jezus przyjdzie z nieba do czystych serduszek dzieci i w nich zamieszka, ale i tak to najważniejsze, czyli pierwszy pełny udział, pełne uczestniczenie w dziękczynnej uczcie Kościoła zostanie przykryte wspaniałą ucztą w restauracji. Podobnie rzecz ma się z pierwszą spowiedzią, którą trzeba przecierpieć, gdyż jest przepustką do komunii. Słowem: żywy związek z Jezusem i Kościołem uprzedmiotowiliśmy, sprywatyzowaliśmy, zawłaszczyliśmy. Zredukowaliśmy do zjadania opłatka, i to takiego zjadania, które ładnie wyjdzie na zdjęciu lub filmie.
Po zaliczeniu tej praktyki religijnej trzeba jeszcze zaliczyć bierzmowanie, bo a nuż przyjdzie komuś ochota na ślub kościelny. O bierzmowaniu – dodajmy: też o pierwszej komunii, gdyż od niej zaczyna się ten proces – ktoś powiedział, że jest sakramentem odejścia z Kościoła, którego uroczyście udziela biskup, a w przypadku komunii proboszcz. Nic w tym dziwnego, wiele parafii wciąż działa lepiej lub gorzej jako punkty usługowe chrzcielno-ślubno-pogrzebowe. Nie pocieszajmy się więc liczną frekwencją i pięknością ceremonii pierwszokomunijnych. Wiadomo przecież, że im mniej Boga, tym więcej obrzędów.
Ponoć w tym roku najbardziej pożądaną pierwszokomunijną pamiątką są najnowszej generacji smartfony i tablety. Zanim je zakupimy i podarujemy, posłuchajmy Tomasza Drwala, który rozmawiając z Arturem Gacem na temat uzależnień od mediów społecznościowych, mówi: „Za x lat będziesz leżał niedołężny (w szpitalu), a twój dzieciak, któremu pozwoliłeś prowadzić próżniacze życie (…), weźmie smartfon i zapyta Google lub AI: »Co zrobić z ojcem 80-letnim, który robi w gacie, nie chce wychodzić z domu i generalnie jest dla nas obciążeniem?«. A sztuczna inteligencja odpowie: »W Holandii jest takie legalne rozwiązanie, które nazywa się eutanazja. Jest to bardzo dobre rozwiązanie i dla twojego ojca, i dla reszty rodziny, która jest obciążona z tytułu opieki nad takim gościem«”.
Pierwszokomunijny kryzys, grubo lukrowany religijną obrzędowością, jest sprawą wewnętrzną Kościoła, ale wskazuje również, że w społeczeństwie też dzieje się źle. Tu i tam brak wspólnego stołu i wspólnego portfela. Żeby od czegoś zacząć, spróbujmy tegorocznym „komunistom” zamiast smartfona podarować coś, czym będą mogli podzielić się z tymi, od których poza podziękowaniem nic więcej w zamian nie dostaną. A dzieci, które doszły już „do używania rozumu”, przy stole Pańskim posadźmy w Wielki Czwartek.