Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Był ósmym z dziewięciorga dzieci bogatego przemysłowca, zaangażowanego w życie polityczne Saksonii. Na świat Günter Niethammer przychodzi w roku 1908. W domu panuje kult munduru i dyscypliny. Starsi bracia Güntera walczą na froncie najpierw pierwszej, później drugiej wojny światowej. On sam, nie mogąc doczekać się powołania, już jako uznany i szanowany naukowiec zgłasza się ochotniczo do Waffen SS. Liczy na służbę w oddziałach zmotoryzowanych, ale ku swojemu rozczarowaniu zostaje wysłany do obozu w Auschwitz, gdzie przypada mu rola wartownika. Przez cały ten czas nie przestaje prowadzić swoich badań – a są to czasy, w których zabijanie zwierząt w celach naukowych jest normą.
Grozę budzą zestawienia jego zapisków ze śladami zbrodni zapisanymi w obozowych dokumentach. Warto przytoczyć kilka z takich zestawień: 16 czerwca 1941 r. Niethammer strzela do pustułki i cierniówki; z obozu ucieka Antoni Jeliński. 17 czerwca strzela do wróbla, a grupa pościgowa zabija uciekiniera Leona Zollowskiego, numer 9889. Tego samego dnia komendant Rudolf Höss, w odwecie za ucieczkę Jelińskiego, skazuje dziesięciu więźniów na śmierć głodową. Kiedy w sierpniu 1941 r. w czasie apelu Maksymilian Kolbe ofiaruje swoje życie za jednego ze współwięźniów, kolekcja Niethammera powiększa się o cyrankę, głowienkę i podgorzałka.
KONFRONTACJA jego codziennych zapisków z obozowymi dziennikami buduje dramaturgię tej opowieści. W przestrzeni, w której do gazu wysyłane są wagony z ludźmi, funkcjonuje człowiek, który nie wychodzi z roli naukowca, liczy ptaki – 128 gatunków w obozowej „strefie interesów”. Robi to wszystko w obliczu zbrodni, by później publikować wyniki badań, podpisując się jako żołnierz Waffen SS. Nie dostrzega dysonansu. Odwracając się plecami do zła, nie przestaje myśleć o karierze naukowej. Autorzy „Ptaki krzyczą nieustannie” – taki tytuł nosi książka Dżon-Ozimek i Olszewskiego – chłodno wyliczają jego kolejne naukowe osiągnięcia, uzyskiwane na tle krematorium.
„Ptaki krzyczą nieustannie” to nie tylko opowieść o człowieku, bezkrytycznie wpisującym się w system, ale też historia podporządkowywania nauki zbrodniczej ideologii. Dzieje się to często przy zgodzie naukowców albo przy ich bierności. Niethammer jest właśnie kimś takim. Sprawia, że nawet ornitologia służy systemowi. A ten się odpłaca: uczeni stają się ważni, szanowani.
Autorzy stawiają pytania: o źródło zła, o postawy wobec spraw, które w swojej ostateczności przybierają najbardziej przerażającą formę. Nie szukają też dla Niethammera usprawiedliwienia – to, że nie stał w pierwszym szeregu zbrodniarzy, nie rabował mienia zabijanych w obozie, w żaden sposób nie usprawiedliwia jego milczenia.
W CZASIE PROCESU czterdziestu strażników z Auschwitz, który odbył się pod koniec 1947 r. w Krakowie, esesman-ornitolog przyjmuje linię obrony powszechną dla podobnych postaci tamtych czasów: nic nie widział, nie wiedział, nic nie pamięta. Otrzymuje wyrok ośmiu lat więzienia. Oburzona rodzina do końca próbuje udowodnić jego niewinność, doprowadza do skrócenia wyroku. Autorzy wprawdzie nie przytaczają dowodów na to, by móc zaliczyć Niethammera w poczet zbrodniarzy, ale próżno też szukać świadectw, by komuś pomógł w przeżyciu obozowego piekła.
To, co chyba najważniejsze w tej historii, to opis mechanizmu, który sprawia, że inteligentni i wrażliwi ludzie stają się bezrefleksyjnymi sługami ideologii. „Ptaki krzyczą nieustannie” to opowieść o cierpliwym wieloletnim formowaniu zbrodniarzy przez stopniowe nasączanie ich umysłów atmosferą przyzwolenia na coraz śmielej postępujące zło. Wychowanie, wzorce, kult dyscypliny, władzy i siły prowadzą do zachowań, które pozwalają nie dostrzegać zła, być na nie obojętnym, impregnowanym. Auschwitz nie spada z nieba, ale mozolnie wykuwa się przez lata obojętności i konformizmu, często w imię doraźnych korzyści materialnych czy politycznych. ©℗
Beata Dżon-Ozimek, Michał Olszewski PTAKI KRZYCZĄ NIEUSTANNIE Czarne, Wołowiec 2023.