Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
81 kobiet przyjęło w zeszłym roku w Polsce welon nowicjuszki zakonnej. Rok wcześniej było ich 109, w 2016 – 121, w 2000 – 541. Trend jest aż nazbyt widoczny. Jego interpretację podała w siedzibie KEP, podczas konferencji poprzedzającej Światowy Dzień Modlitw o Powołania, nazaretanka s. Angelika Borkowska. Według niej pandemia i trwające wojny spowodowały, że „młodzi dzisiaj nie mają nastawienia na podejmowanie decyzji na całe życie”. „Pędząca sekularyzacja” sprawia, że „młodzi przejmują trendy życia bardzo światowego”, a „życie wartościami duchowymi nie jest dla nich istotne”. Stąd problemy z podjęciem życia ukierunkowanego na ofiarę.
To narracja dobrze znana od dwóch dekad z konferencji poświęconych powołaniom, dominuje w niej narzekanie na współczesny świat, „antypowołaniową” kulturę, kult sukcesu i roszczeniowość młodego pokolenia. Ma się ona dobrze pomimo dwóch przynajmniej kamieni milowych, które powinny wyznaczyć nową epokę dyskusji nad stanem zakonów żeńskich. Pierwszy to książka Marty Abramowicz „Zakonnice odchodzą po cichu” z 2016 r., opisująca historie byłych sióstr, które opowiedziały o doznanych krzywdach, łamaniu charakterów i nadużywaniu władzy. Drugi to działalność Izabeli Mościckiej, byłej zakonnicy, która prowadzi od kilku lat centrum pomocy dla występujących zakonnic – na ogół pozbawionych środków do życia i jakiejkolwiek pomocy. One również opowiadają o sekciarskim podejściu do posłuszeństwa, braku dostępu do potrzebnej opieki medycznej i psychologicznej, o braku możliwości rozwoju, a nawet o molestowaniu seksualnym.
Bycie zakonnicą w Polsce kojarzy się poza tym z zajęciami służebnymi wobec księży (praca w kuriach, strojenie kościołów kwiatami itp.), rzadziej z zajęciami menedżerskimi czy naukowymi. „Jeśli dzisiaj młoda kobieta przychodząca do zgromadzenia z realną, aczkolwiek ambitną wizją swojej misji w Kościele, nie znajdzie szansy na jej realizację, (...) to poszuka sobie innego miejsca w Kościele, w którym nie będzie tylko pomagać księżom” – mówiła na naszych łamach filozofka s. prof. Barbara Chyrowicz.
Nawet jeśli za dobrą monetę przyjąć tłumaczenia, że do mediów trafiają historie ekstremalne – nie da się przejść do porządku nad faktem, że dyskusja o sposobie funkcjonowania zakonów czynnych i praca nad ich wizerunkiem są niezbędne, jeśli mają przetrwać. Trudno zapomnieć o tym, co według Izabeli Mościckiej najbardziej zadziwia byłe zakonnice: przejawy zwykłej ludzkiej życzliwości.